- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Jedna z Pętli Setki Po Łódzku...
Niedziela, 18 września 2011 | dodano:18.09.2011 Kategoria wycieczka
- DST: 77.51km
- Czas: 04:13
- VAVG 18.38km/h
- VMAX 38.07km/h
- Temp.: 24.0°C
- Kalorie: 1104kcal
- Podjazdy: 520m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
...czyli dzięki Ci Panie Boże za asfalt :P
Teren: 34
Mieliśmy zrobić całość Setki, ale pętla okazała się nieszczególna, a ja miałam też trochę dość terenu, zatem na jednej się skończyło.
Udało się ją zaliczyć i jestem zadowolona, że nie miunczałam ;) byśmy dali sobie spokój ;) ale tylko z tego jestem zadowolona ;) niestety, mimo usilnych prób przekonania się do terenu, dochodzę do wniosku, że się po prostu do niego nie nadaję, może to też kwestia roweru, przystosowany do szosy cały grzechocze, co trochę denerwuje, a trochę dekoncentruje i mimo woli zwalniam, ale ja po prostu jadę w terenie wolno, drażni mnie, że się cały rower razem ze mną na wybojach trzęsie, no, po prostu nie kręci mnie teren i nie mam z tego takiej zabawy, jaką powinnam mieć ;)
No i oczywiście nie można pominąć moich dwóch spektakularnych gleb ;)
Jedna w kopnym piachu, którym zakończony był zjazd, niegroźna na szczęście ;)
A druga w lesie; przeskakując zwalone drzewo tylne koło się poślizgnęło na pniu, tak myślę, i ja się wyłożyłam, jakim cudem znalazłam się pod rowerem, to nie mam pojęcia, ale przez chwilę leżałam i jęczałam z bólu. Mam stłuczony łokieć, siniory na udach, które będą pięknie rozlane i fioletowe ;)
Ed.: mam jeszcze potłuczone ramię, lewą rękę ledwo mogę unieść w górę :P
No, więc teren i ja to raczej nie za często i nie za bardzo ;)
Teren: 34
Mieliśmy zrobić całość Setki, ale pętla okazała się nieszczególna, a ja miałam też trochę dość terenu, zatem na jednej się skończyło.
Udało się ją zaliczyć i jestem zadowolona, że nie miunczałam ;) byśmy dali sobie spokój ;) ale tylko z tego jestem zadowolona ;) niestety, mimo usilnych prób przekonania się do terenu, dochodzę do wniosku, że się po prostu do niego nie nadaję, może to też kwestia roweru, przystosowany do szosy cały grzechocze, co trochę denerwuje, a trochę dekoncentruje i mimo woli zwalniam, ale ja po prostu jadę w terenie wolno, drażni mnie, że się cały rower razem ze mną na wybojach trzęsie, no, po prostu nie kręci mnie teren i nie mam z tego takiej zabawy, jaką powinnam mieć ;)
No i oczywiście nie można pominąć moich dwóch spektakularnych gleb ;)
Jedna w kopnym piachu, którym zakończony był zjazd, niegroźna na szczęście ;)
A druga w lesie; przeskakując zwalone drzewo tylne koło się poślizgnęło na pniu, tak myślę, i ja się wyłożyłam, jakim cudem znalazłam się pod rowerem, to nie mam pojęcia, ale przez chwilę leżałam i jęczałam z bólu. Mam stłuczony łokieć, siniory na udach, które będą pięknie rozlane i fioletowe ;)
Ed.: mam jeszcze potłuczone ramię, lewą rękę ledwo mogę unieść w górę :P
No, więc teren i ja to raczej nie za często i nie za bardzo ;)
Komentarze
Ale za to jak już się na asfalcie uśliźnie, to skutki raczej opłakańsze są ;)
aard - 17:51 poniedziałek, 19 września 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!