- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.621
- Rekordy.6
- Wiedeń.90
- wycieczka.134
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
po sakwę ;)
Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano:20.07.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 14.90km
- Czas: 00:47
- VAVG 19.02km/h
- VMAX 37.60km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
cóż, dystans nieszczególny ;)
dom - Piotrkowska - Zielona (sakwa) - Pietryna - dom
"sklepu" z sakwami naszukałam się jak głupia, nawet się trochę bałam wejść do środka, bo to gdzieś z boku kamienicy, w piwnicy, no ale szczęśliwie państwo okazali się bardzo sympatyczni :)
i sakwa jest super. (zdjęcie jest robione przez nich, mnie się nie chce robić :P moja jest szara)

jest super, ale.
jest dość duża jak na przód, nie za duża, ale na tyle duża że spokojnie wejdą w nią zeszyty na kilka zajęć. i na tyle duża, żeby robić wyczuwalne opory. spodziewałam się tego, ale mimo wszystko trochę mnie to zawiodło;)
sporą jej wadą są zapięcia, na paski z klamrami, więc żeby ją założyć czy zdjąć trzeba się nagrzebać.
Jest świetna na dłuższe wycieczki,zwłaszcza z racji pojemności, ma mapnik (którego będę używać na zdjęcia chyba, bo nie lubimy się z mapami :D ;) ) i mnóstwo kieszeni, dobrze, taką chciałam :) (i jej cena mnie urzekła - 25zł :) )
przyda się zatem na jak już wspomniałam wycieczki czy moje rekreacyjne samotne przejażdżki, kiedy mam tempo raczej ślimacze (ale rym :D)
ale będzie przeszkadzała w śmiganiu podczas wycieczek np. takich jak ostatnie dwie niedziele;)a że szybko pojeździć lubię, no to sorry gregory ;)
ale jestem z niej zadowolona. tak czy inaczej:)
a jak kupię bagażnik to będzie sobie wisiała na bagażniku,o! :D
dom - Piotrkowska - Zielona (sakwa) - Pietryna - dom
"sklepu" z sakwami naszukałam się jak głupia, nawet się trochę bałam wejść do środka, bo to gdzieś z boku kamienicy, w piwnicy, no ale szczęśliwie państwo okazali się bardzo sympatyczni :)
i sakwa jest super. (zdjęcie jest robione przez nich, mnie się nie chce robić :P moja jest szara)

jest super, ale.
jest dość duża jak na przód, nie za duża, ale na tyle duża że spokojnie wejdą w nią zeszyty na kilka zajęć. i na tyle duża, żeby robić wyczuwalne opory. spodziewałam się tego, ale mimo wszystko trochę mnie to zawiodło;)
sporą jej wadą są zapięcia, na paski z klamrami, więc żeby ją założyć czy zdjąć trzeba się nagrzebać.
Jest świetna na dłuższe wycieczki,zwłaszcza z racji pojemności, ma mapnik (którego będę używać na zdjęcia chyba, bo nie lubimy się z mapami :D ;) ) i mnóstwo kieszeni, dobrze, taką chciałam :) (i jej cena mnie urzekła - 25zł :) )
przyda się zatem na jak już wspomniałam wycieczki czy moje rekreacyjne samotne przejażdżki, kiedy mam tempo raczej ślimacze (ale rym :D)
ale będzie przeszkadzała w śmiganiu podczas wycieczek np. takich jak ostatnie dwie niedziele;)a że szybko pojeździć lubię, no to sorry gregory ;)
ale jestem z niej zadowolona. tak czy inaczej:)
a jak kupię bagażnik to będzie sobie wisiała na bagażniku,o! :D
miastowe śmiganie
Poniedziałek, 19 lipca 2010 | dodano:19.07.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 36.23km
- Czas: 01:56
- VAVG 18.74km/h
- VMAX 32.30km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom - Demokratyczna - dom - Lokatorska - Babickiego - rundka po Zdrowiu - dom
Odwiedziłam dziś serwis na Demokratycznej, bardzo fajny z bardzo miłą panią :) Pani przesunęła mi siodło dziwiąc się, jak ja mogłam jeździć na tak przysuniętym siodełku :O
chociaż teraz mam wrażenie, że jest odrobinę za bardzo cofnięte.
Zdarzyło się też, że poczułam lekki dyskomfort w lewym dolnym rogu kolana (dla odmiany). nie było to ani szczególnie bolesne, ani dokuczliwe i może to kwestia znalezienia pozycji na siodle, a może pierwsza oznaka, że ułożenie siodełka nie jest ciągle dobre.
tak czy inaczej jutro mam kurs po sakwę na kierownicę :D
Odwiedziłam dziś serwis na Demokratycznej, bardzo fajny z bardzo miłą panią :) Pani przesunęła mi siodło dziwiąc się, jak ja mogłam jeździć na tak przysuniętym siodełku :O
chociaż teraz mam wrażenie, że jest odrobinę za bardzo cofnięte.
Zdarzyło się też, że poczułam lekki dyskomfort w lewym dolnym rogu kolana (dla odmiany). nie było to ani szczególnie bolesne, ani dokuczliwe i może to kwestia znalezienia pozycji na siodle, a może pierwsza oznaka, że ułożenie siodełka nie jest ciągle dobre.
tak czy inaczej jutro mam kurs po sakwę na kierownicę :D
CzarnoCiN.?;D
Niedziela, 18 lipca 2010 | dodano:18.07.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 70.80km
- Czas: 03:17
- VAVG 21.56km/h
- VMAX 37.60km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiliśmy z Marcinem, że pojedziemy sobie do Czarnocina, smażyć się nad wodą, żeby wyrównać opaleniznę rowerową (jak się okazało, Marcin też nie lubi bezsensownie leżeć i się grzać, więc pomysł trafiony był w dziesiątkę ;D). Nie przeszkodziła nam w tym dzisiejsza pochmurna pogoda(Słoneczko nasze rozchmurz pyska,
Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach) i uzbrojeni po zęby w ręczniki i kostiumy (lub co poniektórzy w kąpielówki;)) pojechaliśmy:
z Ronda Lotników Lwowskich - Stróża - Wola Rakowa - Dalków - Czarnocin
(zahaczyliśmy też o Paryż ;) )
po drodze dopadły nas pewne wątpliwości, ale Marcin zaopatrzony w mapę nie pozwolił nam zaginąć i z bożą pomocą daliśmy radę dojechać;D

a kiedy już znaleźliśmy się nad wodą nieśmiało zaczęliśmy moczyć nogi;)

Marcin jednak, jak na prawdziwego twardziela przystało, nie bał się czarnej czarnocińskiej wody (aha!to stąd ta nazwa!;)) pełnej zielonych glistowatych glonów i z pełną gracją wlazł aż po uda;)

(ależ jakość)
a później poszedł pływać ;) a ja nie wytrzymałam presji i nacisku, jakie na mnie wywierał;);) i w końcu dołączyłam do niego:)
i tu nie będzie zdjęć bo nie miał nam kto zrobić:P
niestety, trzeba było w końcu wracać

wracając wiało nam prościuteńko w pysk, dodatkowo byliśmy trochę zmęczeni pływaniem i nieco głodni(jak się okazało w domu)a mnie jeszcze zaczęło boleć kolano ( w związku z czym jutro planuję zakręcić się koło fachowca;) bo Marcinowy klucz był za duży (hm....:P )
ale i tak daliśmy radę, przejeżdżając trasę:
Czarnocin - Żeromin - Tuszyn - Modlica - Łódź
wypad nieduży dystansowo, (u mnie, bo Marcin strzelił ładny;)) ale za to jaki udany:)
Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach) i uzbrojeni po zęby w ręczniki i kostiumy (lub co poniektórzy w kąpielówki;)) pojechaliśmy:
z Ronda Lotników Lwowskich - Stróża - Wola Rakowa - Dalków - Czarnocin
(zahaczyliśmy też o Paryż ;) )
po drodze dopadły nas pewne wątpliwości, ale Marcin zaopatrzony w mapę nie pozwolił nam zaginąć i z bożą pomocą daliśmy radę dojechać;D

a kiedy już znaleźliśmy się nad wodą nieśmiało zaczęliśmy moczyć nogi;)

Marcin jednak, jak na prawdziwego twardziela przystało, nie bał się czarnej czarnocińskiej wody (aha!to stąd ta nazwa!;)) pełnej zielonych glistowatych glonów i z pełną gracją wlazł aż po uda;)

(ależ jakość)
a później poszedł pływać ;) a ja nie wytrzymałam presji i nacisku, jakie na mnie wywierał;);) i w końcu dołączyłam do niego:)
i tu nie będzie zdjęć bo nie miał nam kto zrobić:P
niestety, trzeba było w końcu wracać

wracając wiało nam prościuteńko w pysk, dodatkowo byliśmy trochę zmęczeni pływaniem i nieco głodni(jak się okazało w domu)a mnie jeszcze zaczęło boleć kolano ( w związku z czym jutro planuję zakręcić się koło fachowca;) bo Marcinowy klucz był za duży (hm....:P )
ale i tak daliśmy radę, przejeżdżając trasę:
Czarnocin - Żeromin - Tuszyn - Modlica - Łódź
wypad nieduży dystansowo, (u mnie, bo Marcin strzelił ładny;)) ale za to jaki udany:)
na zdrowie!
Czwartek, 15 lipca 2010 | dodano:15.07.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam, poŁodzi się
- DST: 33.61km
- Czas: 01:49
- VAVG 18.50km/h
- VMAX 33.60km/h
- Temp.: 30.0°C
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
o! prędkość maksymalna taka jak odległość! :D
dom - Cieszkowskiego - dom - Retknia - park na Zdrowiu - dom
po załatwieniu obowiązków wymyśliłam sobie, że przejadę się po parku na Zdrowiu, bo właściwie nigdy tam nie byłam świadomie, tzn. żeby docenić uroki :)

park okazał się bardzo przyjemnym i uroczym miejscem

w którym można do woli wybierać w ścieżkach:)

przez "las", ścieżką cywilizowaną;) czy kamorami, korzeniami i innymi nierównościami ;) dla miłośników terenu :P
na wszystkich ścieżkach fantastycznie pachnie (coś tam pyli;) ) a między drzewami jest przyjemnie chłodno:)

no i poza tym wszędzie pełno stawików;)

jednakowoż park jest dość mały (jak na rowerowanie), więc raczej tour de park zorganizować sobie nie można, ale podchody już tak:D
albo wybrać się na randkę, albo na piwo, albo na randkę z piwem ;D
tak więc dzisiejsze rowerowanie w tempie spacerowym całkiem przyjemnie, chociaż na ulicach mnóstwo wariatów samochodowych. już nawet o 10 rano,a nagrzany asfalt strasznie śmierdzi w tym roku;)
dom - Cieszkowskiego - dom - Retknia - park na Zdrowiu - dom
po załatwieniu obowiązków wymyśliłam sobie, że przejadę się po parku na Zdrowiu, bo właściwie nigdy tam nie byłam świadomie, tzn. żeby docenić uroki :)

park okazał się bardzo przyjemnym i uroczym miejscem

w którym można do woli wybierać w ścieżkach:)

przez "las", ścieżką cywilizowaną;) czy kamorami, korzeniami i innymi nierównościami ;) dla miłośników terenu :P
na wszystkich ścieżkach fantastycznie pachnie (coś tam pyli;) ) a między drzewami jest przyjemnie chłodno:)

no i poza tym wszędzie pełno stawików;)

jednakowoż park jest dość mały (jak na rowerowanie), więc raczej tour de park zorganizować sobie nie można, ale podchody już tak:D
albo wybrać się na randkę, albo na piwo, albo na randkę z piwem ;D
tak więc dzisiejsze rowerowanie w tempie spacerowym całkiem przyjemnie, chociaż na ulicach mnóstwo wariatów samochodowych. już nawet o 10 rano,a nagrzany asfalt strasznie śmierdzi w tym roku;)
Przy wielkim rondzie...
Środa, 14 lipca 2010 | dodano:14.07.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 21.64km
- Czas: 01:09
- VAVG 18.82km/h
- VMAX 32.70km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
..stoi szpital Kopernika,
już koło niego jadę,
i już mi gdzieś umyka(...) ;)
dom - Cieszkowskiego - Ciasna - dom - Babickiego(Retkinia w sensie ;) ) - dom
odległość bez szaleństw, wiadomo;)
poza tym kolano boli przy wciskaniu;)
ale za to prędkość już utrzymuję przyzwoitą cały czas (28km/h :D), kiedy tylko są warunki:) (a jeszcze niedawno utrzymanie 23 km/h to było coś, co sprawiało, że o mało nie pękłam z dumy ;) )
(tylko dlaczego średnia taka niska?!?!?!?!?!)
no i mam krzywą kierownicę :o nie wiem, czy po wypadku, czy wcześniej taka była i jakoś nie zauważyłam? ale faktem jest, że nie boli mnie nadgarstek teraz. dziwne rzeczy.
już koło niego jadę,
i już mi gdzieś umyka(...) ;)
dom - Cieszkowskiego - Ciasna - dom - Babickiego(Retkinia w sensie ;) ) - dom
odległość bez szaleństw, wiadomo;)
poza tym kolano boli przy wciskaniu;)
ale za to prędkość już utrzymuję przyzwoitą cały czas (28km/h :D), kiedy tylko są warunki:) (a jeszcze niedawno utrzymanie 23 km/h to było coś, co sprawiało, że o mało nie pękłam z dumy ;) )
(tylko dlaczego średnia taka niska?!?!?!?!?!)
no i mam krzywą kierownicę :o nie wiem, czy po wypadku, czy wcześniej taka była i jakoś nie zauważyłam? ale faktem jest, że nie boli mnie nadgarstek teraz. dziwne rzeczy.
królewsko purpurowe kolano daje radę ;)
Wtorek, 13 lipca 2010 | dodano:13.07.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 25.88km
- Czas: 01:25
- VAVG 18.27km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temp.: 33.0°C
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom - Cieszkowskiego - dom - Myśliwska - przez parki - Piotrkowska - Piłsudskiego(delegatura Ł.Widzew) - pokręcenie się po Pietrynie w celu sprawienia sobie przyjemności i zakupieniu czegoś na grzbiet;) - Jana Pawła - dom
kolano daje radę ;) ale nie daje o sobie jednak wciąż zapomnieć i potrafi przyprawić mnie o wycie;) zwłaszcza przy ruszaniu lub przyspieszaniu, więc cwaniakowania za bardzo tez nie było, jednakowoż źle również nie :)
a na Pietrynie "fontanny" z węży strażackich, strasznie fajnie pod nimi się przejeżdża:)
oraz saturatory :)

co prawda nie mam termometru ;) w liczniku, ale wierzę na słowo pogodynce googlowej;)
kolano daje radę ;) ale nie daje o sobie jednak wciąż zapomnieć i potrafi przyprawić mnie o wycie;) zwłaszcza przy ruszaniu lub przyspieszaniu, więc cwaniakowania za bardzo tez nie było, jednakowoż źle również nie :)
a na Pietrynie "fontanny" z węży strażackich, strasznie fajnie pod nimi się przejeżdża:)
oraz saturatory :)

co prawda nie mam termometru ;) w liczniku, ale wierzę na słowo pogodynce googlowej;)
niewidzialna kopuła
Poniedziałek, 12 lipca 2010 | dodano:12.07.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 7.27km
- Czas: 00:28
- VAVG 15.58km/h
- VMAX 26.80km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
czyli ani ze mnie Rozważna ani Romantyczna ;)
to chyba zdecydowanie najgorszy wpis, ale ale ...
nie wytrzymałam i porwałam się centrować koło (oczywiście nie sama). koło zrobili mi panowie ze Rzgowskiej
(wybacz Marcinie, że nie skorzystałam z Twojego adresu, ale na Kilińskiego wolałam się nie porywać, a chciałam to zrobić dziś)
przy okazji żartując, że to wczorajsze drzewo było jak kingowska niewidzialna kopuła, o którą się wszyscy rozbijali, bo nikt jej nie widział(bo była niewidzialna :D)
oczywiście powrót zrobiłam przez Tuszyńska i Bednarską ;) żeby zabrać książki z domu i popedałować do biblioteki;)
kusiło mnie, żeby dokręcić się gdzieś do dwudziestki, ale kolano jednak zdecydowanie za bardzo protestowało.
nawet nie mogłam się porządnie rozpędzić ba, normalnie jak człowiek pedałować, i generalnie, trochę się obawiałam, czy coś się nie stanie, jak przegnę.
i teraz znowu napieprza (to i tak łagodnie powiedziane;) )niemiłosiernie.
ale najważniejsze, że mam koło proste (o ironio;) )! :D
to chyba zdecydowanie najgorszy wpis, ale ale ...
nie wytrzymałam i porwałam się centrować koło (oczywiście nie sama). koło zrobili mi panowie ze Rzgowskiej
(wybacz Marcinie, że nie skorzystałam z Twojego adresu, ale na Kilińskiego wolałam się nie porywać, a chciałam to zrobić dziś)
przy okazji żartując, że to wczorajsze drzewo było jak kingowska niewidzialna kopuła, o którą się wszyscy rozbijali, bo nikt jej nie widział(bo była niewidzialna :D)
oczywiście powrót zrobiłam przez Tuszyńska i Bednarską ;) żeby zabrać książki z domu i popedałować do biblioteki;)
kusiło mnie, żeby dokręcić się gdzieś do dwudziestki, ale kolano jednak zdecydowanie za bardzo protestowało.
nawet nie mogłam się porządnie rozpędzić ba, normalnie jak człowiek pedałować, i generalnie, trochę się obawiałam, czy coś się nie stanie, jak przegnę.
i teraz znowu napieprza (to i tak łagodnie powiedziane;) )niemiłosiernie.
ale najważniejsze, że mam koło proste (o ironio;) )! :D
Alkohol szkodzi zdrowiu
Niedziela, 11 lipca 2010 | dodano:11.07.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 100.08km
- Czas: 05:03
- VAVG 19.82km/h
- VMAX 38.30km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
a zatem wybraliśmy się dziś z Marcinem na wycieczkę. (zarówno Marcin jak i wycieczka okazały się mimo wszystko ;) bardzo fajnymi:) )
trasa co następuje:
dom - Plac Wolności - z nadmiaru czasu kurs do kiosku gdzieś w połowie Pietryny - Plac Wolności - Arturówek - Łagiewniki - Modrzew? jakaś mieścina z pubem :D i dobrym piwem;) - Kalonka - Borchówka - Dobieszków - Stary Imielnik - Dobra-Nowiny - Łagiewniki - Arturówek.
Najpierw Marcin wymyślił Śmieciową Górkę ;), zaraz po tym, jak mnie przeciągnął po lesie ;) ale nie było źle:) tylko mnie wytrzęsło za wszystkie czasy, swoją drogą, że rower przetrwał i nie rozleciał się w drobny mak, ba! nawet gumy nie złapałam ;)
więc na tę Górkę rowery wprowadziliśmy, a na Górce padłam ;)
szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia śmieci, zamiast pożalsiębożepanoramy ;)

Później ruszyliśmy gdzieś w drogę

(po prawo mały Marcin;))
mniej więcej sprawdziwszy gdzie możemy być

i przepuściwszy niepowtarzalną okazję

ruszyliśmy w dalszą drogę, która już raczej wiodła normalną drogą, a nie jakimiś korzeniami i kamorami ;)
gdzieś po drodze władowaliśmy się w jakieś pole (żeby nie jechać Strykowską)
(a oto i pole;) )

ale dzięki mapie Marcina były same

i się nie pogubiliśmy;)
i mniej więcej stąd kierowaliśmy się już prosto(?) do Arturówka, zażyć błogiego wypoczynku w cieniu z zimnym piwem ;)
wybraliśmy miejsce do byczenia się z taaaakim gwoździem(o co chodzi z tymi gwoździami?;))

przy okazji dołączył do nas kolejny Marcin
hm. tak. gwóźdź może być programu. czyli ja. oczywiście;)
podczas drugiego kursu po piwo(no kto mógł przewidzieć, że będziemy mieć ochotę na kolejne;) ) zjeżdżając z jakiegoś ustępu omijając cegły(!) które tam leżały nie przewidziałam w swoich manewrach nagle wychodzącego z lasu drzewa i wrypałam się w nie czołowo ;)
chyba wyglądało to groźnie, ale co tam, pierwsza moja myśl oczywiście ROWER!Rower cały?! :D niestety koło do centrowania.
ale nie było tragedii i nawet nie jechałam przeraźliwie wolno w drodze powrotnej,
ba!przy Pabianickiej stwierdziłam, że mam 80 km i szkoda tak, żeby nie dokręcić małej dwudziesteczki;) więc pojechałam przez Stawy Stefańskiego i klucząc trochę osiedlowymi ulicami dobiłam do setki :)
w międzyczasie bardzo dało znać o sobie stłuczone kolano i jednocześnie nadwyrężyło się to miejsce w prawym dolnym rogu pod rzepką;) znów.
więc teraz ledwo chodzę i wyję z bólu, jak się zastanie kolano.
a i jeszcze miałam z tego słońca stan podgorączkowy wieczorem, no ofiara losu,po prostu ofiara;)
aaale, warto było:) a kolano ma czas do środy bo nie mam zamiaru dłużej czekać z centrowaniem;)
trasa co następuje:
dom - Plac Wolności - z nadmiaru czasu kurs do kiosku gdzieś w połowie Pietryny - Plac Wolności - Arturówek - Łagiewniki - Modrzew? jakaś mieścina z pubem :D i dobrym piwem;) - Kalonka - Borchówka - Dobieszków - Stary Imielnik - Dobra-Nowiny - Łagiewniki - Arturówek.
Najpierw Marcin wymyślił Śmieciową Górkę ;), zaraz po tym, jak mnie przeciągnął po lesie ;) ale nie było źle:) tylko mnie wytrzęsło za wszystkie czasy, swoją drogą, że rower przetrwał i nie rozleciał się w drobny mak, ba! nawet gumy nie złapałam ;)
więc na tę Górkę rowery wprowadziliśmy, a na Górce padłam ;)
szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia śmieci, zamiast pożalsiębożepanoramy ;)

Później ruszyliśmy gdzieś w drogę

(po prawo mały Marcin;))
mniej więcej sprawdziwszy gdzie możemy być

i przepuściwszy niepowtarzalną okazję

ruszyliśmy w dalszą drogę, która już raczej wiodła normalną drogą, a nie jakimiś korzeniami i kamorami ;)
gdzieś po drodze władowaliśmy się w jakieś pole (żeby nie jechać Strykowską)
(a oto i pole;) )

ale dzięki mapie Marcina były same

i się nie pogubiliśmy;)
i mniej więcej stąd kierowaliśmy się już prosto(?) do Arturówka, zażyć błogiego wypoczynku w cieniu z zimnym piwem ;)
wybraliśmy miejsce do byczenia się z taaaakim gwoździem(o co chodzi z tymi gwoździami?;))

przy okazji dołączył do nas kolejny Marcin
hm. tak. gwóźdź może być programu. czyli ja. oczywiście;)
podczas drugiego kursu po piwo(no kto mógł przewidzieć, że będziemy mieć ochotę na kolejne;) ) zjeżdżając z jakiegoś ustępu omijając cegły(!) które tam leżały nie przewidziałam w swoich manewrach nagle wychodzącego z lasu drzewa i wrypałam się w nie czołowo ;)
chyba wyglądało to groźnie, ale co tam, pierwsza moja myśl oczywiście ROWER!Rower cały?! :D niestety koło do centrowania.
ale nie było tragedii i nawet nie jechałam przeraźliwie wolno w drodze powrotnej,
ba!przy Pabianickiej stwierdziłam, że mam 80 km i szkoda tak, żeby nie dokręcić małej dwudziesteczki;) więc pojechałam przez Stawy Stefańskiego i klucząc trochę osiedlowymi ulicami dobiłam do setki :)
w międzyczasie bardzo dało znać o sobie stłuczone kolano i jednocześnie nadwyrężyło się to miejsce w prawym dolnym rogu pod rzepką;) znów.
więc teraz ledwo chodzę i wyję z bólu, jak się zastanie kolano.
a i jeszcze miałam z tego słońca stan podgorączkowy wieczorem, no ofiara losu,po prostu ofiara;)
aaale, warto było:) a kolano ma czas do środy bo nie mam zamiaru dłużej czekać z centrowaniem;)
żeby chociaż powyżej dwudziestki ;D
Piątek, 9 lipca 2010 | dodano:09.07.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 26.01km
- Czas: 01:09
- VAVG 22.62km/h
- VMAX 36.50km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom - Jana Pawła - Real (nie powiem po co, żeby nie zapeszyć :P ) - Piotrkowska (tak, żeby powrót był inną trasą)- Wólczańska - Browarna - dom - i z powrotem (po jakimś czasie) - Jana Pawła - Real - Piotrkowska - Wólczańska - Browarna - dom.
muszę kupić lampkę na przód, bo ta moja to do rozbicia o kant dupy się tylko nadaje;)
ale przygazowałam dzisiaj :D:D same zielone światła miałam na drodze ;)
muszę kupić lampkę na przód, bo ta moja to do rozbicia o kant dupy się tylko nadaje;)
ale przygazowałam dzisiaj :D:D same zielone światła miałam na drodze ;)
pozycja na okrętkę ;)
Czwartek, 8 lipca 2010 | dodano:08.07.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam, poŁodzi się
- DST: 40.26km
- Czas: 02:11
- VAVG 18.44km/h
- VMAX 35.70km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
czyli
dom - Milionowa - Łęczycka - Chełmońskiego - dalej nie pamiętam, dotarłam do Bednarskiej w każdym razie i tęsknym wzrokiem rzuciłam okiem ;) na pistacjowe zasłony - dom - z domu na Retkinię i pokręciłam się po parku Piłsudskiego bo byłam ku memu zdziwieniu za wcześnie - po Retkinii do ulicy Rudzkiej - ulice karciane - Ekonomiczna - Tuszyńska - znów Bednarska i znów westchnąwszy tęsknie pokierowałam się do domu.
dom - Milionowa - Łęczycka - Chełmońskiego - dalej nie pamiętam, dotarłam do Bednarskiej w każdym razie i tęsknym wzrokiem rzuciłam okiem ;) na pistacjowe zasłony - dom - z domu na Retkinię i pokręciłam się po parku Piłsudskiego bo byłam ku memu zdziwieniu za wcześnie - po Retkinii do ulicy Rudzkiej - ulice karciane - Ekonomiczna - Tuszyńska - znów Bednarska i znów westchnąwszy tęsknie pokierowałam się do domu.