- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
W bałkańskim kotle dzień 8
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano:21.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 91.55km
- Czas: 05:49
- VAVG 15.74km/h
- VMAX 49.80km/h
- Temp.: 38.0°C
- Kalorie: 1511kcal
- Podjazdy: 1280m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Scepan Polje - Pluzine - Niksic - Slansko Ezero
Wyruszamy ze Scepan Polje ze wstępnymi planami, aby dotrzeć do Boki i tym samym nadrobić stracony wczoraj czas i wyrobić plan.
Dzień okazuje się jednak wyjątkowo ciężki,ciągle pod górę (no kto by pomyślał?),jestem zmęczona, bardzo chciałabym dzień restowy, ale na takowy wcale się nie zanosi, nie ma gdzie go zrobić. Może nad Boką, jeśli tam dziś dotrzemy...
Może dlatego tak mi zależy, żeby tam dojechać jeszcze tego dnia :P
Zanim jednak zacznie się najgorsze, na naszej trasie Piva i jej kanion :) Coś absolutnie przepięknego.
Później jednak, przez wiele kilometrów, widoki przestają być spektakularne, nie ma też wody, a co za tym idzie nie ma również domów, a zatem sklepów i restauracyjek (tak tutaj popularnych). Jesteśmy zdani tylko na to, co mamy, na szczęście wiedzieliśmy, co nas tu najprawdopodobniej czeka (Tzn. M. wiedział, skądinąd), więc nie jest to dla nas bardzo dużym problemem, chociaż jednak miło by było natknąć się na chociaż jeden restoran.
W końcu jakiś się znajduje, co prawda właściwie na końcu naszej mordęgi przez ciągłe podjazdy i zjazdy. Nabieramy tam wody, nieco się restujemy i ruszamy dalej w ten upał. Ja ciągle mam zamiar dojechać do Boki.
Spotykamy sakwiarza z Czech "do Niksica macie już w dół" mhm.... żeby było w dół trzeba było się jeszcze nieźle wdrapać i zjechać w między czasie :P
W końcu jednak docieramy w okolice miasta. Zaczyna się cywilizacja, czyli sklepy, czyli cytrynowe piwo ;)
Niedługo się zacznie ściemniać, coraz bardziej wątpię, że dojedziemy nad Adriatyk. Postanawiamy jechać nad Slanskie Jezioro i je obejrzeć, czy można tam się rozbić.
Znajdujemy zjazd do jeziora i zamieszkały domek, skąd bierzemy wodę, woda zawsze się przyda, chociaż w tym przypadku okazało się, że niekoniecznie do mycia. Umyliśmy się w jeziorze :) Ciepła woda, piękne widoki, świetna sprawa ;)
Jednak od tej pory przez długi czas będzie nam towarzyszyło poczucie ciągłego opóźnienia...
Wyruszamy ze Scepan Polje ze wstępnymi planami, aby dotrzeć do Boki i tym samym nadrobić stracony wczoraj czas i wyrobić plan.
Dzień okazuje się jednak wyjątkowo ciężki,ciągle pod górę (no kto by pomyślał?),jestem zmęczona, bardzo chciałabym dzień restowy, ale na takowy wcale się nie zanosi, nie ma gdzie go zrobić. Może nad Boką, jeśli tam dziś dotrzemy...
Może dlatego tak mi zależy, żeby tam dojechać jeszcze tego dnia :P
Zanim jednak zacznie się najgorsze, na naszej trasie Piva i jej kanion :) Coś absolutnie przepięknego.
Pięknie jest :)© Carmelliana
rzeka Piva:)© Carmelliana
Pivsko© Carmelliana
Pivsko© Carmelliana
Później jednak, przez wiele kilometrów, widoki przestają być spektakularne, nie ma też wody, a co za tym idzie nie ma również domów, a zatem sklepów i restauracyjek (tak tutaj popularnych). Jesteśmy zdani tylko na to, co mamy, na szczęście wiedzieliśmy, co nas tu najprawdopodobniej czeka (Tzn. M. wiedział, skądinąd), więc nie jest to dla nas bardzo dużym problemem, chociaż jednak miło by było natknąć się na chociaż jeden restoran.
W końcu jakiś się znajduje, co prawda właściwie na końcu naszej mordęgi przez ciągłe podjazdy i zjazdy. Nabieramy tam wody, nieco się restujemy i ruszamy dalej w ten upał. Ja ciągle mam zamiar dojechać do Boki.
Spotykamy sakwiarza z Czech "do Niksica macie już w dół" mhm.... żeby było w dół trzeba było się jeszcze nieźle wdrapać i zjechać w między czasie :P
W końcu jednak docieramy w okolice miasta. Zaczyna się cywilizacja, czyli sklepy, czyli cytrynowe piwo ;)
Niedługo się zacznie ściemniać, coraz bardziej wątpię, że dojedziemy nad Adriatyk. Postanawiamy jechać nad Slanskie Jezioro i je obejrzeć, czy można tam się rozbić.
Znajdujemy zjazd do jeziora i zamieszkały domek, skąd bierzemy wodę, woda zawsze się przyda, chociaż w tym przypadku okazało się, że niekoniecznie do mycia. Umyliśmy się w jeziorze :) Ciepła woda, piękne widoki, świetna sprawa ;)
jezioro Slansko© Carmelliana
nocleg nad jeziorem (jezioro za domem:P)© Carmelliana
Jednak od tej pory przez długi czas będzie nam towarzyszyło poczucie ciągłego opóźnienia...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!