- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
W starym kinie
Sobota, 3 marca 2012 | dodano:03.03.2012 Kategoria wycieczka
- DST: 34.05km
- Czas: 01:48
- VAVG 18.92km/h
- VMAX 33.50km/h
- Temp.: 5.0°C
- Kalorie: 471kcal
- Podjazdy: 142m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Od razu, na wstępie, przepraszam zainteresowanych za brak zdjęcia kurtki, musi wystarczyć sklepowe, póki co ;)
Uwaga,bardzo dużo zdjęć! :P
Wybraliśmy się wczoraj z M. oraz z Freudem i Adą na łódzkoznawczą przejażdżkę. Planowaliśmy eksplorację opuszczonej fabryki, ale że nie znaleźliśmy niepilnowanego wejścia, a pilnowane rzeczywiście było pilnowane ;) to zdecydowaliśmy się na opuszczone kino, o którym na szczęście sobie w porę przypomnieliśmy i które przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.
Samo kino było pierwotnie teatrem, a później kino-teatrem i istniało od początku XX wieku, jako teatr od 1906 jako kino-teatr od 1912.
W samym kinie mnóstwo szpargałów
W tym bałaganie można było dojrzeć kilka interesujących przedmiotów, wszędzie w dziwnych miejscach stały krzesła i fotele, leżały stare butelki.
Dotarliśmy też do miejsca, gdzie było pełno papierów (popalonych), być może archiwum, ale nie znaleźliśmy tam nic interesującego..
No, może poza takimi papiórkami:
Co tu robią dokumenty na kino Polonia? Opuszczone kino nazywało się Luna a później Mazur, dlaczego więc?
Wszędzie walała się też prasa. Po dokładnym przyjrzeniu się sięgała lat 60 i była w językach polskim i francuskim. A także biuletyn(?) po francusku i niemiecku.
Nie mogło zabraknąć oczywiście sceny - ekranu
a także (na deser;) tak mi się podobają te zdjęcia, że wrzucam oba;) ) kliszy :)
Nie mogę sobie jednak wybaczyć, że dałam się rozproszyć i nie zobaczyłam co jest na kliszy.
Ale rozproszenie poskutkowało zawędrowaniem do pobliskiego domku. No i ten domek absolutnie mnie powalił.
Na samym wejściu wita nas mały kredensik, obklejony tu i ówdzie naklejkami z Kaczorem Donaldem i innym dziecinnymi.
Zaraz po nim naszą uwagę przykuwają maleńkie wieszaczki (mieściły się w dłoni), różowe i niebieskie z serduszkami. Po co i do czego miały służyć? I dlaczego były w ilościach przemysłowych?
Na kredensie zaś czernidło i zmywacz do skóry.
Wszędzie walające się ciuchy, gazety, były także korale, stare (przemysłowe?) strzykawki, a nawet leżał sobie pieniążek, jak gdyby nigdy nic.
Była też duża plastykowa, pozszywana miska! Oraz mnóstwo maleńkich koralików. Jedne w puszcze, inne w woreczku, inne się walały wszędzie.
Było też dużo butelek. Na strychu, gdzie była schowana pościel (materac do spania?) butelki stały na samym środku (zdaje się, że od bardzo dawna). Dlaczego tak dziwnie?
Cały dom, poza tym, że jak to zwykle, w wielkim bałaganie, sprawiał wrażenie, jakby ktoś go opuścił niespodziewanie.
Znaleźliśmy też książki dla dzieci (książka po angielsku, polska książka do historii), ale żadnych zabawek, za to wózek. Mnie się wydawało, że zabawkowy, ale po konsultacjach, zaistniała teoria ;) że jednak spacerowy na prawdziwe dziecko, nie lalkowe ;)
Najdziwniejsze z tego wszystkiego były jednak książki i gazety. Poza tymi po polsku:
Z których mogliśmy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, na przykład jak żyli transseksualiści:
i czy to na pewno normalne:
czy raczej nie jakiś żart;)
i samouczka hiszpańskiego:
była też inna literatura, na przykład Byron, a nawet gramatyka języka polskiego Szobera, słownik łaciński, książka o Biskupinie jako grodzie prasłowiańskim. Bardzo ciekawe rzeczy.
To oprócz tego było mnóstwo literatury w języku angielskim (np. nauka francuskiego po angielsku, książka kucharska) To był też przewodnik po Budapeszcie po francusku z odręcznymi zapiskami, w tym po polsku (np. tu mieszkałyśmy i adres)
A także butelka po metaxie ;) :
Większość rzeczy była z lat 60 do 90.
Bardzo ciekawe miejsce, mam nadzieję tam wrócić, jeszcze poszperać.
A poza kinem i mieszkaniem jeszcze jedno mieszkanie, puste, zostały tylko dwie rozwalone kanapy. Może te rzeczy należały do obu domów.
Reszta zdjęć, jeśli ktoś ma za dużo czasu TU ;)
Uwaga,bardzo dużo zdjęć! :P
Wybraliśmy się wczoraj z M. oraz z Freudem i Adą na łódzkoznawczą przejażdżkę. Planowaliśmy eksplorację opuszczonej fabryki, ale że nie znaleźliśmy niepilnowanego wejścia, a pilnowane rzeczywiście było pilnowane ;) to zdecydowaliśmy się na opuszczone kino, o którym na szczęście sobie w porę przypomnieliśmy i które przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.
Samo kino było pierwotnie teatrem, a później kino-teatrem i istniało od początku XX wieku, jako teatr od 1906 jako kino-teatr od 1912.
Po pożarze© Carmelliana
W samym kinie mnóstwo szpargałów
Hol w Mazurze© Carmelliana
korytarz© Carmelliana
W tym bałaganie można było dojrzeć kilka interesujących przedmiotów, wszędzie w dziwnych miejscach stały krzesła i fotele, leżały stare butelki.
Butelczyny© Carmelliana
Slick 50© Carmelliana
samotny fotel© Carmelliana
uaha, krzesła dwa ;)© Carmelliana
Kto to jest?© Carmelliana
Dotarliśmy też do miejsca, gdzie było pełno papierów (popalonych), być może archiwum, ale nie znaleźliśmy tam nic interesującego..
Archiwum?© Carmelliana
No, może poza takimi papiórkami:
Kino "polonia"© Carmelliana
Co tu robią dokumenty na kino Polonia? Opuszczone kino nazywało się Luna a później Mazur, dlaczego więc?
Wszędzie walała się też prasa. Po dokładnym przyjrzeniu się sięgała lat 60 i była w językach polskim i francuskim. A także biuletyn(?) po francusku i niemiecku.
Le Royal Naval College, Greenwich© Carmelliana
francuski Elle© Carmelliana
Nie mogło zabraknąć oczywiście sceny - ekranu
Czekamy na seans ;)© Carmelliana
a także (na deser;) tak mi się podobają te zdjęcia, że wrzucam oba;) ) kliszy :)
zapomniana klisza© Carmelliana
klisza© Carmelliana
Nie mogę sobie jednak wybaczyć, że dałam się rozproszyć i nie zobaczyłam co jest na kliszy.
Ale rozproszenie poskutkowało zawędrowaniem do pobliskiego domku. No i ten domek absolutnie mnie powalił.
Na samym wejściu wita nas mały kredensik, obklejony tu i ówdzie naklejkami z Kaczorem Donaldem i innym dziecinnymi.
kredensik© Carmelliana
Zaraz po nim naszą uwagę przykuwają maleńkie wieszaczki (mieściły się w dłoni), różowe i niebieskie z serduszkami. Po co i do czego miały służyć? I dlaczego były w ilościach przemysłowych?
maleńkie wieszaczki© Carmelliana
Na kredensie zaś czernidło i zmywacz do skóry.
Czernidło do skóry© Carmelliana
Zmywacz do skór© Carmelliana
Wszędzie walające się ciuchy, gazety, były także korale, stare (przemysłowe?) strzykawki, a nawet leżał sobie pieniążek, jak gdyby nigdy nic.
pomarańczowe korale;)© Carmelliana
Pieniazek© Carmelliana
strzykawki© Carmelliana
Była też duża plastykowa, pozszywana miska! Oraz mnóstwo maleńkich koralików. Jedne w puszcze, inne w woreczku, inne się walały wszędzie.
koraliki© Carmelliana
Było też dużo butelek. Na strychu, gdzie była schowana pościel (materac do spania?) butelki stały na samym środku (zdaje się, że od bardzo dawna). Dlaczego tak dziwnie?
Cały dom, poza tym, że jak to zwykle, w wielkim bałaganie, sprawiał wrażenie, jakby ktoś go opuścił niespodziewanie.
butla© Carmelliana
buteleczki© Carmelliana
widok na pozimie© Carmelliana
beczka smiechu?;)© Carmelliana
dom importowy© Carmelliana
Znaleźliśmy też książki dla dzieci (książka po angielsku, polska książka do historii), ale żadnych zabawek, za to wózek. Mnie się wydawało, że zabawkowy, ale po konsultacjach, zaistniała teoria ;) że jednak spacerowy na prawdziwe dziecko, nie lalkowe ;)
wozek© Carmelliana
wozeczek© Carmelliana
Najdziwniejsze z tego wszystkiego były jednak książki i gazety. Poza tymi po polsku:
dlaczego nie oddam głosu na Wałęsę;)© Carmelliana
Z których mogliśmy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, na przykład jak żyli transseksualiści:
Galernicy Seksy :D© Carmelliana
i czy to na pewno normalne:
z psychopatologii życia seksualnego :D© Carmelliana
czy raczej nie jakiś żart;)
humor w łóżku ;)© Carmelliana
i samouczka hiszpańskiego:
Habla usted espanol?© Carmelliana
była też inna literatura, na przykład Byron, a nawet gramatyka języka polskiego Szobera, słownik łaciński, książka o Biskupinie jako grodzie prasłowiańskim. Bardzo ciekawe rzeczy.
To oprócz tego było mnóstwo literatury w języku angielskim (np. nauka francuskiego po angielsku, książka kucharska) To był też przewodnik po Budapeszcie po francusku z odręcznymi zapiskami, w tym po polsku (np. tu mieszkałyśmy i adres)
Guide de Budapest© Carmelliana
A także butelka po metaxie ;) :
metaxa© Carmelliana
Większość rzeczy była z lat 60 do 90.
Bardzo ciekawe miejsce, mam nadzieję tam wrócić, jeszcze poszperać.
A poza kinem i mieszkaniem jeszcze jedno mieszkanie, puste, zostały tylko dwie rozwalone kanapy. Może te rzeczy należały do obu domów.
Opuszczony dom© Carmelliana
Reszta zdjęć, jeśli ktoś ma za dużo czasu TU ;)
Komentarze
Polonia zwało się w latach 1949-52, tak wynikało z papierów, dopiero potem Mazur.
lavinka - 14:51 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
Tak, już wtedy było rozbebeszone, dlatego podjęłam decyzję zaopiekowania się kilkoma kartkami z teczek, wilgoci było tyle w powietrzu, że papier nie dotrwałby do jesieni. Miałam je wskanowac, ale a to remont pokoju i skręcanie mebli(sama skręcałam!), a to pożyczałam skaner Wallsonowi, a to znów inne "okoliczności obiektywne pt. gdzie jest ta cholerna teczka?".
lavinka - 10:50 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
Mnie się bardziej wydawał ciemnozielony, ale w sumie dokładnie nie pamiętam. Kiedy byliśmy w zeszłym roku, chałupka wyglądała całkiem dobrze, teraz to już zupełna rudera. Z kina zabrałam na pamiątkę kilka monitów wysyłanych w latach 50 przez władzę do dyrektorstwa. Wtedy władza nawet kina krótko trzymała. I znaczki z Bierutem!
BTW skrzynka założona w zeszłym roku, w styczniu jeszcze była znaleziona (ukryta w pobliżu "sceny")
http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=12677
Szkoda, że kino nie ma już oryginalnej elewacji, wyglądało dużo lepiej niż teraz. W ogóle wielka wielka szkoda, że niszczeje zamknięte. lavinka - 22:12 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
BTW skrzynka założona w zeszłym roku, w styczniu jeszcze była znaleziona (ukryta w pobliżu "sceny")
http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=12677
Szkoda, że kino nie ma już oryginalnej elewacji, wyglądało dużo lepiej niż teraz. W ogóle wielka wielka szkoda, że niszczeje zamknięte. lavinka - 22:12 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
No proszę, budynek zwiedzaliśmy a do chałupki nie weszliśmy. Z tego co pamiętam istniało podejrzenie, że jest zamieszkały i chyba dlatego. Skarbów co nie miara, tych małych koralików oraz wieszaczków wzięłabym na pewno. Ostatnio w Modlinie trafiliśmy na "opuszczone" szczoteczki do włosów dla Barbi. Oczywiście pożyczyliśmy kilka na pamiątkę ;)
lavinka - 21:37 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
O, cieszę się, że się kino podobało :) Czy ten spalony domek to ten zielony, czy tam niebieski, o którym wspominałem (od ulicy)? Szkoda by było... Pierwotnie mieszkała w nim właścicielka kina. Tyle wiem, ale mogę się podowiadywac szczegółów od kolego PTTK-owca pabianickiego.
huann - 21:33 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
Ale ładnie podkręciłaś zdjęcia! :)
Ale akurat Liebfraumilch to całkiem współczesne wino :)
http://www.google.pl/search?q=liebfraumilch&hl=pl&client=firefox-a&hs=EyJ&rls=org.mozilla:pl:official&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=k9xTT53TNYLasgbQ9dWODA&ved=0CD0QsAQ&biw=1212&bih=936
Więc to raczej z czasów jakiejś niedawnej imprezy :) aard - 21:20 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
Ale akurat Liebfraumilch to całkiem współczesne wino :)
http://www.google.pl/search?q=liebfraumilch&hl=pl&client=firefox-a&hs=EyJ&rls=org.mozilla:pl:official&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=k9xTT53TNYLasgbQ9dWODA&ved=0CD0QsAQ&biw=1212&bih=936
Więc to raczej z czasów jakiejś niedawnej imprezy :) aard - 21:20 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!