- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.621
- Rekordy.6
- Wiedeń.90
- wycieczka.134
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Kolejny szalony dystans
Niedziela, 10 października 2010 | dodano:10.10.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 6.87km
- Czas: 00:26
- VAVG 15.85km/h
- VMAX 31.90km/h
- Temp.: 17.0°C
- Kalorie: 101kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
No, tak sobie pojechałam w piątek, że hej ;D
nie chce mi się samej jeździć.
a dziś w związku z piękną i ciepłą pogodą leniliśmy się z M. :))
w związku z czym dystansem popisać się nie mogę, jednakowoż nic straconego, zamiast rowerowania przyjemnie spędziliśmy czas, choć trochę inaczej ;))
Jednakowoż w tym roku mam mocne postanowienie przejechania jeszcze co najmniej 300 km, żeby nie wiem co ;)
nie chce mi się samej jeździć.
a dziś w związku z piękną i ciepłą pogodą leniliśmy się z M. :))
w związku z czym dystansem popisać się nie mogę, jednakowoż nic straconego, zamiast rowerowania przyjemnie spędziliśmy czas, choć trochę inaczej ;))
Jednakowoż w tym roku mam mocne postanowienie przejechania jeszcze co najmniej 300 km, żeby nie wiem co ;)
Szalony kurs po bibliotekach :D
Czwartek, 7 października 2010 | dodano:07.10.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 5.08km
- Czas: 00:20
- VAVG 15.24km/h
- VMAX 25.10km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom - Paderewskiego - Cieszkowskiego - Bednarska - dom
musiałam się pozbyć paru tomiszczy które zapobiegliwie pożyczyłam i paru zwykłych książek dla zwykłych śmiertelników, a zatem wsiadłam na Czerwonego i pojechałam ;)
masakrycznie się jeździ na tym rowerze :D
taki mały jakiś, niewygodny i w ogóle byle jaki;)
jak ja mogłam się na nim wkręcić w rowerowanie i tyle kilometrów natrzaskać na nim, to jest po prostu niesamowite! :)
ba! i przecież teren łagiewnicki chcąc nie chcąc pokonałam na nim też :o
ale może jutro wsiądę na rower z prawdziwego zdarzenia, taki mam plan :D
pozostaje tylko kwestia, czy będzie mi się chciało wyjść ;)
musiałam się pozbyć paru tomiszczy które zapobiegliwie pożyczyłam i paru zwykłych książek dla zwykłych śmiertelników, a zatem wsiadłam na Czerwonego i pojechałam ;)
masakrycznie się jeździ na tym rowerze :D
taki mały jakiś, niewygodny i w ogóle byle jaki;)
jak ja mogłam się na nim wkręcić w rowerowanie i tyle kilometrów natrzaskać na nim, to jest po prostu niesamowite! :)
ba! i przecież teren łagiewnicki chcąc nie chcąc pokonałam na nim też :o
ale może jutro wsiądę na rower z prawdziwego zdarzenia, taki mam plan :D
pozostaje tylko kwestia, czy będzie mi się chciało wyjść ;)
na dzień dobry i na dobranoc;)
Poniedziałek, 4 października 2010 | dodano:04.10.2010 Kategoria ni to ni sio, jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 28.03km
- Czas: 01:26
- VAVG 19.56km/h
- VMAX 34.70km/h
- Temp.: 9.0°C
- Kalorie: 416kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Najpierw zrobiłam sobie poranne 20 km. (między 8:30 a 9:30!:D) żeby mieć wszystko za jednym razem, czyli się wyjeździć (trochę), mieć po powrocie ciągle święty spokój z racji tego, że nikogo przez długi czas w domu jeszcze miało nie być, przygotować się na spokojnie na korki i wybrać się na takowe mpka unikając walki z wiatrem.
plan się udał bardzo :) i ten wiatr udało się przechytrzyć ;D bo chociaż wiał koszmarnie rano to później było dużo gorzej, a nie chciałam na te korki przyjść spocona i zgrzana i zdyszana zmaganiami z wietrzyskiem ;)
A ubrałam się tak zmyślnie, że mi nie było zimno, ha! ;D
Natomiast wieczorem z M. zrobiliśmy małą bardzo rundkę do tam i z powrotem;)
plan się udał bardzo :) i ten wiatr udało się przechytrzyć ;D bo chociaż wiał koszmarnie rano to później było dużo gorzej, a nie chciałam na te korki przyjść spocona i zgrzana i zdyszana zmaganiami z wietrzyskiem ;)
A ubrałam się tak zmyślnie, że mi nie było zimno, ha! ;D
Natomiast wieczorem z M. zrobiliśmy małą bardzo rundkę do tam i z powrotem;)
Jesienne wino
Sobota, 2 października 2010 | dodano:02.10.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 34.85km
- Czas: 01:55
- VAVG 18.18km/h
- VMAX 35.40km/h
- Temp.: 11.0°C
- Kalorie: 514kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
"(...) spróbuj wina
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami (...)"
W skrócie można powiedzieć, że zadzwonił Marcin i powiedział, żebym ruszyła tyłek, bo jedziemy na piwo;)
Bardzo dobrze się złożyło, bo od Mazur nie wsiadałam na rower.
Mogłam przy okazji spożytkować skumulowaną energię i formę;) która się zregenerowała od powrotu.
W związku z czym do Manu gdzie się umówiliśmy nie schodziłam poniżej 27-34 km/h i takoż podczas powrotu do domu :)
Aczkolwiek z Marcinem jechaliśmy tempem spacerowym więc średnia taka a nie inna, ale nie o to chodziło :)
Zamiast piwa uraczyliśmy się w końcu grzanym winem w arturówkowej knajpce, gdzie pan nam otworzył bramę, żebyśmy sobie tam wstawili rowery. Przy zabieraniu ich okazało się, że brama jest zaczepiona i zamykana na jakiś kabel czy sznurek czy inne ustrojstwo ;D i na pewno nikt nie zdołałby jej otworzyć ;D
a wróciłam już po ciemku, bo ciemno się niestety robi już przed 19 :/ przy 9stopniach
ale dzięki temu, że grzałam, to było mi ciepło ;D
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami (...)"
W skrócie można powiedzieć, że zadzwonił Marcin i powiedział, żebym ruszyła tyłek, bo jedziemy na piwo;)
Bardzo dobrze się złożyło, bo od Mazur nie wsiadałam na rower.
Mogłam przy okazji spożytkować skumulowaną energię i formę;) która się zregenerowała od powrotu.
W związku z czym do Manu gdzie się umówiliśmy nie schodziłam poniżej 27-34 km/h i takoż podczas powrotu do domu :)
Aczkolwiek z Marcinem jechaliśmy tempem spacerowym więc średnia taka a nie inna, ale nie o to chodziło :)
Zamiast piwa uraczyliśmy się w końcu grzanym winem w arturówkowej knajpce, gdzie pan nam otworzył bramę, żebyśmy sobie tam wstawili rowery. Przy zabieraniu ich okazało się, że brama jest zaczepiona i zamykana na jakiś kabel czy sznurek czy inne ustrojstwo ;D i na pewno nikt nie zdołałby jej otworzyć ;D
a wróciłam już po ciemku, bo ciemno się niestety robi już przed 19 :/ przy 9stopniach
ale dzięki temu, że grzałam, to było mi ciepło ;D
Mazury dzień 9 ostatni
Niedziela, 26 września 2010 | dodano:26.09.2010 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 20.02km
- Czas: 01:00
- VAVG 20.02km/h
- VMAX 30.90km/h
- Temp.: 21.0°C
- Kalorie: 291kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Stary F. - Suwałki - Łódź Kaliska
Z Suwałk

na pociąg z dwiema przesiadkami, no niestety, tak jak całkiem lubię jeździć pociągami to dzisiejsza przeprawa była okropna. Tłumna i towarzystwo pociągowe nie dopisało;)
No, ale tak czy inaczej Warmia - Mazury - Podlasie przepiękne:)
Zdecydowanie :

;)

a po skompletowaniu zdjęć będą one w albumie picasowskim ;)
2.10.10 Edit:
a oto i zdjęcia z Mazur, jedyne zachowane, dość mało ich i wygląda jakbyśmy cały wyjazd spędzili w zasadzie na mostach w stańczykach ;D
Mazury z M. :)
Z Suwałk

na pociąg z dwiema przesiadkami, no niestety, tak jak całkiem lubię jeździć pociągami to dzisiejsza przeprawa była okropna. Tłumna i towarzystwo pociągowe nie dopisało;)
No, ale tak czy inaczej Warmia - Mazury - Podlasie przepiękne:)
Zdecydowanie :

;)

a po skompletowaniu zdjęć będą one w albumie picasowskim ;)
2.10.10 Edit:
a oto i zdjęcia z Mazur, jedyne zachowane, dość mało ich i wygląda jakbyśmy cały wyjazd spędzili w zasadzie na mostach w stańczykach ;D
Mazury z M. :)
Mazury dzień 8
Sobota, 25 września 2010 | dodano:26.09.2010 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 105.80km
- Czas: 04:59
- VAVG 21.23km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temp.: 21.0°C
- Kalorie: 1597kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Stary Folwark - Sejny - Breżniki - Litwa; Vytautai - Lazdijai - Ogrodniki - Sejny - Stary Folwark
Niestety z Troków i Wilna nic nie wyszło bo daleko, dzień krótki a my się lenimy w Starym Folwarku, zatem skoczyliśmy sobie gdzieś w granicach rozsądku (czyli dnia;) ) na Litwę.
Zanim jednak dotarliśmy do litewskiego asfaltu wymęczyliśmy się na szutrze. w zasadzie ja nie aż tak strasznie, więc zamiast siedzieć na postoju skakałam dookoła M. z telefonem ;D

Natomiast podczas zjazdu wypadła linka od przedniej przerzutki. Najpierw sądziłam, że to spadł łańcuch i się zaraz zabiję ;D że się wywalę czy coś, ale jechałam dalej ;D
na "dołku" okazało się, że to właśnie "tylko" linka.
Myślałam, że jesteśmy w czarnej dupie. Koniec świata, do jakiegoś cywilizowanego miasta kilkadziesiąt ładnych kilometrów. Szczęśliwie M. poradził sobie i z tym:)
W Lazdijai kupiliśmy dwa sery litewskie i piwo :) M. nim wzgardził, mnie tam smakowało ;) mocne o takim dziwnym słodko - gorzkim smaku.

A pogoda dziś nam również dopisała, więc i skoczyliśmy do klasztoru nad Wigrami.
Niestety z Troków i Wilna nic nie wyszło bo daleko, dzień krótki a my się lenimy w Starym Folwarku, zatem skoczyliśmy sobie gdzieś w granicach rozsądku (czyli dnia;) ) na Litwę.
Zanim jednak dotarliśmy do litewskiego asfaltu wymęczyliśmy się na szutrze. w zasadzie ja nie aż tak strasznie, więc zamiast siedzieć na postoju skakałam dookoła M. z telefonem ;D

Natomiast podczas zjazdu wypadła linka od przedniej przerzutki. Najpierw sądziłam, że to spadł łańcuch i się zaraz zabiję ;D że się wywalę czy coś, ale jechałam dalej ;D
na "dołku" okazało się, że to właśnie "tylko" linka.
Myślałam, że jesteśmy w czarnej dupie. Koniec świata, do jakiegoś cywilizowanego miasta kilkadziesiąt ładnych kilometrów. Szczęśliwie M. poradził sobie i z tym:)
W Lazdijai kupiliśmy dwa sery litewskie i piwo :) M. nim wzgardził, mnie tam smakowało ;) mocne o takim dziwnym słodko - gorzkim smaku.

A pogoda dziś nam również dopisała, więc i skoczyliśmy do klasztoru nad Wigrami.
Mazury dzień 7
Piątek, 24 września 2010 | dodano:26.09.2010 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 25.94km
- Czas: 01:21
- VAVG 19.21km/h
- VMAX 42.10km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 379kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Stary Folwark - Suwałki - Stary Folwark
bardzo leniwie, wpadliśmy do Suwałk zrobić zakupy, a co ;D
i przy okazji zjedliśmy (ale to już w St.F) tamtejsze specjały ziemniaczane, babka i kiszka;)
przepyszne! :)
oraz spacer nad Wigry;)
bardzo leniwie, wpadliśmy do Suwałk zrobić zakupy, a co ;D
i przy okazji zjedliśmy (ale to już w St.F) tamtejsze specjały ziemniaczane, babka i kiszka;)
przepyszne! :)
oraz spacer nad Wigry;)

Mazury dzień 6
Czwartek, 23 września 2010 | dodano:26.09.2010 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;), Rekordy
- DST: 140.10km
- Czas: 06:58
- VAVG 20.11km/h
- VMAX 42.10km/h
- Temp.: 17.0°C
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Trygort - Banie Mazurskie - Gołdap - Kiepojcie - Stańczyki - Suwałki - Stary Folwark
Czym prędzej uciekliśmy z Trygortu, gdzie wieczorem nie mieliśmy gorącej wody tylko ledwo chłodną. Uroki pozasezonowej wycieczki;)
M. wziął moje sakwy i może dzięki temu kolana nie robiły większych niż mogły problemów, a nawet jeśli nie dzięki temu to na pewno dzięki temu nie padłam i nie umarłam gdzieś na poboczu :p bo dzisiaj było ciągle pod górę (całe życie pod górę na tych Mazurach) i wiatr nie pomagał.
Bardzo się ładna pogoda zrobiła, tak ładna, że w Gołdapi rozbiliśmy piknik pod pięknym drewnianym ... słupem...? ;)

W Kiepojciach i Stańczykach obejrzeliśmy ogromne mosty, a jadąc do Starego Folwarku towarzyszyły nam coraz to ładniejsze widoki :)



Mimo dużych podjazdów (choć zapewne krótkich i małych w porównaniu z tym co może być) to i tak wolę asfalt niż teren, niech sobie będzie nawet w pionie ten podjazd :P
Kwatera w Folwarku okazała się być bardzo sympatycznym miejscem, chociaż w pokoju początkowo było 16 stopni, ale później nachuchaliśmy :p ;) no i słońce wpadało nam prosto w okno;)
Czym prędzej uciekliśmy z Trygortu, gdzie wieczorem nie mieliśmy gorącej wody tylko ledwo chłodną. Uroki pozasezonowej wycieczki;)
M. wziął moje sakwy i może dzięki temu kolana nie robiły większych niż mogły problemów, a nawet jeśli nie dzięki temu to na pewno dzięki temu nie padłam i nie umarłam gdzieś na poboczu :p bo dzisiaj było ciągle pod górę (całe życie pod górę na tych Mazurach) i wiatr nie pomagał.
Bardzo się ładna pogoda zrobiła, tak ładna, że w Gołdapi rozbiliśmy piknik pod pięknym drewnianym ... słupem...? ;)

W Kiepojciach i Stańczykach obejrzeliśmy ogromne mosty, a jadąc do Starego Folwarku towarzyszyły nam coraz to ładniejsze widoki :)



Mimo dużych podjazdów (choć zapewne krótkich i małych w porównaniu z tym co może być) to i tak wolę asfalt niż teren, niech sobie będzie nawet w pionie ten podjazd :P
Kwatera w Folwarku okazała się być bardzo sympatycznym miejscem, chociaż w pokoju początkowo było 16 stopni, ale później nachuchaliśmy :p ;) no i słońce wpadało nam prosto w okno;)
Mazury dzień 5
Środa, 22 września 2010 | dodano:26.09.2010 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 43.11km
- Czas: 02:23
- VAVG 18.09km/h
- VMAX 42.10km/h
- Temp.: 16.0°C
- Kalorie: 643kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Trygort - Mamerki - Sztynort - Ogonki - Węgorzewo - Trygort
No więc od okrutnie zimnego poranka pewne było, że się zaraziłam od M. gdyż cherlałam i smarkałam do duetu z M. ;)
Dzisiejsza wycieczka była w planach dłuższa, ale że jesteśmy leniuchy i grzebaluchy a do tego pochorowani, a ja dodatkowo obolała w kolanie, to ruszyliśmy dość późno tylko do Mamerek (je właściwie zahaczyliśmy po drodze, weszliśmy na dziko na szlak dla zwiedzających, żadnych szaleństw, bunkry jak bunkry;) ) i Sztynortu.
Tam postój, port i niegdyś bardzo uroczy pałacyk, dzisiaj bardzo zaniedbany i zniszczały.
W drodze powrotnej natrafiliśmy na jakąś opuszczoną willę, która zapewne była mocno nawiedzona ;), gdyż jej pole magnetyczne zepsuło aparat (soft) i od tej pory zdjęcia robiliśmy tylko telefonami.
Zatkaliśmy też jako tako wywietrznik w ścianie (strasznie głupio to wyglądało, łudząc się, że coś to da, naiwni)
No więc od okrutnie zimnego poranka pewne było, że się zaraziłam od M. gdyż cherlałam i smarkałam do duetu z M. ;)
Dzisiejsza wycieczka była w planach dłuższa, ale że jesteśmy leniuchy i grzebaluchy a do tego pochorowani, a ja dodatkowo obolała w kolanie, to ruszyliśmy dość późno tylko do Mamerek (je właściwie zahaczyliśmy po drodze, weszliśmy na dziko na szlak dla zwiedzających, żadnych szaleństw, bunkry jak bunkry;) ) i Sztynortu.
Tam postój, port i niegdyś bardzo uroczy pałacyk, dzisiaj bardzo zaniedbany i zniszczały.
W drodze powrotnej natrafiliśmy na jakąś opuszczoną willę, która zapewne była mocno nawiedzona ;), gdyż jej pole magnetyczne zepsuło aparat (soft) i od tej pory zdjęcia robiliśmy tylko telefonami.
Zatkaliśmy też jako tako wywietrznik w ścianie (strasznie głupio to wyglądało, łudząc się, że coś to da, naiwni)
Mazury dzień 4
Wtorek, 21 września 2010 | dodano:26.09.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 107.64km
- Czas: 05:44
- VAVG 18.77km/h
- VMAX 44.10km/h
- Temp.: 16.0°C
- Kalorie: 1583kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Lidzbark Warmiński - Bisztynek - Reszel - Kętrzyn - Gierłoż - Radzieje - Trygort
Szczęśliwie M. czuł się lepiej, za to ja tak sobie;)
Ruszyliśmy na dobre koło godziny 10, przeczekując wcześniej deszcz pod sklepem, na szczęście więcej opadów nie uświadczyliśmy ;)
W Bisztynku przedarliśmy się przez kolejnych panów budowniczych i rozpirzony ;) chodnik do głazu narzutowego który tam miał upuścić diabeł;)
Dalej Reszel i Kętrzyn z zamkami oraz bunkry w Gierłoży.
Zaczęło się robić pod górę i przy okazji naprawdę pięknie.
Ale takie pod górę okazało się być pryszczem później. a nawet zaskórniakiem zwykłym;) ot, wągrem;))
Gdzieś koło 70 km zaczęło mnie znowu boleć lewe kolano (miejsce analogiczne do tego co "zawsze" w prawym)
ale ja jestem twarda kobita i stwierdziłam, że skoro mamy dojechać do Węgorzewa (lub pod) to do Węgorzewa i koniec.
Skończyło się na Trygorcie, czyli tuż tuż.
Do dyspozycji dostaliśmy całe osobne mieszkanie,łazienka, kuchnia, pokój, telewizor nawet! ;D
Jednakowoż w pokoju było co najwyżej 16 stopni.
A i z ciepłą wodą nie było za różowo jak się okazało nazajutrz.
Tymczasem wleźliśmy pod dwie kołdry, żeby jakoś spać.
Szczęśliwie M. czuł się lepiej, za to ja tak sobie;)
Ruszyliśmy na dobre koło godziny 10, przeczekując wcześniej deszcz pod sklepem, na szczęście więcej opadów nie uświadczyliśmy ;)
W Bisztynku przedarliśmy się przez kolejnych panów budowniczych i rozpirzony ;) chodnik do głazu narzutowego który tam miał upuścić diabeł;)
Dalej Reszel i Kętrzyn z zamkami oraz bunkry w Gierłoży.
Zaczęło się robić pod górę i przy okazji naprawdę pięknie.
Ale takie pod górę okazało się być pryszczem później. a nawet zaskórniakiem zwykłym;) ot, wągrem;))
Gdzieś koło 70 km zaczęło mnie znowu boleć lewe kolano (miejsce analogiczne do tego co "zawsze" w prawym)
ale ja jestem twarda kobita i stwierdziłam, że skoro mamy dojechać do Węgorzewa (lub pod) to do Węgorzewa i koniec.
Skończyło się na Trygorcie, czyli tuż tuż.
Do dyspozycji dostaliśmy całe osobne mieszkanie,łazienka, kuchnia, pokój, telewizor nawet! ;D
Jednakowoż w pokoju było co najwyżej 16 stopni.
A i z ciepłą wodą nie było za różowo jak się okazało nazajutrz.
Tymczasem wleźliśmy pod dwie kołdry, żeby jakoś spać.