Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7978 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36671 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Tekija! ;)

Wtorek, 23 sierpnia 2011 | dodano:30.08.2011 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 182.23km
  • Czas: 08:23
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • Temp.: 38.0°C
  • Kalorie: 2793kcal
  • Podjazdy: 974m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Horezu - Tȃrgu Jiu - Drobeta Turnu Severin - Tekija (Srb)

Opuszczając Horezu mijamy tabory cyganów
Tabor cygański © Carmelliana


Kiedy już wiem, że nie przepadam za zjazdami (trochę jestem zła na siebie, bo to dlatego, że się po prostu boję), trafia się dziś po prostu koszmarny.
Jest w remoncie, dziurawy, zakorkowany, więc nie dość, że zdenerwowana zjeżdżam, próbując jakoś wymijać auta i dziury, to jeszcze z dwóch stron w pewnym momencie wybiegają na mnie psy. Głupie kundle, jednego chyba przestraszył mój krzyk, który mi się wyrwał ze strachu ;) byłam pewna, że mnie za chwilę ugryzie, wydaje mi się, że nawet zacisnęłam na krótką chwilę powieki i czekałam, aż mnie złapie za łydkę.
Drugi kundel też mnie obszczekał, ale dał mi spokój jak na niego krzyknęłam, bardzo brzydko mu wymyślając, co spodobało się robotnikom. Znają polskie przekleństwa? :P

Dojeżdżamy do Drobety Turnu Severin. Co za obrzydliwe miasto! Do tej pory miasta i miasteczka były w najgorszym razie po prostu przyjemne, wiejski urok wsi lub ładne miasta. A Drobeta to jakiś przemysłowy, ohydny i brudny koszmarek.
Jesteśmy zmęczeni i mamy nadzieję, że będzie prom. Niestety, chociaż jest sklep bezcłowy i port, promu nie ma. Jedziemy więc do granicy serbskiej rowerami. Serbowie na granicy tacy sobie, uprzejmością nie powalają. Może są zmęczeni. Później okaże się, że nadmiar uprzejmości po prostu nie leży w naturze większości Serbów.

Na mapie, która znajduje się niedaleko przejścia odkrywamy, że adres który mieliśmy za nazwę ulicy jest prawdopodobnie nazwą miasteczka, a nazwa miasteczka to prawdopodobnie nazwa województwa/powiatu/czy czegoś jeszcze, ale nie jest tym co trzeba. Jednak na mapie jest oznaczenie dla campingu w Tekiji.

Robi się już coraz ciemniej i niebawem jedziemy całkiem po ciemku. Tekiji nie ma i nie ma. Jest za to dużo parkingów, na których można się rozbić na dziko. Ja jednak, kiedy słyszę jakieś głosy gdzieś w oddali, trochę się boję (znowu jestem zła na siebie).

Docieramy jednak do Tekiji, a tam natykamy się na starszego pana, który mówi po angielsku i załatwia nam pokój u swoich znajomych.

łuk triumfalny ;) © Carmelliana

Komentarze
Jeszcze taki drobiazg, że trzasnęłaś wicerekord życiowy, w upale z sakwami, po niezupełnie błahych górkach :)
aard
- 18:20 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!