- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.621
- Rekordy.6
- Wiedeń.90
- wycieczka.134
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
miasto Retkinia ;)
Sobota, 16 czerwca 2012 | dodano:16.06.2012 Kategoria poŁodzi się
- DST: 19.50km
- Czas: 01:02
- VAVG 18.87km/h
- VMAX 25.80km/h
- Temp.: 23.0°C
- Kalorie: 247kcal
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Retknia - korki, ostatnie w tym sezonie i prawdopodobnie w życiu ;)
Strasznie nie chciało mi się rano jechać rowerem, ale myśl, że miałabym rozmieniać 50 złotych na bilety skutecznie mnie zmotywowała :P
A jak już ruszyłam to jechało się całkiem przyjemnie, powolutku i dystyngowanie, co by jak psu z gardła nie wyglądać :P
Powrót pod wiatr w zaczynającym się upale i po ludzku :P
Strasznie nie chciało mi się rano jechać rowerem, ale myśl, że miałabym rozmieniać 50 złotych na bilety skutecznie mnie zmotywowała :P
A jak już ruszyłam to jechało się całkiem przyjemnie, powolutku i dystyngowanie, co by jak psu z gardła nie wyglądać :P
Powrót pod wiatr w zaczynającym się upale i po ludzku :P
bezrowerowy ale kontynuujący ...
Czwartek, 14 czerwca 2012 | dodano:14.06.2012
- Temp.: 15.0°C
- Aktywność: Jazda na rowerze
... moje zmagania z magisterką wpis.
Nie udało mi się dzisiaj pojechać na uczelnię rowerem, gdyż leje (tak od serca) cały dzień. Wiem, że w deszczu też da się jeździć :P ale jakoś jazda w ulewie, dźwigając na plecach(a właściwie przez ramię, więc nieco gorzej) dwa tomiszcza pracy i dwie grube książki, skutecznie mnie zniechęciły :P
Co prawda później gorzko tego żałowałam, bo w autobusie jechałam z bardzo wesołym i jeszcze bardziej gwarnym przedszkolem, a po sprincie przez Galerię i na uniwerek i tak byłam mokra i spocona tak samo, jak bym była po rowerze.
A wracając linia tramwajowa się popsuła, więc zmokłam niewiarygodnie i nastałam się kawał czasu.
No cóż... :P
I okazało się, że kolana nie tolerują wilgoci i deszczu :P trochę pobolewały dziś :O Starość :p
Ale, przechodząc do rzeczy - prace przyjęte bez gadania, a nawet z szerokim uśmiechem :)
Jednakowoż czeka mnie jeszcze kurs na uniwerek przed obroną, na rozmowę w sprawie doktoratu, hehehe.... to je dobre! :P
Nie udało mi się dzisiaj pojechać na uczelnię rowerem, gdyż leje (tak od serca) cały dzień. Wiem, że w deszczu też da się jeździć :P ale jakoś jazda w ulewie, dźwigając na plecach(a właściwie przez ramię, więc nieco gorzej) dwa tomiszcza pracy i dwie grube książki, skutecznie mnie zniechęciły :P
Co prawda później gorzko tego żałowałam, bo w autobusie jechałam z bardzo wesołym i jeszcze bardziej gwarnym przedszkolem, a po sprincie przez Galerię i na uniwerek i tak byłam mokra i spocona tak samo, jak bym była po rowerze.
A wracając linia tramwajowa się popsuła, więc zmokłam niewiarygodnie i nastałam się kawał czasu.
No cóż... :P
I okazało się, że kolana nie tolerują wilgoci i deszczu :P trochę pobolewały dziś :O Starość :p
Ale, przechodząc do rzeczy - prace przyjęte bez gadania, a nawet z szerokim uśmiechem :)
Jednakowoż czeka mnie jeszcze kurs na uniwerek przed obroną, na rozmowę w sprawie doktoratu, hehehe.... to je dobre! :P
miasto - wydruki
Środa, 13 czerwca 2012 | dodano:13.06.2012 Kategoria poŁodzi się
- DST: 12.32km
- Czas: 00:37
- VAVG 19.98km/h
- VMAX 28.00km/h
- Temp.: 23.0°C
- Kalorie: 161kcal
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Do wydrukarni ;) coby wreszcie wydrukować mój wkład w dziedzinę językoznawstwa polskiego ;)
O, tak się prezentuje:P :

Oby jutro przyjęli je bez szemrania.
Do druku pod wiatr i pochmurno, a z powrotem raczej z wiatrem i przy ładnym rozpogodzeniu :)
Niezliczona ilość samochodziarzy, którzy o mało by na mnie nie powjeżdżali, co jest z tymi kierowcami:|
O, tak się prezentuje:P :

MGR :)© Carmelliana
Oby jutro przyjęli je bez szemrania.
Do druku pod wiatr i pochmurno, a z powrotem raczej z wiatrem i przy ładnym rozpogodzeniu :)
Niezliczona ilość samochodziarzy, którzy o mało by na mnie nie powjeżdżali, co jest z tymi kierowcami:|
miasto - przedostatni (oby) uniwerek :)
Wtorek, 12 czerwca 2012 | dodano:12.06.2012 Kategoria poŁodzi się
- DST: 11.48km
- Czas: 00:33
- VAVG 20.87km/h
- VMAX 32.10km/h
- Temp.: 22.0°C
- Kalorie: 155kcal
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Na uniwerek z wiatrem, chociaż gorąco to jechało się dobrze:)
w celu uzyskania pytania od przewodniczącej komisji (o dziwo nie wymyśliła czegoś z kosmosu), a przy okazji spotkanie z recenzentką, która podniosła mi niewiarygodnie ciśnienie, aż się ucieszyłam, że jestem rowerem i się wyżyję :P
w celu uzyskania pytania od przewodniczącej komisji (o dziwo nie wymyśliła czegoś z kosmosu), a przy okazji spotkanie z recenzentką, która podniosła mi niewiarygodnie ciśnienie, aż się ucieszyłam, że jestem rowerem i się wyżyję :P
jezda do M. ;)
Sobota, 9 czerwca 2012 | dodano:10.06.2012 Kategoria do M.
- DST: 11.10km
- Czas: 00:34
- VAVG 19.59km/h
- VMAX 32.00km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 152kcal
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
M. - w te i nazad ;)
Tak sobie właśnie trenuję przed wyjazdem :P
Tak sobie właśnie trenuję przed wyjazdem :P
miasto
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 | dodano:04.06.2012 Kategoria do M., poŁodzi się
- DST: 11.67km
- Czas: 00:38
- VAVG 18.43km/h
- VMAX 25.10km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 147kcal
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Miasto, nic szczególnego :P
Za to zimno, mokro i ponuro.
Za to zimno, mokro i ponuro.
miasto - testy
Sobota, 2 czerwca 2012 | dodano:02.06.2012 Kategoria ni to ni sio, poŁodzi się
- DST: 11.51km
- Czas: 00:32
- VAVG 21.58km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temp.: 13.0°C
- Podjazdy: 45m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
W celach testowania nowego łańcucha i to w dodatku nie mojego :P
miasto
Środa, 30 maja 2012 | dodano:30.05.2012 Kategoria poŁodzi się, do M.
- DST: 20.45km
- Czas: 01:06
- VAVG 18.59km/h
- VMAX 28.90km/h
- Temp.: 18.0°C
- Kalorie: 307kcal
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
M. i takie tam jeżdżenie po mieście ;)
A w piwnicy mam szczury... i wyjmując lub wkładając rower do niej, to boję się, że się natknę jakiegoś, albo na szczurze truchełko :P nie wiem co by było gorsze ;P
(tzn. nie boję się szczurów jako takich, tylko nie wiem co by taki piwniczny szczur zrobił, czy to to ucieka, czy atakuje, jak tylko widzi człowieka? :P)
Wracając z zakupów mijam jeden z kurortów łódzkich :P

Ależ wolno te kilometry wpadają w tym roku. Zupełnie nie chce mi się samej jeździć, w dodatku jak sobie pomyślę, że do fajnych miejsc to trzeba się przebić przez miasto i ruchliwe drogi to mi się już zupełnie odechciewa. Masakra i żenada. Cienko będę piszczeć na wyprawie.
A w piwnicy mam szczury... i wyjmując lub wkładając rower do niej, to boję się, że się natknę jakiegoś, albo na szczurze truchełko :P nie wiem co by było gorsze ;P
(tzn. nie boję się szczurów jako takich, tylko nie wiem co by taki piwniczny szczur zrobił, czy to to ucieka, czy atakuje, jak tylko widzi człowieka? :P)
Wracając z zakupów mijam jeden z kurortów łódzkich :P

Stawy Jana© Carmelliana
Ależ wolno te kilometry wpadają w tym roku. Zupełnie nie chce mi się samej jeździć, w dodatku jak sobie pomyślę, że do fajnych miejsc to trzeba się przebić przez miasto i ruchliwe drogi to mi się już zupełnie odechciewa. Masakra i żenada. Cienko będę piszczeć na wyprawie.
miasto zakupowe ;)
Sobota, 26 maja 2012 | dodano:26.05.2012 Kategoria do M., poŁodzi się
- DST: 15.74km
- Czas: 00:48
- VAVG 19.68km/h
- VMAX 26.90km/h
- Temp.: 23.0°C
- Kalorie: 191kcal
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Jako, że nie chciało mi się jechać na korepetycje rowerem, to mnie los pokarał i podczas biegu przez ulicę zbiłam/odcisnęłam/odbiłam/źle stanęłam sobie lewą piętę, co później poprawiłam biegiem na autobus(który i tak się spóźnił) i efekt jest taki, że nie mogę chodzić :| no, mogę, ale z bólem :P jedyne możliwe poruszanie się to tylko rowerem :P
Ostatecznie tę tezę potwierdziłam jadąc po wkładkę do Dnia Matki;) i jutrzejszego obiadu (słoik surówki wepchnięty w małą torebkę - raportówkę na ramię :P) ;)
A stojąc na światłach, po drugiej stronie ulicy przeszło piwo :P
Ostatecznie tę tezę potwierdziłam jadąc po wkładkę do Dnia Matki;) i jutrzejszego obiadu (słoik surówki wepchnięty w małą torebkę - raportówkę na ramię :P) ;)
A stojąc na światłach, po drugiej stronie ulicy przeszło piwo :P

Jeśli nie pójdziesz na piwo, to piwo pójdzie na Ciebie :P© Carmelliana
towarzyskie Łagiewniki ;)
Czwartek, 24 maja 2012 | dodano:24.05.2012 Kategoria ni to ni sio
- DST: 48.15km
- Czas: 02:29
- VAVG 19.39km/h
- VMAX 33.10km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 688kcal
- Podjazdy: 217m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Łódź - Łagiewniki (tu Marcin) - Arturówek - Łódź (tu rzewne rozstanie;);) )
Do Łagiewnik z silnym boczno - przednim wiatrem, chociaż jechało mi się dobrze i właściwie udawało mi się 25km/h utrzymywać (z mniejszym lub większym, w porywach wiatru, trudem) to i tak nie udało mi się średniej wyciągnąć ponad 20 :( może to wina ścieżki, nie miałam ochoty jechać o godzinie 16 ulicami więcej, niż to było rzeczywiście koniecznie, nie wiem, szkoda.
No, a z Marcinem już spokojniej i na piwko w Modrzewiaku :)
Później udaliśmy się jeszcze na chwilę do Arturówka, gdzie się okazało, że butelka z piciem schowana w M.owej sakwie przecieka! :O Nie mam pojęcia jak to się mogło stać, przecież kupiłam ją całą i wkładałam też całą :| a w sakwie nie leżało nic ostrego :| nie mam pojęcia. Butelka przeciekała z dwóch stron, jakby ją ktoś przedziurawił na wylot :/ na szczęście zalała się tylko sakwa i zewnętrzna strona Fjorda, portfel, mapa, wszystko ocalało na szczęście nienaruszone :)
Ale w każdym razie niniejszym dziękuję Marcinowi za użyczenie fiolówek do zapakowania lepiących się kluczy (klucze nie przedziurawiły butelki, nie leżały na dnie) i innych rzeczy,coby się nie polepiły, oraz butelki na przelanie resztki wody,
a M. przepraszam, że mi się rozlało w jego sakwie :( ale już umyłam ;)
W między czasie pośmialiśmy się też z moich opalonych w sandał stóp, haha :P
No i po akcji ratunkowej ruszyliśmy do domów, dzisiaj było nieco chłodniej, przyjemniej :) ale za to kiedy zaszło słońce robiło się coraz mniej fajnie ;)
Wracając byłam cała zadowolona, że się ściemnia, a ja mam lampkę.
Do póki jej nie zechciałam włączyć :P
Bo chyba się wyczerpały baterie i lampka odmówiła posłuszeństwa :P
Udało mi się dojechać do domu w ostatnich resztkach jasności dnia ;)
Ale oczywiście na to, żeby jechać jak najdłużej ścieżką, z racji braku oświetlenia, wpadłam, kiedy zjechałam już na ulicę :P
Szczęśliwie nie było ani policji ani prawie ruchu, tak więc po raz kolejny okazuje się, że głupi ma zawsze szczęście, a na rowerze wiatr zawsze wieje w twarz :P:P
Do Łagiewnik z silnym boczno - przednim wiatrem, chociaż jechało mi się dobrze i właściwie udawało mi się 25km/h utrzymywać (z mniejszym lub większym, w porywach wiatru, trudem) to i tak nie udało mi się średniej wyciągnąć ponad 20 :( może to wina ścieżki, nie miałam ochoty jechać o godzinie 16 ulicami więcej, niż to było rzeczywiście koniecznie, nie wiem, szkoda.
No, a z Marcinem już spokojniej i na piwko w Modrzewiaku :)
Później udaliśmy się jeszcze na chwilę do Arturówka, gdzie się okazało, że butelka z piciem schowana w M.owej sakwie przecieka! :O Nie mam pojęcia jak to się mogło stać, przecież kupiłam ją całą i wkładałam też całą :| a w sakwie nie leżało nic ostrego :| nie mam pojęcia. Butelka przeciekała z dwóch stron, jakby ją ktoś przedziurawił na wylot :/ na szczęście zalała się tylko sakwa i zewnętrzna strona Fjorda, portfel, mapa, wszystko ocalało na szczęście nienaruszone :)
Ale w każdym razie niniejszym dziękuję Marcinowi za użyczenie fiolówek do zapakowania lepiących się kluczy (klucze nie przedziurawiły butelki, nie leżały na dnie) i innych rzeczy,coby się nie polepiły, oraz butelki na przelanie resztki wody,
a M. przepraszam, że mi się rozlało w jego sakwie :( ale już umyłam ;)
W między czasie pośmialiśmy się też z moich opalonych w sandał stóp, haha :P
No i po akcji ratunkowej ruszyliśmy do domów, dzisiaj było nieco chłodniej, przyjemniej :) ale za to kiedy zaszło słońce robiło się coraz mniej fajnie ;)
Wracając byłam cała zadowolona, że się ściemnia, a ja mam lampkę.
Do póki jej nie zechciałam włączyć :P
Bo chyba się wyczerpały baterie i lampka odmówiła posłuszeństwa :P
Udało mi się dojechać do domu w ostatnich resztkach jasności dnia ;)
Ale oczywiście na to, żeby jechać jak najdłużej ścieżką, z racji braku oświetlenia, wpadłam, kiedy zjechałam już na ulicę :P
Szczęśliwie nie było ani policji ani prawie ruchu, tak więc po raz kolejny okazuje się, że głupi ma zawsze szczęście, a na rowerze wiatr zawsze wieje w twarz :P:P