- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
nie taka Korsyka ciepła, dz. 0
Niedziela, 20 kwietnia 2014 | dodano:03.05.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 49.67km
- Czas: 02:36
- VAVG 19.10km/h
- VMAX 37.90km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 704kcal
- Podjazdy: 282m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
O 14 mamy prom z Livorno, więc w miarę spokojnie ruszamy do portu w między czasie szukając sklepu lub warsztatu w którym pomogą nam wyciągnąć ułamaną śrubę z zacisku. Dzisiaj jednak Wielkanoc, wszystko zamknięte..
Jednak w pewnym momencie zauważamy ludzi na terenie jakiegoś salonu samochodowego, myśleliśmy, że to może jacyś konserwatorzy, okazało się, że byli to jednak "zwykli" mieszkańcy, ale jeden z nich był w trakcie wykonywania jakichś prac na podwórku i M. udało się z nim dogadać, żeby nam pomógł, wspólnie, męskimi siłami ;) wykręcili śrubę, którą M. podmienił na śrubę trzymającą wąs lemondki.
Do końca wyjazdu śruba jakoś się trzymała, choć była odrobinę za krótka i siodełko nieznacznie, powoli opadało, ale udało się bez kolejnych z nią problemów przebyć wyprawę.
Na prom docieramy nawet chwilę przed czasem.
A na samym promie, który w środku był jak wielki hotel, wynudziliśmy się jak mopsy.
Gdy docieramy do Bastii okazuje się, że kemping, który zahaczamy jako pierwszy jeszcze nie jest otwarty. Zamknięty jest również kolejny, a także mijane przez nas kwatery i hotele... zaczynamy się nieco stresować, że sezon jeszcze się nie rozpoczął, jak się później okazało - nie słusznie. Wszystkie inne kempingi były czynne.
W końcu jednak znajdujemy czynny kemping, który chociaż ma napisane, że otwarty od maja, to funkcjonuje pełną parą (recepcja nieczynna, ale rano i tak znajduje się właścicielka ;) ). Zostajemy :)
Jednak w pewnym momencie zauważamy ludzi na terenie jakiegoś salonu samochodowego, myśleliśmy, że to może jacyś konserwatorzy, okazało się, że byli to jednak "zwykli" mieszkańcy, ale jeden z nich był w trakcie wykonywania jakichś prac na podwórku i M. udało się z nim dogadać, żeby nam pomógł, wspólnie, męskimi siłami ;) wykręcili śrubę, którą M. podmienił na śrubę trzymającą wąs lemondki.
Do końca wyjazdu śruba jakoś się trzymała, choć była odrobinę za krótka i siodełko nieznacznie, powoli opadało, ale udało się bez kolejnych z nią problemów przebyć wyprawę.
Na prom docieramy nawet chwilę przed czasem.
A na samym promie, który w środku był jak wielki hotel, wynudziliśmy się jak mopsy.
Gdy docieramy do Bastii okazuje się, że kemping, który zahaczamy jako pierwszy jeszcze nie jest otwarty. Zamknięty jest również kolejny, a także mijane przez nas kwatery i hotele... zaczynamy się nieco stresować, że sezon jeszcze się nie rozpoczął, jak się później okazało - nie słusznie. Wszystkie inne kempingi były czynne.
W końcu jednak znajdujemy czynny kemping, który chociaż ma napisane, że otwarty od maja, to funkcjonuje pełną parą (recepcja nieczynna, ale rano i tak znajduje się właścicielka ;) ). Zostajemy :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!