Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7846 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36279 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1776.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:91:20
Średnia prędkość:19.45 km/h
Maksymalna prędkość:55.70 km/h
Suma podjazdów:13888 m
Suma kalorii:23389 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:77.23 km i 3h 58m
Więcej statystyk

W bałkańskim kotle dzień 11

Wtorek, 3 lipca 2012 | dodano:22.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 67.83km
  • Czas: 04:29
  • VAVG 15.13km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temp.: 35.0°C
  • Kalorie: 1026kcal
  • Podjazdy: 1043m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Smokovac - przel. Crkvine - Kolasin

Po przepysznym śniadaniu w naszym hotelu ruszamy w stronę przełęczy Crkvine, jest nie najgorzej, zwłaszcza, że dzięki temu, że jesteśmy wyżej, to nie jest tak koszmarnie gorąco. W planach mamy dojechać dalej, ale kończymy w Kolasinie, który okazuje się przyjemnym małym miasteczkiem z pysznym jedzeniem w knajpce ;) i wieloma "roomsami", do wybrania jednego z nich skłaniają nas nasze najedzone brzuchy ;) nadchodząca i grzmiąca z oddali burza oraz to, że tuż za Kolasinem zaczyna się przełęcz. Stwierdzamy więc, że dwie przełęcze to za dużo tego dobrego na jeden dzień i decydujemy się na fantastyczny pokój - mieszkanko :) i się lenimy!lenimy, lenimy, lenimy ... :)) przed telewizorem z cytrynowym piwem w szklankach :D

W bałkańskim kotle dzień 10

Poniedziałek, 2 lipca 2012 | dodano:22.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 134.09km
  • Czas: 07:06
  • VAVG 18.89km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Temp.: 40.0°C
  • Kalorie: 2087kcal
  • Podjazdy: 1130m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Morinj - Kotor - Budva - Canj (jez. Szkoderskie) - Podgorica - Smokovac

Aż do rana nie zgłasza się do nas właściciel kempingu po nasze dowody, nie ma go także, kiedy wyruszamy z kempingu.No trudno, skoro tak... ;)

Dzisiaj upał po raz pierwszy przekracza 40 stopni i w takiej temperaturze przychodzi nam pokonywać podjazdy. Zdaje się, że nie są one jakieś wybitnie trudne, jednak ten upał i fakt, że chyba nie do końca wypoczęłam, sprawia, że muszę się często zatrzymywać, w sumie mogę to robić do woli, M. jedzie dużo szybciej, więc i tak go nie opóźniam. Naprawdę mam dość, chce mi się płakać, już nie mam siły do tych podjazdów.
Dobrze, że chociaż jest pięknie ;)

Czarnogóra © Carmelliana


morze Adriatyckie © Carmelliana


montenegro © Carmelliana


czarnogóra © Carmelliana


Czarnogóra © Carmelliana


Dopiero po Budvie, po której się trochę szwendamy, ogarniam się i jest mi nieco lepiej i palma przestaje odbijać ;p

Palma :) © Carmelliana


palmowa aleja © Carmelliana


W planach jest dzisiaj Podgorica i długi tunel,tuneli nienawidzę jak się okazało, więc wcale się nie cieszę na tę atrakcję (za to oswoiłam się ze zjazdami i nawet polubiłam;) ). Przed samym tunelem, który był daleko za rozjazdem alternatywną drogą i do którego trzeba było podjechać, okazuje się, że jest płatny a o rowerach to w ogóle zapomnij. No ale co mamy robić? Nie po to podjeżdżaliśmy tyle, żeby teraz zjeżdżać i nadkładać drogi.

Tunel jest kilkukilometrowy z ogromnymi wiatrakami na suficie, huk jest w nim nieziemski po prostu. Na szczęście samochody na nas nie trąbią, o dziwo i udaje nam się przejechać bez problemów. Za tunelem ukazują nam się bramki, ruszamy więc szybko na nie i szybko je mijamy :P ktoś za nami woła, ale nie wiem, czy liczył na to, że się zatrzymamy :P

Na wyjeździe z szosy prowadzącej tylko i wyłącznie z i do tunelu czeka policja :P ale na szczęście nie nas, chociaż myśli mieliśmy już różne ;P

Ale już po wyjechaniu z tunelu zaczęła się inna Czarnogóra, brzydsza, biedniejsza, pisana cyrlicą, mówiona rosyjskim (:O). Ostatnią atrakcją krajobrazową jest tylko Jezioro Szkoderskie, rzeczywiście fajne, a potem już nic...

jezioro szkoderskie © Carmelliana


Podgorica, stolica takiego pięknego kraju jak Czarnogóra, okazuje się obrzydliwa. Małe brudne domki, nieprzyjemne, szare miasto z prostymi budynkami...

Zaczynamy szukać kempingu, co to za pomysł, żeby nazwać kemping Izvoru?

Wszyscy nas kierują na jakieś zupełne odludzie, gdzieś tam w górę, w górę... no to podjeżdżamy, 11% i więcej, miejsce zupełnie nie kempingowe... aż w końcu... natykamy się na źródełko płynące ze skał...

Dopiero po tym, jak pokazujemy adres naszego kempingu ktoś jest w stanie nas dobrze pokierować. Dosyć długo jeszcze jedziemy aż natrafiamy na hotelik Izvoru. Na namiot raczej nie ma miejsca, bierzemy zatem pokój z klimatyzacją i śniadaniem w cenie. Jak wakacje, to wakacje :P

Pokój jest cały w uroczym czerwono-burdelowym kolorze :P
Ale jest w porządku :) w dodatku ze sporym balkonem, działającą klimą i świetnie mrożącą lodówką B-) jest naprawdę fajnie :) Należy nam się ;) (pomijając drobne usterki w toalecie, które sprawiły, że okropnie z niech cuchnęło :P)

W bałkańskim kotle dzień 9

Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano:21.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 71.25km
  • Czas: 04:11
  • VAVG 17.03km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temp.: 38.0°C
  • Kalorie: 1119kcal
  • Podjazdy: 658m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Podbozur - Grahovo - Morinj

Wyruszamy znad jeziora i zaraz widzimy morze, które nas dzisiaj czeka :) Ma być raz dwa i dzień pół restowy.

Slanskie Jezioro i Adriatyk © Carmelliana


Zanim jednak docieramy nad Bokę Kotorską ciężka wspinaczka w upale i dużym zmęczeniu. Sytuację rekompensują widoki ;)

Boka Kotorska © Carmelliana


morze Adriatyckie © Carmelliana


Czarnogóra, m. Adriatyckie © Carmelliana


Do kempingu docieramy dość wcześnie, mamy sporo dnia, żeby odpocząć, ale nie jestem pewna czy to jest prawdziwy odpoczynek, chociaż tak mi się wydaje, byczymy się prawie od południa, ja zaliczam kąpiel w przesłonym ;) morzu, jemy pyszną rybią ciorbę, tylko ta myśl, że jutro znowu trzeba jechać, że nie można się wylenić chociaż jeden cały dzień.

Kotor nocą © Carmelliana