- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Jeżdżę se w terenie ....
Niedziela, 5 września 2010 | dodano:05.09.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 80.42km
- Czas: 04:10
- VAVG 19.30km/h
- VMAX 35.60km/h
- Temp.: 16.0°C
- Kalorie: 1877kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
... i coraz większe ogarnia mnie wkurwienie ;D
Z M. wybraliśmy się w teren (wyszło chyba około 40%)
No i z początku było super, zwłaszcza w lesie, który mi najbardziej podchodzi, ale dość szybko zrobiłam się zmęczona terenem i zaczął mnie wkurwiać ;)
zwłaszcza piach (który jest fajny, ale kiedy mam siłę i nie w za dużych ilościach :p) i jakieś gruntowe drogi całe w kamieniach.
Ponadto w terenie poruszam się tempem ślimaczym, niczym żółw stepowy (tylko nie stepuję:P). Więc w końcu z niecierpliwością oczekiwałam asfaltu.
Kiedy wreszcie wyjechaliśmy nań, ja z wywieszonym ozorem, to owszem było lepiej, ale bez szaleństw, poruszałam się prędkością wręcz haniebną ;)
Dotarłszy do domu byłam głodna okrutnie, senna i zmarznięta.
Przewiało mnie do tego stopnia, że leżałam w swetrze pod kocem! :o
Na niewiele się zdały gorąca herbata i porządna kolacja;)
Koniec końców padłam jak kawka i przespałam wieczór ;)
Morał z tego taki, że ciężko mi się współpracuje z taką pogodą ;)
ale ale, zdarzyły się też ciekawe osobliwości osadnicze;)
Z M. wybraliśmy się w teren (wyszło chyba około 40%)
No i z początku było super, zwłaszcza w lesie, który mi najbardziej podchodzi, ale dość szybko zrobiłam się zmęczona terenem i zaczął mnie wkurwiać ;)
zwłaszcza piach (który jest fajny, ale kiedy mam siłę i nie w za dużych ilościach :p) i jakieś gruntowe drogi całe w kamieniach.
Ponadto w terenie poruszam się tempem ślimaczym, niczym żółw stepowy (tylko nie stepuję:P). Więc w końcu z niecierpliwością oczekiwałam asfaltu.
Kiedy wreszcie wyjechaliśmy nań, ja z wywieszonym ozorem, to owszem było lepiej, ale bez szaleństw, poruszałam się prędkością wręcz haniebną ;)
Dotarłszy do domu byłam głodna okrutnie, senna i zmarznięta.
Przewiało mnie do tego stopnia, że leżałam w swetrze pod kocem! :o
Na niewiele się zdały gorąca herbata i porządna kolacja;)
Koniec końców padłam jak kawka i przespałam wieczór ;)
Morał z tego taki, że ciężko mi się współpracuje z taką pogodą ;)
ale ale, zdarzyły się też ciekawe osobliwości osadnicze;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!