- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
trochę sama trochę z samcem ;D ;)
Piątek, 3 września 2010 | dodano:03.09.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 59.52km
- Czas: 03:22
- VAVG 17.68km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 877kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Udało mi się przezwyciężyć lenia i ruszyłam rano z domu.
Zimno było jak jasna cholera pieruńsko!
Wiatrzysko zimne wiało mi prosto w twarz i uszy (i wiem, że do długiej listy zakupów dopisać należy opaskę na uszy, bądź raczej uniwersalnego buffa.)
Zimno było przez cały czas, nawet jak podjechałam sobie na bałucką górkę przy Drewnowskiej/Włókniarzy.
No, poza momentem, kiedy wjechałby we mnie wan.
Jadę sobie jak człowiek, spokojnie, ścieżką! na zielonym, patrzę - a tu na lewo, przez trawnik i tory, na skos pędzi wan. Co prawda zahamował, ale zrobił to jak ja już się zatrzymałam. Jakby mnie trzasnął to bym chyba na drugim końcu Łodzi wylądowała.
Ponadto dotarłam do Arturówka, w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem, ani jednej żywej duszy ;)
A później wyjechałam na jakąś ulicę, chyba na Wycieczkową i jechałam sobie aż tu nagle drogowskaz Radegast Bahnhof.
Nie miałam pojęcia, że takie coś w ogóle w Łodzi jest, więc się bardzo zdumiałam, kiedy na miejsce dojechałam;)
(a tu chyba tablice jakieś pamiątkowe, nie wiem):
Kiedy wreszcie dotarłam zziębnięta do domu, senna (spadek cukru?) i głodna
na liczniku było 37. Kolejne 22 dokręciliśmy z M.
Trochę jeżdżąc po lesie przy lotnisku:) fajosko się przedzierać przez łąki i las ;) ale większość jednak na drodze, żeby się dostać do lasu i z powrotem.
Relacja z przejażdżki z M. niewspółmierna do samotnej, gdyż albowiem skupiałam się na tym, żeby unikać gałęzi i manewrować między korzeniami,a jednocześnie nie zostać za bardzo w tyle, co się dziś zdarzało nagminnie. znowu. o co chodzi?
i zimno dalej jak diabli!
Zimno było jak jasna cholera pieruńsko!
Wiatrzysko zimne wiało mi prosto w twarz i uszy (i wiem, że do długiej listy zakupów dopisać należy opaskę na uszy, bądź raczej uniwersalnego buffa.)
Zimno było przez cały czas, nawet jak podjechałam sobie na bałucką górkę przy Drewnowskiej/Włókniarzy.
No, poza momentem, kiedy wjechałby we mnie wan.
Jadę sobie jak człowiek, spokojnie, ścieżką! na zielonym, patrzę - a tu na lewo, przez trawnik i tory, na skos pędzi wan. Co prawda zahamował, ale zrobił to jak ja już się zatrzymałam. Jakby mnie trzasnął to bym chyba na drugim końcu Łodzi wylądowała.
Ponadto dotarłam do Arturówka, w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem, ani jednej żywej duszy ;)
A później wyjechałam na jakąś ulicę, chyba na Wycieczkową i jechałam sobie aż tu nagle drogowskaz Radegast Bahnhof.
Nie miałam pojęcia, że takie coś w ogóle w Łodzi jest, więc się bardzo zdumiałam, kiedy na miejsce dojechałam;)
(a tu chyba tablice jakieś pamiątkowe, nie wiem):
Kiedy wreszcie dotarłam zziębnięta do domu, senna (spadek cukru?) i głodna
na liczniku było 37. Kolejne 22 dokręciliśmy z M.
Trochę jeżdżąc po lesie przy lotnisku:) fajosko się przedzierać przez łąki i las ;) ale większość jednak na drodze, żeby się dostać do lasu i z powrotem.
Relacja z przejażdżki z M. niewspółmierna do samotnej, gdyż albowiem skupiałam się na tym, żeby unikać gałęzi i manewrować między korzeniami,a jednocześnie nie zostać za bardzo w tyle, co się dziś zdarzało nagminnie. znowu. o co chodzi?
i zimno dalej jak diabli!
Komentarze
W Łodzi jest pewnie jeszcze dużo fajnych/ciekawych miejsc o których nie wiesz. Najprzyjemniej odkrywać takie rzeczy oczywiście na rowerze ale chyba nie muszę Cię do tego przekonywać skoro jesteś na BS ;)
Pozdrawiam! mavic - 16:21 sobota, 4 września 2010 | linkuj
Pozdrawiam! mavic - 16:21 sobota, 4 września 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!