- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 549.92 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 31:52 |
Średnia prędkość: | 17.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.30 km/h |
Suma podjazdów: | 2966 m |
Suma kalorii: | 7114 kcal |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 27.50 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
miasto
Poniedziałek, 15 lipca 2013 | dodano:18.07.2013 Kategoria poŁodzi się
- DST: 17.27km
- Czas: 00:49
- VAVG 21.15km/h
- VMAX 36.60km/h
- Temp.: 18.0°C
- Kalorie: 265kcal
- Sprzęt: Rower Zielony
- Aktywność: Jazda na rowerze
miasto, czyli jest beznadziejnie :P
miasto
Niedziela, 14 lipca 2013 | dodano:18.07.2013 Kategoria poŁodzi się
- DST: 30.14km
- Czas: 01:30
- VAVG 20.09km/h
- VMAX 31.20km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 434kcal
- Sprzęt: Rower Zielony
- Aktywność: Jazda na rowerze
z M. :)
miasto
Czwartek, 11 lipca 2013 | dodano:18.07.2013 Kategoria poŁodzi się
- DST: 16.81km
- Czas: 01:01
- VAVG 16.53km/h
- VMAX 28.10km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 235kcal
- Sprzęt: Rower Zielony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Polska i polscy kierowcy ani na chwilę nie pozwolą zapomnieć, gdzie się znajdujemy :]
niestety miasto
Środa, 10 lipca 2013 | dodano:18.07.2013 Kategoria poŁodzi się
- DST: 16.61km
- Czas: 00:58
- VAVG 17.18km/h
- VMAX 28.00km/h
- Temp.: 23.0°C
- Kalorie: 240kcal
- Sprzęt: Rower Zielony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po mieście jeździ się baaaardzo słabo...
podsumowanie i koniec :(
Niedziela, 7 lipca 2013 | dodano:17.07.2013 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 10.00km
- Czas: 00:32
- VAVG 18.75km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temp.: 25.0°C
- Podjazdy: 16m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Zdjęcia z Wyprawy
Wrocław - pociąg - Łódź.
Ciężkie zderzenie z polską rzeczywistością. Właściwie nic konkretnego. Wystarczy, że się tu jest, w tym przedmurzu Wschodu...
Gdybym miała możliwość zamieszkania we Francji, czy w Szwajcarii a i zapewnie w Niemczech raczej nie zastanawiałabym się długo ;)
Ale.
Podsumowując:
Bardzo, bardzo mi się podobało, nie spodziewałam się, że we Francji jest tak pięknie. Urzekła mnie absolutnie. Krajobrazowo, kulturowo, kulinarnie.
Pomimo wielu problemów (ciągłe łapanie gum, problemy z zamkiem, problemy z kuchenką, złe samopoczucie M. na samym początku, bardzo silny wiatr boczny i przedni, bardzo słaba forma na początku) to naprawdę bardzo mi się podobało (chociaż środkowa Francja to żaden cymes, a Masyw Centralny i Kraina Wulkanów trochę nas zawiodły) i jestem naprawdę zadowolona :) i żałuję, że tak krótko.
I oczywiście podziękowania należą się M. za towarzystwo oraz za to, że to on panuje nad wszystkim i w dodatku znosi moje gderanie ;)
W sumie wyszło:
km: 1631,15, średnio dziennie 77,67 km
przewyższeń: 13958, czyli średnio dziennie 664,66 m
Wrocław - pociąg - Łódź.
Ciężkie zderzenie z polską rzeczywistością. Właściwie nic konkretnego. Wystarczy, że się tu jest, w tym przedmurzu Wschodu...
Gdybym miała możliwość zamieszkania we Francji, czy w Szwajcarii a i zapewnie w Niemczech raczej nie zastanawiałabym się długo ;)
Ale.
Podsumowując:
Bardzo, bardzo mi się podobało, nie spodziewałam się, że we Francji jest tak pięknie. Urzekła mnie absolutnie. Krajobrazowo, kulturowo, kulinarnie.
Pomimo wielu problemów (ciągłe łapanie gum, problemy z zamkiem, problemy z kuchenką, złe samopoczucie M. na samym początku, bardzo silny wiatr boczny i przedni, bardzo słaba forma na początku) to naprawdę bardzo mi się podobało (chociaż środkowa Francja to żaden cymes, a Masyw Centralny i Kraina Wulkanów trochę nas zawiodły) i jestem naprawdę zadowolona :) i żałuję, że tak krótko.
I oczywiście podziękowania należą się M. za towarzystwo oraz za to, że to on panuje nad wszystkim i w dodatku znosi moje gderanie ;)
W sumie wyszło:
km: 1631,15, średnio dziennie 77,67 km
przewyższeń: 13958, czyli średnio dziennie 664,66 m
Tour de France dz.21
Sobota, 6 lipca 2013 | dodano:17.07.2013 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 40.14km
- Czas: 02:28
- VAVG 16.27km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 157kcal
- Podjazdy: 140m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Beauvais i Wrocław.
Po Beauvais w celu poszukiwań kartonów. Najeździliśmy się bardzo, szukając sklepu rowerowego, znalazł się jeden dobry pan, który poszukał sklepów rowerowych przez internet w komórce.
I na szczęście już w pierwszym (w sumie były dwa...) sprzedawca od razu jak tylko usłyszał, że wracamy z rowerami samolotem wiedział o co chodzi :D M. wyciągnął z zaplecza dwa wielkie kartony, które jakoś dowieźliśmy na lotnisko, głównie wiózł M., później jako tako wieźliśmy razem, ale nie było to efektywne za bardzo.
kolejnym punktem dnia i najlepszym ;) były zakupy w takiej ilości pysznego żarcia, żeby wypełniły brakujące kilogramy bagażu :P
A na samym lotnisku okazuje się, że nie mamy klucza do moich pedałów, szczęśliwie udało się odnaleźć chyba ostatni czynny warsztat samochodowy..
Mimo wszystko i mimo stresu, bo pudła okazują się odrobinę za małe a kolejki niewiarygodnie długie (trzy, aby odprawić rower trzeba stać w innej kolejce) udaje nam się przeprowadzić operację powrotną do samego końca i grubo po północy jesteśmy we wrocławskim schronisku. Znowu w Polsce. Niestety.
Po Beauvais w celu poszukiwań kartonów. Najeździliśmy się bardzo, szukając sklepu rowerowego, znalazł się jeden dobry pan, który poszukał sklepów rowerowych przez internet w komórce.
I na szczęście już w pierwszym (w sumie były dwa...) sprzedawca od razu jak tylko usłyszał, że wracamy z rowerami samolotem wiedział o co chodzi :D M. wyciągnął z zaplecza dwa wielkie kartony, które jakoś dowieźliśmy na lotnisko, głównie wiózł M., później jako tako wieźliśmy razem, ale nie było to efektywne za bardzo.
kolejnym punktem dnia i najlepszym ;) były zakupy w takiej ilości pysznego żarcia, żeby wypełniły brakujące kilogramy bagażu :P
A na samym lotnisku okazuje się, że nie mamy klucza do moich pedałów, szczęśliwie udało się odnaleźć chyba ostatni czynny warsztat samochodowy..
Mimo wszystko i mimo stresu, bo pudła okazują się odrobinę za małe a kolejki niewiarygodnie długie (trzy, aby odprawić rower trzeba stać w innej kolejce) udaje nam się przeprowadzić operację powrotną do samego końca i grubo po północy jesteśmy we wrocławskim schronisku. Znowu w Polsce. Niestety.
Tour de France dz.20
Piątek, 5 lipca 2013 | dodano:17.07.2013 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 93.62km
- Czas: 05:19
- VAVG 17.61km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 1324kcal
- Podjazdy: 623m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Paris - St. Denis - Mery sur Oise - Chambly - Beauvais
Ostatni dzień, niestety :(
Do Beauvais jechało nam się słabo, niezbyt ciekawe okolice i pod wiatr.
A w samym mieście, jak to zwykle ostatniego dnia, problemy. Najpierw okazało się, że kempingu już od dwóch lat nie ma (oczywiście, żeby to sprawdzić podjechaliśmy chyba na najwyższy punkt miasta, gdzie kiedyś ten kemping był) zostało tylko miejsce dla kemping-carów na postój.
No więc po wielu próbach i zadziwiających umiejętnościach M. w porozumiewaniu się z Francuzami, pani z czegoś w rodzaju informacji turystycznej zarezerwowała nam hotel Formułę 1. Hotel fantastyczny, 34 euro za pokój, nie za osobę :) Bardzo przyjemnie i miło, naprawdę fajnie :)
W dodatku jest to sieć hoteli, warto się za nimi rozglądać w razie czego :)
Ostatni dzień, niestety :(
Do Beauvais jechało nam się słabo, niezbyt ciekawe okolice i pod wiatr.
A w samym mieście, jak to zwykle ostatniego dnia, problemy. Najpierw okazało się, że kempingu już od dwóch lat nie ma (oczywiście, żeby to sprawdzić podjechaliśmy chyba na najwyższy punkt miasta, gdzie kiedyś ten kemping był) zostało tylko miejsce dla kemping-carów na postój.
No więc po wielu próbach i zadziwiających umiejętnościach M. w porozumiewaniu się z Francuzami, pani z czegoś w rodzaju informacji turystycznej zarezerwowała nam hotel Formułę 1. Hotel fantastyczny, 34 euro za pokój, nie za osobę :) Bardzo przyjemnie i miło, naprawdę fajnie :)
W dodatku jest to sieć hoteli, warto się za nimi rozglądać w razie czego :)
Tour de France dz.19
Czwartek, 4 lipca 2013 | dodano:17.07.2013 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 66.38km
- Czas: 05:08
- VAVG 12.93km/h
- VMAX 37.50km/h
- Temp.: 23.0°C
- Kalorie: 956kcal
- Podjazdy: 259m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Clermon Ferrand - pociąg - Paryż
Dzień wczorajszy restowy (skok do sklepu)
Dzisiaj zwiedzanie Paryża. Nie był wcale przewidziany jako wisienka na torcie, raczej jako "must see" ;)
No i chyba faktem jest, kto nie widział Paryża ten nie widział wielkiego miasta ;)
Całe szczęście, że zdecydowaliśmy się dojechać do niego pociągiem, bo przedzieranie się przez przedmieścia to byłaby tortura i całe szczęście, że Paryż zostawiliśmy na końcu a także w czwartym sezonie mojego jeżdżenia. Nie wiem, jak bym zniosła jazdę po tym mieście, gdybym dopiero zaczynała swoją przygodę z wyprawami rowerowymi. Pewnie tak jak Sarajewo czy Belgrad, w nerwach i ze łzami w oczach, że chcę stąd uciekać, że w dupie z tym Paryżem, ja tu jeździć nie będę.
A tak lawirowaliśmy między samochodami, po ośmioramiennych rondach, a nasz kierunek jazdy miał zielone z innym, przecinającym się z naszym kierunkiem, i śmialiśmy się z tego naprawdę nieźle ubawieni :)
Fakt, bardzo się uważa na rowerzystów i na innych użytkowników drogi, bo, o dziwo, samochód nie ma na wyłączność szosy.
A drogi rowerowe często gęsto były na buspasach. Można? Można.
Natomiast sam Paryż? Robi wrażenie, robi wrażenie jego wielkość, mimo to nie urzekł mnie wcale i nawet nie chodzi o to, że jest dla mnie za wielki i za hałaśliwy, choć i to ma duży wpływ, ale po prostu. Wcale nie jest ani piękny, ani wyjątkowy.
No, ale Paryż odhaczony. ;)
I to cały, właśnie dzięki rowerom :)
Dzień wczorajszy restowy (skok do sklepu)
Dzisiaj zwiedzanie Paryża. Nie był wcale przewidziany jako wisienka na torcie, raczej jako "must see" ;)
No i chyba faktem jest, kto nie widział Paryża ten nie widział wielkiego miasta ;)
Całe szczęście, że zdecydowaliśmy się dojechać do niego pociągiem, bo przedzieranie się przez przedmieścia to byłaby tortura i całe szczęście, że Paryż zostawiliśmy na końcu a także w czwartym sezonie mojego jeżdżenia. Nie wiem, jak bym zniosła jazdę po tym mieście, gdybym dopiero zaczynała swoją przygodę z wyprawami rowerowymi. Pewnie tak jak Sarajewo czy Belgrad, w nerwach i ze łzami w oczach, że chcę stąd uciekać, że w dupie z tym Paryżem, ja tu jeździć nie będę.
A tak lawirowaliśmy między samochodami, po ośmioramiennych rondach, a nasz kierunek jazdy miał zielone z innym, przecinającym się z naszym kierunkiem, i śmialiśmy się z tego naprawdę nieźle ubawieni :)
Fakt, bardzo się uważa na rowerzystów i na innych użytkowników drogi, bo, o dziwo, samochód nie ma na wyłączność szosy.
A drogi rowerowe często gęsto były na buspasach. Można? Można.
Natomiast sam Paryż? Robi wrażenie, robi wrażenie jego wielkość, mimo to nie urzekł mnie wcale i nawet nie chodzi o to, że jest dla mnie za wielki i za hałaśliwy, choć i to ma duży wpływ, ale po prostu. Wcale nie jest ani piękny, ani wyjątkowy.
No, ale Paryż odhaczony. ;)
I to cały, właśnie dzięki rowerom :)
Tour de France dz.18
Wtorek, 2 lipca 2013 | dodano:14.07.2013 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 72.87km
- Czas: 04:13
- VAVG 17.28km/h
- VMAX 52.30km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 1188kcal
- Podjazdy: 1075m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Chambon sur Lac - Col de la Croix Morand - Col de Guery - Ceyrat - Royat
Dzisiaj dwie przełęcze, podjazd na pierwszą z nich zaczął się od razu jak tylko opuściliśmy kemping, nie wiem od czego to zależy, ale podjechaliśmy sobie ją bez postoju (nie pamiętam, zdaje się, że 700m.), na śniadanie ;)
Do następnej częściowo było w dół, a częściowo w ciągu ;) Dołączył do nas jakiś kolarz, z którym M. wdał się w rozmowę, w związku z czym chłopaki jechali tuż przede mną, a ja nawet nie poczułam, że jest pod górę :P
Następnego dnia M. miał w planach BIGa, na którego chciał się udać z kempingu, okazało się, że kemping jest w najwyższym miejscu w okolicy, na wysokości tego BIGa, więc uznaję, że i ja go podjechałam :P ;)
Swoją drogą kemping był bardzo drogi i bardzo, bardzo kiepski. Zaniedbany, pół dziki, ale bez trawy. Miejsca do obozowania się były gołymi placami wyschniętej ziemi, która tylko trochę pokrywała skałę. Nie dało się wbić śledzi głębiej niż na około 5 cm...
Niestety wypadał nam tutaj dzień restowy...
Co w sumie się nieźle złożyło z pogodą, która nazajutrz się popsuła. Cały dzień siąpił deszcz.
Dzisiaj dwie przełęcze, podjazd na pierwszą z nich zaczął się od razu jak tylko opuściliśmy kemping, nie wiem od czego to zależy, ale podjechaliśmy sobie ją bez postoju (nie pamiętam, zdaje się, że 700m.), na śniadanie ;)
Do następnej częściowo było w dół, a częściowo w ciągu ;) Dołączył do nas jakiś kolarz, z którym M. wdał się w rozmowę, w związku z czym chłopaki jechali tuż przede mną, a ja nawet nie poczułam, że jest pod górę :P
Następnego dnia M. miał w planach BIGa, na którego chciał się udać z kempingu, okazało się, że kemping jest w najwyższym miejscu w okolicy, na wysokości tego BIGa, więc uznaję, że i ja go podjechałam :P ;)
Swoją drogą kemping był bardzo drogi i bardzo, bardzo kiepski. Zaniedbany, pół dziki, ale bez trawy. Miejsca do obozowania się były gołymi placami wyschniętej ziemi, która tylko trochę pokrywała skałę. Nie dało się wbić śledzi głębiej niż na około 5 cm...
Niestety wypadał nam tutaj dzień restowy...
Co w sumie się nieźle złożyło z pogodą, która nazajutrz się popsuła. Cały dzień siąpił deszcz.
Tour de France dz.17
Poniedziałek, 1 lipca 2013 | dodano:14.07.2013 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 43.95km
- Czas: 02:48
- VAVG 15.70km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temp.: 28.0°C
- Kalorie: 668kcal
- Podjazdy: 746m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Condat - Besse - Murol - Chambon sur Lac.
Po wczorajszym bezproblemowym zaliczeniu Puy De Mary, dzisiejsza przełęcz nie poszła tak łatwo, byłam zmęczona, źle mi się jechało i właściwie wcale mi się nie chciało jechać ;)
Na szczęście dzisiejszy dzień jest krótki a kemping na którym zostajemy bardzo przyjemny :)
Po wczorajszym bezproblemowym zaliczeniu Puy De Mary, dzisiejsza przełęcz nie poszła tak łatwo, byłam zmęczona, źle mi się jechało i właściwie wcale mi się nie chciało jechać ;)
Na szczęście dzisiejszy dzień jest krótki a kemping na którym zostajemy bardzo przyjemny :)