- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.616
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2010
Dystans całkowity: | 342.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 15:40 |
Średnia prędkość: | 21.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.80 km/h |
Suma kalorii: | 5254 kcal |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 38.01 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
gminami ;)
Niedziela, 31 października 2010 | dodano:31.10.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 126.35km
- Czas: 05:18
- VAVG 23.84km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 1982kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
łódź - Aleksandrów - Mianów - Kałów - Bałdrzychów - Lipki - Zadzim - Lichawa - Kwiatkowice - Lutomiersk - Porszewice - Górka Pab. - Gorzew - Łódź
z M. i Transatlantykiem.
No i dostałam w dupę ;) za to, że nie jeździłam w tygodniu i w ogóle ;)
Generalnie, póki było z wiatrem to wiadomo ;) a jak się zrobiło pod wiatr, to myślałam, że padnę za chwilę ;) koszmarnie mnie wymęczyło, bo wiało solidnie.
No i niestety też z braku formy zaczęły mnie w końcu boleć nogi :o
Szczęśliwie nie kolana :) (może one bolą jak za dużo dla nich jeżdżę?)
Dopiero poprawiło mi się, jak wiatr się zmienił a droga przestała być przez jakiś czas pod górę, to sobie jako tako odpoczęłam ;)
co dziwne, zmagałam się też przez całą jazdę z sennością, może to ciśnienie? a może cukier? a może się nie wyspałam ;) oraz pod wieczór było mi bardzo zimno, chyba bardziej niż powinno, wnioskując po reakcjach moich towarzyszy;) chyba też mam problemy z utrzymaniem ciepłoty ciała ;)
ale to nic, bo fajnie się asfaltem jedzie :D ;)
z M. i Transatlantykiem.
No i dostałam w dupę ;) za to, że nie jeździłam w tygodniu i w ogóle ;)
Generalnie, póki było z wiatrem to wiadomo ;) a jak się zrobiło pod wiatr, to myślałam, że padnę za chwilę ;) koszmarnie mnie wymęczyło, bo wiało solidnie.
No i niestety też z braku formy zaczęły mnie w końcu boleć nogi :o
Szczęśliwie nie kolana :) (może one bolą jak za dużo dla nich jeżdżę?)
Dopiero poprawiło mi się, jak wiatr się zmienił a droga przestała być przez jakiś czas pod górę, to sobie jako tako odpoczęłam ;)
co dziwne, zmagałam się też przez całą jazdę z sennością, może to ciśnienie? a może cukier? a może się nie wyspałam ;) oraz pod wieczór było mi bardzo zimno, chyba bardziej niż powinno, wnioskując po reakcjach moich towarzyszy;) chyba też mam problemy z utrzymaniem ciepłoty ciała ;)
ale to nic, bo fajnie się asfaltem jedzie :D ;)
z dojazów do M.
Piątek, 29 października 2010 | dodano:30.10.2010 Kategoria do M.
- DST: 6.97km
- Czas: 00:27
- VAVG 15.49km/h
- VMAX 25.40km/h
- Temp.: 10.0°C
- Kalorie: 100kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
suma dojazdów do M. , a jeśli występuje takie sumowanie, to znaczy, że szykuje się rowerowanie ;)
tylko trochę się boję, bo nic ostatnio nie jeżdżę ;)
tylko trochę się boję, bo nic ostatnio nie jeżdżę ;)
niedzielne miasto
Niedziela, 24 października 2010 | dodano:25.10.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 21.82km
- Czas: 01:12
- VAVG 18.18km/h
- VMAX 33.90km/h
- Temp.: 10.0°C
- Kalorie: 317kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
z M. :)
miało być nie wiadomo co, a wyszło miasto ;)
a te cztery tysiące to coś ciężko mi zrobić, oj ciężko ;)
miało być nie wiadomo co, a wyszło miasto ;)
a te cztery tysiące to coś ciężko mi zrobić, oj ciężko ;)
rowerowa masakra asfaltowa ;);)
Sobota, 16 października 2010 | dodano:17.10.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 105.20km
- Czas: 04:09
- VAVG 25.35km/h
- VMAX 43.80km/h
- Temp.: 9.0°C
- Kalorie: 1721kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Łódź - Lutomiersk - Wojsławice - Łask - Pabianice - Ksawerów Ł. - Łódź
z M., D. i Waxmundem (do niektórych bardziej pasują ich pseudonimy niż imiona ;) )
wybraliśmy się do Wojsławic zobaczyć zamek rycerski w stanie ruinalnym ;)
Oczywiście zanim jeszcze dojechaliśmy to dałam popis swojego sieroctwa i podpuszczona przez Waxmunda do złapania się za bagażnik, wypieprzyłam się;) (no idiotka) tym razem na asfalcie (no i pierwszy raz na treku;) ) chyba tylko dzięki opaskom nie starłam sobie kolana na wylot;) obojętnie czy one pomagają na kolana czy nie, teraz udowodniły, że są pomocne;)
trek na szczęście bez szwanku, tylko owijka się utarła tu i ówdzie ;)
No, a kolano zbite oczywiście (i dłoń), ale, nie wiem jak to działa, zaczęło doskwierać jak dotarliśmy do domu.
W końcu jednak dojechaliśmy do zamku,
gdzie towarzyszyła nam okrągła kurka
ale nie dała się złapać, strasznego jazgotu narobiła jak się zorientowała o co mi chodzi ;)
Natomiast wracając, o asfalt przytarł się Wax ;) najpierw poczułam, że wjechał mi w koło, kiedy nieco zwolniłam, żeby nie wpaść z kolei na Daniela. No i potem już tylko słychać było głuchy trzask roweru o asfalt;)
Kiedy się odwróciłam to zgięty w pół Waxmund, w kominiarce, wyglądając jak babuleńka, ściągał (zwlekał) rower z jezdni. Przepraszam, ale jak o tym myślę, jak to wyglądało, to strasznie mi się śmiać chce ;D
Na szczęście obyło się bez ofiar, waxmundowe kolano zdaje się też uratowała opaska, aczkolwiek udało mu się złamać moje mocowanie do błotnika i skleiliśmy je na czas powrotu taśmą ;D
Natomiast kiedy wreszcie dotarliśmy do domu padłam na kanapę i się z niej dużo później podniosłam :p dobrze, że to tylko(;) ) setka, bo się zaniedbałam i więcej byłoby ciężko ;)
w dodatku zimno już bardzo.
ale za to chyba padł rekord średniej na setce (tak mówi M. który śledzi moje poczynania rowerowe z zapartym tchem ;);) (co jest zresztą szalenie miłe;) ) )
z M., D. i Waxmundem (do niektórych bardziej pasują ich pseudonimy niż imiona ;) )
wybraliśmy się do Wojsławic zobaczyć zamek rycerski w stanie ruinalnym ;)
Oczywiście zanim jeszcze dojechaliśmy to dałam popis swojego sieroctwa i podpuszczona przez Waxmunda do złapania się za bagażnik, wypieprzyłam się;) (no idiotka) tym razem na asfalcie (no i pierwszy raz na treku;) ) chyba tylko dzięki opaskom nie starłam sobie kolana na wylot;) obojętnie czy one pomagają na kolana czy nie, teraz udowodniły, że są pomocne;)
trek na szczęście bez szwanku, tylko owijka się utarła tu i ówdzie ;)
No, a kolano zbite oczywiście (i dłoń), ale, nie wiem jak to działa, zaczęło doskwierać jak dotarliśmy do domu.
W końcu jednak dojechaliśmy do zamku,
gdzie towarzyszyła nam okrągła kurka
ale nie dała się złapać, strasznego jazgotu narobiła jak się zorientowała o co mi chodzi ;)
Natomiast wracając, o asfalt przytarł się Wax ;) najpierw poczułam, że wjechał mi w koło, kiedy nieco zwolniłam, żeby nie wpaść z kolei na Daniela. No i potem już tylko słychać było głuchy trzask roweru o asfalt;)
Kiedy się odwróciłam to zgięty w pół Waxmund, w kominiarce, wyglądając jak babuleńka, ściągał (zwlekał) rower z jezdni. Przepraszam, ale jak o tym myślę, jak to wyglądało, to strasznie mi się śmiać chce ;D
Na szczęście obyło się bez ofiar, waxmundowe kolano zdaje się też uratowała opaska, aczkolwiek udało mu się złamać moje mocowanie do błotnika i skleiliśmy je na czas powrotu taśmą ;D
Natomiast kiedy wreszcie dotarliśmy do domu padłam na kanapę i się z niej dużo później podniosłam :p dobrze, że to tylko(;) ) setka, bo się zaniedbałam i więcej byłoby ciężko ;)
w dodatku zimno już bardzo.
ale za to chyba padł rekord średniej na setce (tak mówi M. który śledzi moje poczynania rowerowe z zapartym tchem ;);) (co jest zresztą szalenie miłe;) ) )
dojazdy do M.
Piątek, 15 października 2010 | dodano:16.10.2010 Kategoria do M.
- DST: 6.92km
- Czas: 00:27
- VAVG 15.38km/h
- VMAX 26.80km/h
- Temp.: 11.0°C
- Kalorie: 103kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
w ogóle jakiś śmieszny ten wpis jak i właściwie wszystkie w tym miesiącu.
Nie chce mi się jeździć samej, jest za brzydko i za zimno, żeby było to taką przyjemnością jak latem.
a małe dystanse wpisuję dlatego, że w planach następnego dnia mam coś ambitniejszego do przejechania i nie chcę 7-mio kilometrowego bonusu ;)
no, ale plany planami wiadomo ;D
Nie chce mi się jeździć samej, jest za brzydko i za zimno, żeby było to taką przyjemnością jak latem.
a małe dystanse wpisuję dlatego, że w planach następnego dnia mam coś ambitniejszego do przejechania i nie chcę 7-mio kilometrowego bonusu ;)
no, ale plany planami wiadomo ;D
Kolejny szalony dystans
Niedziela, 10 października 2010 | dodano:10.10.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 6.87km
- Czas: 00:26
- VAVG 15.85km/h
- VMAX 31.90km/h
- Temp.: 17.0°C
- Kalorie: 101kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
No, tak sobie pojechałam w piątek, że hej ;D
nie chce mi się samej jeździć.
a dziś w związku z piękną i ciepłą pogodą leniliśmy się z M. :))
w związku z czym dystansem popisać się nie mogę, jednakowoż nic straconego, zamiast rowerowania przyjemnie spędziliśmy czas, choć trochę inaczej ;))
Jednakowoż w tym roku mam mocne postanowienie przejechania jeszcze co najmniej 300 km, żeby nie wiem co ;)
nie chce mi się samej jeździć.
a dziś w związku z piękną i ciepłą pogodą leniliśmy się z M. :))
w związku z czym dystansem popisać się nie mogę, jednakowoż nic straconego, zamiast rowerowania przyjemnie spędziliśmy czas, choć trochę inaczej ;))
Jednakowoż w tym roku mam mocne postanowienie przejechania jeszcze co najmniej 300 km, żeby nie wiem co ;)
Szalony kurs po bibliotekach :D
Czwartek, 7 października 2010 | dodano:07.10.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 5.08km
- Czas: 00:20
- VAVG 15.24km/h
- VMAX 25.10km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom - Paderewskiego - Cieszkowskiego - Bednarska - dom
musiałam się pozbyć paru tomiszczy które zapobiegliwie pożyczyłam i paru zwykłych książek dla zwykłych śmiertelników, a zatem wsiadłam na Czerwonego i pojechałam ;)
masakrycznie się jeździ na tym rowerze :D
taki mały jakiś, niewygodny i w ogóle byle jaki;)
jak ja mogłam się na nim wkręcić w rowerowanie i tyle kilometrów natrzaskać na nim, to jest po prostu niesamowite! :)
ba! i przecież teren łagiewnicki chcąc nie chcąc pokonałam na nim też :o
ale może jutro wsiądę na rower z prawdziwego zdarzenia, taki mam plan :D
pozostaje tylko kwestia, czy będzie mi się chciało wyjść ;)
musiałam się pozbyć paru tomiszczy które zapobiegliwie pożyczyłam i paru zwykłych książek dla zwykłych śmiertelników, a zatem wsiadłam na Czerwonego i pojechałam ;)
masakrycznie się jeździ na tym rowerze :D
taki mały jakiś, niewygodny i w ogóle byle jaki;)
jak ja mogłam się na nim wkręcić w rowerowanie i tyle kilometrów natrzaskać na nim, to jest po prostu niesamowite! :)
ba! i przecież teren łagiewnicki chcąc nie chcąc pokonałam na nim też :o
ale może jutro wsiądę na rower z prawdziwego zdarzenia, taki mam plan :D
pozostaje tylko kwestia, czy będzie mi się chciało wyjść ;)
na dzień dobry i na dobranoc;)
Poniedziałek, 4 października 2010 | dodano:04.10.2010 Kategoria ni to ni sio, jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 28.03km
- Czas: 01:26
- VAVG 19.56km/h
- VMAX 34.70km/h
- Temp.: 9.0°C
- Kalorie: 416kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Najpierw zrobiłam sobie poranne 20 km. (między 8:30 a 9:30!:D) żeby mieć wszystko za jednym razem, czyli się wyjeździć (trochę), mieć po powrocie ciągle święty spokój z racji tego, że nikogo przez długi czas w domu jeszcze miało nie być, przygotować się na spokojnie na korki i wybrać się na takowe mpka unikając walki z wiatrem.
plan się udał bardzo :) i ten wiatr udało się przechytrzyć ;D bo chociaż wiał koszmarnie rano to później było dużo gorzej, a nie chciałam na te korki przyjść spocona i zgrzana i zdyszana zmaganiami z wietrzyskiem ;)
A ubrałam się tak zmyślnie, że mi nie było zimno, ha! ;D
Natomiast wieczorem z M. zrobiliśmy małą bardzo rundkę do tam i z powrotem;)
plan się udał bardzo :) i ten wiatr udało się przechytrzyć ;D bo chociaż wiał koszmarnie rano to później było dużo gorzej, a nie chciałam na te korki przyjść spocona i zgrzana i zdyszana zmaganiami z wietrzyskiem ;)
A ubrałam się tak zmyślnie, że mi nie było zimno, ha! ;D
Natomiast wieczorem z M. zrobiliśmy małą bardzo rundkę do tam i z powrotem;)
Jesienne wino
Sobota, 2 października 2010 | dodano:02.10.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 34.85km
- Czas: 01:55
- VAVG 18.18km/h
- VMAX 35.40km/h
- Temp.: 11.0°C
- Kalorie: 514kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
"(...) spróbuj wina
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami (...)"
W skrócie można powiedzieć, że zadzwonił Marcin i powiedział, żebym ruszyła tyłek, bo jedziemy na piwo;)
Bardzo dobrze się złożyło, bo od Mazur nie wsiadałam na rower.
Mogłam przy okazji spożytkować skumulowaną energię i formę;) która się zregenerowała od powrotu.
W związku z czym do Manu gdzie się umówiliśmy nie schodziłam poniżej 27-34 km/h i takoż podczas powrotu do domu :)
Aczkolwiek z Marcinem jechaliśmy tempem spacerowym więc średnia taka a nie inna, ale nie o to chodziło :)
Zamiast piwa uraczyliśmy się w końcu grzanym winem w arturówkowej knajpce, gdzie pan nam otworzył bramę, żebyśmy sobie tam wstawili rowery. Przy zabieraniu ich okazało się, że brama jest zaczepiona i zamykana na jakiś kabel czy sznurek czy inne ustrojstwo ;D i na pewno nikt nie zdołałby jej otworzyć ;D
a wróciłam już po ciemku, bo ciemno się niestety robi już przed 19 :/ przy 9stopniach
ale dzięki temu, że grzałam, to było mi ciepło ;D
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami (...)"
W skrócie można powiedzieć, że zadzwonił Marcin i powiedział, żebym ruszyła tyłek, bo jedziemy na piwo;)
Bardzo dobrze się złożyło, bo od Mazur nie wsiadałam na rower.
Mogłam przy okazji spożytkować skumulowaną energię i formę;) która się zregenerowała od powrotu.
W związku z czym do Manu gdzie się umówiliśmy nie schodziłam poniżej 27-34 km/h i takoż podczas powrotu do domu :)
Aczkolwiek z Marcinem jechaliśmy tempem spacerowym więc średnia taka a nie inna, ale nie o to chodziło :)
Zamiast piwa uraczyliśmy się w końcu grzanym winem w arturówkowej knajpce, gdzie pan nam otworzył bramę, żebyśmy sobie tam wstawili rowery. Przy zabieraniu ich okazało się, że brama jest zaczepiona i zamykana na jakiś kabel czy sznurek czy inne ustrojstwo ;D i na pewno nikt nie zdołałby jej otworzyć ;D
a wróciłam już po ciemku, bo ciemno się niestety robi już przed 19 :/ przy 9stopniach
ale dzięki temu, że grzałam, to było mi ciepło ;D