- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
bella Italia dz. 8 Big z przypadku
Niedziela, 31 sierpnia 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria poŁodzi się
- DST: 98.94km
- Czas: 06:34
- VAVG 15.07km/h
- VMAX 49.50km/h
- Temp.: 33.0°C
- Podjazdy: 1862m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Santa Sofia - Bagno di Romagna - Verghereto - Monte Fumaiolo - Balze - Novafeltria - Villanova - San Marino.
W drodze do San Marino M. miał na trasie skok na BIGa, no więc ustaliliśmy, że ja sobie pojadę dalej, jest pod górę, więc spokojnie przejadę i poczekam na M. w Balze, albo dojedzie do mnie gdzieś po drodze.
Nie wykazaliśmy się zbytnim pomyślunkiem, żadne z nas nie miało nic do jedzenia, ja jednego banana i jakąś kanapkę a M. tylko majonez i banana :/
W każdym razie miałam się kierować na znaki na Monte Fumaiolo ale głównie na Balze, no i jechać pod górę ;) Obie te miejscowości występowały parami i na rozjeździe w miasteczku zobaczyłam drogę pod górę na MF i Balze. No to co? Pojechałam. Miało być około 1100 m.n.p.m. a jadę i jadę. Gdzie ta przełęcz... M. na mnie nie czekał z przodu, więc ten pojazd zaczął mnie denerwować wyjątkowo późno :P
W między czasie zaczęłam mieć podejrzenia, że coś jest nie tak, że chyba źle jadę... no ale były przecież znaki? Były znaki na Balze, więc na pewno tam w końcu dojadę...I nie było znaków w inną stronę no to chyba dobrze...
W końcu jest... jest przełęcz! Monte Fumaiolo... chociaż chyba nie miało jej być na trasie... ale z niej są tylko 3 km. do Balze, no to zjazd... w końcu, uff.
Na dole dojeżdża w końcu M.... Monte Fumaiolo to jego BIG, a ja zgodnie z przypuszczeniami pojechałam źle... :P
Całe szczęście nie bolą mnie kolana a jechało się dobrze i czekałam na M. mniej niż bym czekała jadąc poprawnie :) więc same plusy :P
Na koniec dnia San Marino, ciągle pod górę i bardzo stromo. Czy oni oszaleli, budować się na takich wzgórzach...
W drodze do San Marino M. miał na trasie skok na BIGa, no więc ustaliliśmy, że ja sobie pojadę dalej, jest pod górę, więc spokojnie przejadę i poczekam na M. w Balze, albo dojedzie do mnie gdzieś po drodze.
Nie wykazaliśmy się zbytnim pomyślunkiem, żadne z nas nie miało nic do jedzenia, ja jednego banana i jakąś kanapkę a M. tylko majonez i banana :/
W każdym razie miałam się kierować na znaki na Monte Fumaiolo ale głównie na Balze, no i jechać pod górę ;) Obie te miejscowości występowały parami i na rozjeździe w miasteczku zobaczyłam drogę pod górę na MF i Balze. No to co? Pojechałam. Miało być około 1100 m.n.p.m. a jadę i jadę. Gdzie ta przełęcz... M. na mnie nie czekał z przodu, więc ten pojazd zaczął mnie denerwować wyjątkowo późno :P
W między czasie zaczęłam mieć podejrzenia, że coś jest nie tak, że chyba źle jadę... no ale były przecież znaki? Były znaki na Balze, więc na pewno tam w końcu dojadę...I nie było znaków w inną stronę no to chyba dobrze...
W końcu jest... jest przełęcz! Monte Fumaiolo... chociaż chyba nie miało jej być na trasie... ale z niej są tylko 3 km. do Balze, no to zjazd... w końcu, uff.
Na dole dojeżdża w końcu M.... Monte Fumaiolo to jego BIG, a ja zgodnie z przypuszczeniami pojechałam źle... :P
Całe szczęście nie bolą mnie kolana a jechało się dobrze i czekałam na M. mniej niż bym czekała jadąc poprawnie :) więc same plusy :P
Na koniec dnia San Marino, ciągle pod górę i bardzo stromo. Czy oni oszaleli, budować się na takich wzgórzach...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!