Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7846 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36341 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Asfalt czyli dobrodziejstwo cywilizacji ;)

Niedziela, 12 września 2010 | dodano:12.09.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 87.45km
  • Czas: 03:55
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Temp.: 17.0°C
  • Kalorie: 1357kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Trzeci tysiąc w sumie :)

Wiączyń - Nowosolna - Kalonka - Radary - Kalonka - Wódka - Okólna - Smardzew - Glinnik - Szczawin - Biała - Dzierżązna - Ciosny Sady - Biała - Zgierz - Łódź

z M. wybraliśmy się do opuszczonej szkoły którą to przyuważył podczas wczorajszego rajdu terenowego ;)
Z asfaltu M. pokazywał wczorajsze terenowe drogi, fajnie na nie popatrzeć z szosy :p

M. chyba wziął sobie do serca moje upodobanie do dróg asfaltowych i tak dostałam dzisiaj w dupę, że teraz najchętniej bym tylko leżała i nic nie robiła więcej :D (i tak też spędziłam wieczór ;D )
ciągle tylko pod górę i pod górę, jak nie Radary

to inne podjazdy ;)
ale wolę sobie podjechać i ledwo żyć niż się denerwować na teren. Zmęczenie podjazdowe jakoś mnie nie wkurwia (już), natomiast terenowe owszem.

Opuszczając miejsce z radarami zapuściłam się jeszcze w las żeby poszukać pradawnego miejsca kultu kosmitów, M. powiedział,żebym polazła szukać, no to poszłam. ;)


a podczas postoju napotkaliśmy rower o wdzięcznym imieniu


Koniec końców dotarliśmy do opuszczonej szkoły



do której oczywiście weszliśmy :) chociaż ja się trochę bałam ;) drewniana pozapadana i dziurawa podłoga, oraz uginający się sufit, kiedy po piętrze chodził M. ;) nie rozbudziły we mnie zaufania;)

Ale żeby do niej dojść, to musieliśmy się przedrzeć przez trawy i inne chynchy pomiędzy którymi wisiało mnóstwo, ale to mnóstwo, na każdym kroku, pająków wielkich jak bochny chleba;)
obrzydlistwo, parę razy mi się zrobiło w zasadzie, aż słabo ;) kiedy patrząc pod nogi w ostatnich chwilach zauważałam wielką pajęczynę i tłustego pająka z wielkim tyłkiem;) na wysokości mojej twarzy. ble.

No, a z powrotem bez szaleństw pod kątem atrakcji, za to ładnie sunąc.
wiadomo - szosa ;D

Komentarze
Ale jak równiutko te trzy tysie! :D
Gratuluję :)
aard
- 21:46 niedziela, 12 września 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!