Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7846 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36371 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

jadę sam, jak palec albo coś tam

Dystans całkowity:1287.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:76:56
Średnia prędkość:16.74 km/h
Maksymalna prędkość:39.59 km/h
Suma podjazdów:1181 m
Suma kalorii:7136 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:35.77 km i 2h 08m
Więcej statystyk

Na Uroczysko

Czwartek, 16 czerwca 2022 | dodano:17.06.2022 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam, poŁodzi się
  • DST: 18.96km
  • Czas: 00:57
  • VAVG 19.96km/h
  • VMAX 23.00km/h
  • Temp.: 25.0°C
  • Kalorie: 595kcal
  • Sprzęt: Rower Zielony
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Luźna przejażdżka w piękny dzień, na Lublinek, posiedzieć trochę nad wodą w słońcu :)

pokrótce ;)

Piątek, 21 września 2012 | dodano:21.09.2012 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 32.13km
  • Czas: 01:31
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 33.70km/h
  • Temp.: 17.0°C
  • Kalorie: 464kcal
  • Sprzęt: Rower Zielony
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Łódź - Wola Zaradzyńska - Gospodarz - Gadka Stara - Łódź

Chciałam trochę dłużej się pokręcić, ale jak nagle wypadłam z Gadki w Łodzi, to już mi się nie chciało kombinować i skierowałam się do domu. Zresztą, nie mogę też jeździć za dużo, żeby zbyt szybko mi się Byk nie przejadł ;P

Jestem bardzo zadowolona, że się zdecydowałam na niego :) Absolutnie czysta przyjemność jazdy :)
I pierwszy ścignięty na Byku kolarz zaliczony ;P ;)

A poza tym straszne korki wszędzie! :O w godzinach południowych, nie wiem co ci ludzie...

Po Wódce po krótce ;)

Środa, 23 maja 2012 | dodano:23.05.2012 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 46.16km
  • Czas: 02:18
  • VAVG 20.07km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temp.: 32.0°C
  • Kalorie: 676kcal
  • Podjazdy: 273m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Łódź - Łagiewniki - Wódka - Kalonka - Łódź

Jako, że już wczoraj przestało mnie boleć kolano, to postanowiłam dziś wyskoczyć na rower, aczkolwiek siły woli starczyło mi właściwie tylko na wyjście z domu :P
Już zmierzając do Łagiewnik słabo mi się jechało, upał i wiatr boczno - przedni, kołujący, no i jeszcze Wzniesienia Łódzkie. Chciałam zrobić po nich dłuższą trasę, ale bardzo źle mi się jechało, więc dałam sobie spokój.

Poza tym chyba muszę zacząć jeździć na Tomaszów (fajne te wsie tam :) ), bo już trasa na północ zaczyna mnie nudzić i nie chce mi się tamtędy jeździć, chociaż mam tam parę celów, ale jakoś zawsze rezygnowałam z nich w połowie. Samotne jeżdżenie wymaga stanowczo za dużo samodyscypliny ode mnie :p

Dzisiaj wpadł mi w oko kolejny plus jeżdżenia rowerem po mieście :P
Otóż nie nagabują mnie akwizytorzy wciskający perfumy i inne niezbędne do życia rzeczy :P (nie wspominając o wróżących Cygankach ;) )

No, generalnie to nie był dla mnie dobry dzień na rower;)

Siedmioprocentowa Wódka ;)

Niedziela, 18 marca 2012 | dodano:18.03.2012 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 61.75km
  • Czas: 03:16
  • VAVG 18.90km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temp.: 19.0°C
  • Kalorie: 881kcal
  • Podjazdy: 380m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś należało:
wykorzystać pogodę :)
uciec z domu :P
uciec od magisterki i przeklętej kartografii :S
popchnąć odrobinę formę ;)
przetestować nowe rękawiczki :)
przetestować nowe Adidasy :)

No więc zebrałam się Trekiem na przejażdżkę,kierunek na Wódkę (przy okazji po raz pierwszy z VDO, więc wreszcie mogłam sprawdzić nachylenie wódczanych górek, które osobiście uważam za przyzwoite, zwłaszcza, że na tak krótkim odcinku ;) najwyższa 7%, potem chciałam znaleźć jeszcze Boginię, ale Bóg jeden wie, gdzie mi się schowała :P (jak zwykle skręciłam nie tam gdzie powinnam była, więc przejechałam cały Dobieszków :P), przy okazji górki kalonkowe 9%.

Z Wódki na Kalonkę się wróciłam, tak jak podjechałam, świetnie mi się z niej zjeżdżało :))
Z Kalonki też się dobrze zjeżdżało, trochę gorzej podjeżdżało z powrotem:P

Do jechało mi się fantastycznie, raczej z wiatrem i po drodze nazbierałam punkty morale :P bardzo fajnie, bardzo :)
A średnia 20 - 21 :)

Ale z powrotem raczej pod wiatr i te górki mnie chyba wymęczyły, bo ciężko się wracało.
I średnia spadła na łeb, na szyję :P
I jeszcze dopadł mnie koszmarny ból zatok, który nie przechodzi :( mam nadzieję, że się nie załatwiłam :/

Cała droga w krótkich rękawiczkach :)) (rękawiczki z Lidla, bardzo fajne, wygodne i miękkie:) mam nadzieję, że trochę potrzymają:))
Z gołymi łydami, szał :P
Bez buffa! :D

Zaś wyniki testowania butów - trochę się muszą jeszcze ułożyć, gdzieniegdzie upijają i w pewnym momencie prawa stopa mi drętwieje :O Wystarczy na chwilę ją postawić, żeby było ok, no ale tak być nie może, mam nadzieję, że to tylko kwestia dotarcia się buta do stopy.

A ponadto baaardzo ciepło :) Nawet nieźle się spociłam :P tylko szkoda, że zapomniałam portfela i musiało mi tylko starczyć moje 0,5, ciężko było.

Wódeczki? © Carmelliana


A jak wróciłam do domu to padłam i zapadłam w drzemeczkę :P
A teraz, o dziwo, naprawdę czuć uda. Chyba jeszcze forma nie ta, ale na setkę po płaskiej jak stół szosie myślę, że już pora :)

Rozruch czyli masz miłe kolana.

Piątek, 11 listopada 2011 | dodano:11.11.2011 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 41.85km
  • Czas: 02:14
  • VAVG 18.74km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temp.: 4.0°C
  • Kalorie: 584kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Łaził mi ten rower po głowie i łaził.
Jak tylko przestałam mieć problemy z kolanami to chciałam wyskoczyć, coby sobie je z powrotem stworzyć :P ;)

Pojechałam sobie niestety tak (Łódź - Łagiewniki-Wódka-Łódź), że wiatr miałam w bok, albo w pysk. Wiedziałam, że nie będzie w plecy, ale nie spodziewałam się, że będzie tak mocny! :O
A może to moja forma, która sięgnęła bruku?
Tak czy inaczej, byłam wykończona pod koniec jazdy i nie zależało mi już na dokręcaniu do 50, jak to miałam w planie.
A średnia godna pożałowania.

Co zaś się tyczy ubioru, właściwie nie było mi zimno, a momentami wręcz za gorąco. Jedynie buty się nie spisały, lewa stopa zmarzła mi tak, że w końcu mi cała zdrętwiała. No i z nosa mi się lało niemiłosiernie!

Generalnie, podsumowując, była to jedna z gorszych moich przejażdżek, chociaż ta trasa bardzo mi przypadła do gustu.

Bardzo się cieszyłam, będąc już pod domem;)

A co się tyczy kolan, to wszystko gra :D

Mój pierwszy raz....

Piątek, 5 sierpnia 2011 | dodano:05.08.2011 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 52.27km
  • Czas: 02:46
  • VAVG 18.89km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temp.: 26.0°C
  • Kalorie: 735kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
... z lemondką :P (firefox poprawia lemondkę na lemoniadkę :D)

Jako, że dostałam w prezencie lemondkę :)) to należało ruszyć w bój ;)

Miało być jak nigdy, czyli Sybiera i w ogóle jakoś fajnie, ale oczywiście źle skręciłam i nagle z Wódki wyjechałam na Łódź. A że właściwie nie miałam nic przeciwko takiemu obrotowi sprawy, to ruszyłam na tę Łódź.
Ale Kalonka i tamtejsze okolice na tyle fajne, że mam zamiar wrócić;)

Wzniesienia Łódzkie i Wódkowe ;) całkiem nie najgorsze :)

Chociaż, żeby się do Wódki dostać (i do Kalonki) jechałam sobie ulicą Aksamitną. o taka była aksamitna;):
ulica Aksamitna © Carmelliana


Ale jechało mi się kiepsko, powoli jakoś i nędznie po prostu. Chyba kręcenie bez celu (zwłaszcza samotne) albo z celem dość na siłę wymyślonym nie jest dla mnie.

Zrobiłam te, od bidy, pięć dych i do domu wpadłam zmęczona i głodna (a wzięłam prowiant :P).

No ale dobra, do rzeczy ;)

Nauka jazdy w lemondce okazała się przyjemniejsza i łatwiejsza niż sądziłam :)
Po paru próbach zupełnie swobodnie się w niej kładłam i po niedługim czasie udało mi się sprawnie panować nad rowerem, nawet wejść w wcale niełagodny zakręt :P (trochę mi ciśnienie podskoczyło wtedy :P)
Najgorzej chyba jest zapanować kiedy zmieniam prędkość (np. zwalniając na podjeździe, lub przyspieszając), no ale tak to jest gitara i pod sam koniec zaczęłam się kłaść, bo miałam ochotę, a nie z ciekawości i chęci nauki B-) ;)
Jak to się człowiek przyzwyczaja w mgnieniu oka :P

A tak się prezentuje Trek w swoim pełnym rynsztunku :))

Trek i jego lemondka © Carmelliana


Straszny z niego teraz przystojniak :D

Lato panie! :D czyli terenowe śmiganie na letniaka ;)

Sobota, 23 kwietnia 2011 | dodano:23.04.2011 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 42.85km
  • Czas: 02:26
  • VAVG 17.61km/h
  • VMAX 33.70km/h
  • Temp.: 23.0°C
  • Kalorie: 599kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Ależ super pogoda! :) na tyle super, że jechałam w krótkich spodenkach i rękawku :)
Chociaż rano (ok 10) jeszcze trochę podwiewało, ale później zrobiło się fantastycznie:)

Miało być 50 km i trasa przez Smardzew i inne tam takie, ale w końcu zdecydowałam się na teren i słusznie, bo świetnie mi się dziś jeździło po lesie:)

Trafiłam nawet w jakiś zakątek, w którym chyba nie byłam nigdy, albo bardzo dawno (oj słabo u mnie z Moją Małą Ojczyzną ;D ) w każdym razie, był tam taki pomnik przyrody, ekhm, no nie wiem, taki był ;)
Lubieżny pomnik przyrody © Carmelliana


I wisiały drzewka, nie mam pojęcia po co;)
Wędzone paliki czy cokolwiek © Carmelliana



Natomiast podczas, gdy ja cykałam słit focie
ale gdzie się podziała moja prawa ręka?! :o © Carmelliana

To Trek ...
Trek się opala © Carmelliana
się opalał ;)

Same Łagiewniki dość mnie wymęczyły, nie wiem, czy trafiłam w te miejsca, na których trenują terenowe zjazdy M. z D. , ale i tak było nieźle momentami ;) raz nawet sprowadziłam rower z jakiegoś zjazdu pełnego korzeni, ale ze mnie mięczak :D ale koło mi się omskło;) na jednym z tychże korzeni i wolałam zejść (rozejrzawszy się najpierw, czy nikt nie widzi mojej sromotnej porażki)
a dalej był mostek, przez który się przetoczyłam, a co;)
widok z kokpitu © Carmelliana


a wracając taki oto leżał sobie łańcuch, ciekawe czy ktoś nie zauważył, że go zgubił?;)
Ktoś pojechał bez łańcucha © Carmelliana


Niestety czasu było mało (ale przynajmniej połowa w terenie;) ) a ludzie wyleźli na ulice, albo wyjechali autami;) i zrobiło się mniej przyjemnie niż rano, kiedy było pusto.
No, ale tak czy inaczej było super;)

Jak nie wiadomo dokąd jechać, to do Łagiewnik ;)

Niedziela, 13 marca 2011 | dodano:13.03.2011 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 35.02km
  • Czas: 01:40
  • VAVG 21.01km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Temp.: 16.0°C
  • Kalorie: 479kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Szczęśliwie życie mi nie kolidowało z planami, więc po zrobionych zakupach skoczyłam na randkę z Trekiem;)

W pewnym momencie (żeby połechtać swoje próżne ego;) ) sprawdziłam wszelkie dane na liczniku, ale jemu chyba spadła forma po zimie, bo się pokasował :o więc jako wybitna pani filolog - matematyczka szybko umyśliłam jak policzyć całość dystansu i tak też zrobiłam i nawet utrzymałam średnią sprzed resetu :)

Celem były w teorii Łagiewniki (albo Arturówek), ale do Łagiewnik wpadłam tylko na chwilę

bo chociaż w terenie fajnie to jakoś nie bawiło mnie to tak, jak szosa (zaraz sobie wszyscy pomyślą, wariatka jakaś, jak szosa może bawić;) )
więc wypadłam z nich czym prędzej, gnana dodatkowo Małym Głodem który stawał się coraz Większy Głodem w zastraszającym tempie i już później tylko dzięki muzyce nie słyszałam jak mi burczy w brzuchu, ale za to czułam;)

A na drodze wielu rowerzystów których obecność prowokowała mnie do prześcigania ich :D
Fajna sprawa jak prześcignięty rowerzysta jeden z drugim dopiero po jakimś czasie dojeżdżają do mnie na światłach :D

A kurtałka świetna! :))
za to na spodnie było za ciepło i jechałam bez ;D

na dzień dobry i na dobranoc;)

Poniedziałek, 4 października 2010 | dodano:04.10.2010 Kategoria ni to ni sio, jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 28.03km
  • Czas: 01:26
  • VAVG 19.56km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Temp.: 9.0°C
  • Kalorie: 416kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Najpierw zrobiłam sobie poranne 20 km. (między 8:30 a 9:30!:D) żeby mieć wszystko za jednym razem, czyli się wyjeździć (trochę), mieć po powrocie ciągle święty spokój z racji tego, że nikogo przez długi czas w domu jeszcze miało nie być, przygotować się na spokojnie na korki i wybrać się na takowe mpka unikając walki z wiatrem.
plan się udał bardzo :) i ten wiatr udało się przechytrzyć ;D bo chociaż wiał koszmarnie rano to później było dużo gorzej, a nie chciałam na te korki przyjść spocona i zgrzana i zdyszana zmaganiami z wietrzyskiem ;)
A ubrałam się tak zmyślnie, że mi nie było zimno, ha! ;D

Natomiast wieczorem z M. zrobiliśmy małą bardzo rundkę do tam i z powrotem;)

Jesienne wino

Sobota, 2 października 2010 | dodano:02.10.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
  • DST: 34.85km
  • Czas: 01:55
  • VAVG 18.18km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Temp.: 11.0°C
  • Kalorie: 514kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
"(...) spróbuj wina
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami (...)"

W skrócie można powiedzieć, że zadzwonił Marcin i powiedział, żebym ruszyła tyłek, bo jedziemy na piwo;)
Bardzo dobrze się złożyło, bo od Mazur nie wsiadałam na rower.
Mogłam przy okazji spożytkować skumulowaną energię i formę;) która się zregenerowała od powrotu.
W związku z czym do Manu gdzie się umówiliśmy nie schodziłam poniżej 27-34 km/h i takoż podczas powrotu do domu :)
Aczkolwiek z Marcinem jechaliśmy tempem spacerowym więc średnia taka a nie inna, ale nie o to chodziło :)

Zamiast piwa uraczyliśmy się w końcu grzanym winem w arturówkowej knajpce, gdzie pan nam otworzył bramę, żebyśmy sobie tam wstawili rowery. Przy zabieraniu ich okazało się, że brama jest zaczepiona i zamykana na jakiś kabel czy sznurek czy inne ustrojstwo ;D i na pewno nikt nie zdołałby jej otworzyć ;D

a wróciłam już po ciemku, bo ciemno się niestety robi już przed 19 :/ przy 9stopniach
ale dzięki temu, że grzałam, to było mi ciepło ;D