Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7978 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36671 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

W bałkańskim kotle dzień 15

Sobota, 7 lipca 2012 | dodano:23.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 133.62km
  • Czas: 06:43
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 49.60km/h
  • Temp.: 38.0°C
  • Kalorie: 2063kcal
  • Podjazdy: 1297m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Tetovo - autostrada - Gostivar - przełęcz Straża (1212) - Kicevo - przełęcz Preseka (1082) - Ohrid

Ruszamy w kierunku Ohridu, który podobno jest warty zobaczenia. Wszystkie znaki (na niebie i ziemi) kierują nas na autostradę, no to chcąc nie chcąc (a raczej chcąc bo krócej i płaściej;) ) wjeżdżamy na nią. O dziwo nie posiada żadnego pobocza, w ogóle wygląda jak czteropasmówka (z murkiem pomiędzy dwoma pasami dla każdej strony) hucznie nazwana autostradą. Nikomu jednak nie przeszkadzamy, chociaż ruch nie jest znikomy, na co mieliśmy nadzieję.

Przelatujemy autostradę i ruszamy na dwie przełęcze, które na nas już czekają.
Obie w palącym słońcu, co w końcu poskutkowało tym, że na jednej mnie zupełnie przegrzało (dobrze, że na samej już przełęczy :P) i M. urządził ochładzającą akcję ratunkową :) no i oddał mi swoją bandanę, za co sam dostał i jego również dogrzało :(
Bardzo ciężko nam się jechało, a do Ohridu ciągle było daleko i daleko, chociaż minęliśmy mnóstwo znaków informujących o zabytkach miasta.

Wreszcie dostrzegamy twierdzę nad miastem
Ohrid © Carmelliana


i niebawem wjeżdżamy do miasta, wita nas transparent "CITY OF UNESCO", tylko, że zabytków żadnych, trafiliśmy w jakiś zaułek, który rzeczywiście mógł ubiegać się o ochronę UNESCO, stara uliczka z jakimiś gliniano - kamiennymi domkami, chyba pamiętająca początki Ohridu :P w każdym razie bardzo klimatycznie :) ale poza nim nic nam się w oczy nie rzuciło :P

Za to na nas rzucali się naganiacze "need room? need room?"
Decydujemy się na pokój, jesteśmy zmęczeni, przegrzani, chcemy już tylko się umyć i odpocząć. Niestety okazuje się, że właściciel domu miał żonę Polkę i gada po polsku... w pierwszej chwili było to miłe zaskoczenie, ale kiedy zaczął bez ustanku paplać, zachwalać swoje pokoje, a na końcu opowiadać o tym, że ma jakiś problem z mailem do przyjaciółki Polki i żebyśmy mu pomogli, stało się to niezwykle irytujące.

Kiedy jednak wróciliśmy z zakupami do pokoju, nikogo w obejściu nie było, więc szybko się wpakowaliśmy i zamknęliśmy zamki :P na szczęście nikt nas już nie niepokoił, zdecydowanie nie mieliśmy ochoty na integracje i pogawędki.

Komentarze
No i oczywiście, jak szukaliśmy pokoju z klimatyzacją, to w Ohrydzie panował taki mikroklimat, że klimatyzacja niepotrzebna. Ale jak już byliśmy w tym pokoju bez klimy, to nawet mimo stale odkręconego prysznica z zimną wodą oraz głębokiego zacienienia tej strony domu i tak ledwo się dało wytrzymać :P
aard
- 20:59 środa, 21 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!