- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Rozruch czyli masz miłe kolana.
Piątek, 11 listopada 2011 | dodano:11.11.2011 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 41.85km
- Czas: 02:14
- VAVG 18.74km/h
- VMAX 32.00km/h
- Temp.: 4.0°C
- Kalorie: 584kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Łaził mi ten rower po głowie i łaził.
Jak tylko przestałam mieć problemy z kolanami to chciałam wyskoczyć, coby sobie je z powrotem stworzyć :P ;)
Pojechałam sobie niestety tak (Łódź - Łagiewniki-Wódka-Łódź), że wiatr miałam w bok, albo w pysk. Wiedziałam, że nie będzie w plecy, ale nie spodziewałam się, że będzie tak mocny! :O
A może to moja forma, która sięgnęła bruku?
Tak czy inaczej, byłam wykończona pod koniec jazdy i nie zależało mi już na dokręcaniu do 50, jak to miałam w planie.
A średnia godna pożałowania.
Co zaś się tyczy ubioru, właściwie nie było mi zimno, a momentami wręcz za gorąco. Jedynie buty się nie spisały, lewa stopa zmarzła mi tak, że w końcu mi cała zdrętwiała. No i z nosa mi się lało niemiłosiernie!
Generalnie, podsumowując, była to jedna z gorszych moich przejażdżek, chociaż ta trasa bardzo mi przypadła do gustu.
Bardzo się cieszyłam, będąc już pod domem;)
A co się tyczy kolan, to wszystko gra :D
Jak tylko przestałam mieć problemy z kolanami to chciałam wyskoczyć, coby sobie je z powrotem stworzyć :P ;)
Pojechałam sobie niestety tak (Łódź - Łagiewniki-Wódka-Łódź), że wiatr miałam w bok, albo w pysk. Wiedziałam, że nie będzie w plecy, ale nie spodziewałam się, że będzie tak mocny! :O
A może to moja forma, która sięgnęła bruku?
Tak czy inaczej, byłam wykończona pod koniec jazdy i nie zależało mi już na dokręcaniu do 50, jak to miałam w planie.
A średnia godna pożałowania.
Co zaś się tyczy ubioru, właściwie nie było mi zimno, a momentami wręcz za gorąco. Jedynie buty się nie spisały, lewa stopa zmarzła mi tak, że w końcu mi cała zdrętwiała. No i z nosa mi się lało niemiłosiernie!
Generalnie, podsumowując, była to jedna z gorszych moich przejażdżek, chociaż ta trasa bardzo mi przypadła do gustu.
Bardzo się cieszyłam, będąc już pod domem;)
A co się tyczy kolan, to wszystko gra :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!