Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7846 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36371 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

W bałkańskim kotle dzień 23 i 24

Poniedziałek, 16 lipca 2012 | dodano:25.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 61.07km
  • Czas: 03:11
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temp.: 42.0°C
  • Kalorie: 904kcal
  • Podjazdy: 428m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
15.07
Dzisiaj dzień restowy dla mnie, M. łowi ostatniego BIGa, zanim jednak ruszy idziemy do recepcji, może mają mapę Salonik i może przy okazji zapłacimy za kemping.
W recepcji jednak temat płatności nie został poruszony, za to dostaliśmy mapę :D

W południe M. jedzie na przełęcz, która jest gdzieś kawał drogi od kempingu.

Ja w tym czasie ogarniam nasze stanowisko i biorę kilkukrotnie prysznic :P
Wybieram się też na plażę, ale szybko z niej uciekam, jak tylko widzę, że nie ma na niej ani jednego miejsca z cieniem (chyba, że ktoś sobie weźmie parasol, żeby się pod nim tłoczyć wspólnie z innymi). Na kempingu natomiast sporo liściastych drzew, dają niezły cień, więc jest znośnie. Zasłuchuję się w audiobooku resztę czasu :)

morze egejskie © Carmelliana


16.07

Misja kartony :P
Najpierw ruszamy do zagłębia handlowego kupić taśmy i sznurek do opakowania rowerów w pudłach, potem do Ikei pić :P

Dostrzegamy śmietnik kartonów, w tym kartony z Intersportu, jeden po rowerze pasuje na Czarnego, nie ma jednak kartonu na rower M., nic to. Idziemy do Ikei pić :P Spędzamy tam naprawdę sporo czasu. Jest niesamowity upał.

Ruszamy na poszukiwania sklepu rowerowego i wkrótce nam się poszczęściło, znajdujemy spory, porządny sklep, gdzie koło śmietników stoi wielgachne pudło a w środku mniejsze :) Idealnie!

transport © Carmelliana


made in china :P © Carmelliana


Rezygnujemy jednak szybko z montażu pudła na bagażniku, M. robi sobie uchwyt i wiezie karton w ręku, trzymając go nad ziemią...

Do lotniska jest 5 km, z tymi pudłami to nie lada wyzwanie...
W międzyczasie zatrzymuje się taksiarz i chce nam pomóc, ale gdzie on z tą swoją taksóweczką? nie ma mowy, żeby się pudła zmieściły, zresztą i tak odmawiamy.

Spotykamy go chwilę później, kiedy wreszcie dojeżdżamy do małej knajpki przy lotnisku, gdzie tłoczą się taksówkarze. W knajpce udaje nam się schować kartony na zapleczu :)
Wracamy do Ikei pić :P
i przy okazji jeść ;)
W Ikei dziki tłum... no tak, godziny sjesty...

Kiedy wracamy na kemping okazuje się, że przyjechali nowi goście. Wyjątkowo głośni, dziewczyny z tejże wesołej rodzinki urządziły niewiarygodną wręcz awanturę w toalecie, podczas gdy ja tam brałam prysznic...przy okazji akurat wtedy były problemy z wodą i ledwo ciurkała a w pewnym momencie w ogóle przestała lecieć. Myślałam, że mnie szlag jasny trafi.

Wkrótce okazało się też, że wydrzymordy wylały nasz chłodzący się w zimnej wodzie sok :O Nie bardzo nam się to mieściło w głowie, jak można wylać komuś zapieczętowany sok. Przyniosły co prawda w ramach przeprosin Liptona, za którym w dodatku nie przepadamy, :P ale wcale nas to nie zrekompensowało.

Wieczorem zaś zerwał się bardzo silny, gorący wiatr od lądu, normalnie taki wiatr zwiastuje niezłą ulewę, tu jednak niebo było czyste.
Wiało coraz silniej,a w nocy zerwała się wichura. W dodatku liście drzew tak szeleściły, że ten hałas wraz z wesołą rodzinką stał się nie do wytrzymania, przez niego długo nie mogliśmy zasnąć, a ja w dodatku budziłam się wiele razy w nocy.

Ładnie nas Grecja żegna, nie ma co :P

Komentarze
Dokładnie, czasem po prostu się nie dało jechać, tylko się wegetowało, my na przykład znaleźliśmy na taki moment górską rzeczkę :P
Aczkolwiek nie mieliśmy też zbyt dużo czasu, żeby sobie pozwalać na takie rozprężenie.
Carmeliana
- 08:19 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Dokładnie podobne postanowienie mieliśmy gdzie wracaliśmy z Włoch.... 37 stopni i wilgotnośc 90% - nie do jazdy, czasem po 5h pod drzewami wegetowaliśmy
Ksiegowy
- 06:54 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Wpis z wyprawy został tylko jeden już, Saloniki - Berlin ;)
Z kolanami było wszystko w porządku, zdarzało się, że kuły w ciągu dnia, ale nigdy nie trwało to nawet cały dzień. Poza tym smarowałam się co wieczór Volarenem, chociaż nie wiem czy na zasadzie placebo :P
Ale upał był niewiarygodny, mamy postanowienie, że to był ostatni raz, kiedy jechaliśmy w takich temperaturach ;)
Carmeliana
- 18:54 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Czekam na kolejne wpisy - jak kolana dawały rade? Wybraliście rejony strasznie gorące i bardzo gorącą porę roku, z tego co opisujesz temperatury takie jak my mieliśmy we Włoszech w lipcu. Twardzi i wytrwali jesteście a Miki i jego BIGi? Szok, że mu się chcialo w takim upale;)
Ksiegowy
- 18:47 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
2 lata temu 2 takie kartony sam przetransportowałem na około 10 km... męczące.
flash
- 13:37 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!