Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7846 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36279 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:905.73 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:50:51
Średnia prędkość:17.81 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:8824 m
Suma kalorii:11178 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:47.67 km i 2h 40m
Więcej statystyk

bella Italia dz. 17

Wtorek, 9 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 93.31km
  • Czas: 04:50
  • VAVG 19.31km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temp.: 30.0°C
  • Kalorie: 2802kcal
  • Podjazdy: 935m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Kiepski poranek w naszym hoteliku.
Samoobsługowe śniadanie polegało na wyjęciu sobie z kosza ciastek na jakie mieliśmy ochotę, a pan zrobił nam cappucino.
Do tego popsuł się terminal i musieliśmy zapłacić gotówką, której zostało już bardzo mało.
Po przeliczeniu dzisiejszego dnia okazało się, że M. musi odpuścić dwa zaplanowane na dziś bigi, żebyśmy się wyrobili z czasem i nie zostali gdzieś w środku niczego po ciemku.

Dzisiaj na trasie mamy Tocco Caudio, opuszczone miasteczko. Bardzo fajna atrakcja, chociaż szału wielkiego nie było, wszystkie domki takie same, żadnych przedmiotów, niczego. Niestety, Tocco Caudio nie uratowało sensu bycia w tym rejonie.




Bardzo szybko uwinęliśmy się z miasteczkiem, w związku z tym postanowiliśmy jeszcze dzisiaj wsiąść w pociąg nad morze.
Na stacji okazuje się, że linie kolejowe są obsługiwane przez innego przewoźnika niż Trenitalia. Konduktorzy nie chcą nas wpuścić do pociągu, bo nie ma tu przedziału rowerowego, szkoda, że nie poszliśmy od razu na tył pociągu tylko na przód, ale tak nam sugerowała pani sprzedająca bilety, ona też się za nami wstawiła i dzięki temu udało nam się wsiąść.

Dojeżdżamy do Neaplu, tam mamy dwie minuty na przesiadkę do Pontecagnano :P nie kupujemy biletów, nie ma na to czasu i powiadamiamy o tym konduktora.
Kiedy przychodzi sprawdzać bilety (drugi raz na wszystkie te pociągi, którymi jeździliśmy) klepie M. po plecach, że później to załatwimy... Będzie na nas czekać policja?:P

Ale wysiadamy na naszej stacji, konduktor niczego od nas nie chciał, a na pożegnanie jeszcze się wychyla z okna i nas pozdrawia :) to jest kraj :D

Dojeżdżamy na fajny kemping znów nad morzem, bierzemy bungalow w cenie namiotu z poprzednich kempingów. Jest nawet klima:)
wszystko fajnie :)

bella Italia dz. 16

Poniedziałek, 8 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 87.66km
  • Czas: 04:31
  • VAVG 19.41km/h
  • VMAX 54.60km/h
  • Temp.: 27.0°C
  • Kalorie: 1363kcal
  • Podjazdy: 1032m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Sora - Cassino - Piedimonte Matese

Dojazd do Cassino, w międzyczasie M. skoczył na jakiegoś biga i w samym Cassino znowu big - Monte Cassino.


Samo miasto brzydkie okropnie. Wsiadamy w nim w pociąg, żeby dojechać gdzieś tam w pobliże naszego kolejnego noclegu.
Cały dzień uciekamy burzy.

Ogólnie wjeżdżamy w niezbyt ciekawy rejon i robi się coraz więcej śmieci na drogach.


bella Italia dz.15

Niedziela, 7 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 77.03km
  • Czas: 04:00
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Temp.: 27.0°C
  • Kalorie: 1154kcal
  • Podjazdy: 887m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Po włoskim śniadaniu (ciekawe, czy tak jedzą naprawdę czy tylko turystów tak karmią) czyli małej kawce, kilku tostach (sucharków ze sklepu) z dżemem i rogalikach croissantach (które wzięliśmy ze sobą na drogę), znów wskoczyliśmy w pociąg do Anagni-Fiuggi.
Zrobiło się dość nijak i prowincjonalnie.

Po paru kilometrach M. zostawia mnie w jakimś przydrożnym barze i jedzie na biga z którego wraca przemoczony i przemarznięty.
Dopiero jakiś czas później, kiedy ruszamy dalej ręce mu oddrętwiają ;)

Dzień pagórkowaty, bez szczególnych wrażeń, do tego niebo robi się coraz ciemniejsze i zapowiada na ciężką ulewę.
Udaje nam się znaleźć w Sorze (nie bez problemu) b&b w którym przyjęła nas wstrętna dziewucha. Chcieliśmy zbić cenę za brak śniadania (najpierw powiedziała, że wszystko co jest w kuchni jest dla nas), ale okazało się, że 50 euro to już jest cena bez śniadania :] aha... a potem pytamy o klimę, czy działa? Tak, ale za klimę dodatkowe 5 euro...
M. pyta: A okno można otworzyć za darmo?
Tak.
M.: Dziękuję.
Proszę. :D:D wypowiedziane całkiem poważnym tonem :D

Pokój w stylu renesansowym :P Do klimy znaleźliśmy pilota z bateriami i jej używaliśmy nielegalnie. No i zjedliśmy tyle, na ile mieliśmy ochoty ze stołu zastawionego ciastkami i innymi słodkościami. I wypiliśmy herbatę. I kakao. I wodę z butelki. I mleko.
Zło.

:D

bella Italia dz. 14 czyli wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Sobota, 6 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 32.00km
  • Czas: 02:54
  • VAVG 11.03km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temp.: 30.0°C
  • Kalorie: 467kcal
  • Podjazdy: 194m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Na dzień dobry pociąg. Tak to ja lubię :D a nie jakaś przełęcz od rana :P
Jedziemy do Rzymu :) sporo czasu schodzi nam na poszukiwanie noclegu, nie jest łatwo ale w końcu znajdujemy bardzo fajne b&b.

Resztę dnia spędzamy na zwiedzaniu Rzymu, jest przefantastycznie i niesamowite, bardzo mi się podoba, ale ta część starożytna, te nowożytne budynki nie robią szału :P
To jest miasto, w którym mogłabym mieszkać :)


 





:D


bella Italia dz. 13

Piątek, 5 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 5.74km
  • Czas: 00:19
  • VAVG 18.13km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temp.: 25.0°C
  • Kalorie: 80kcal
  • Podjazdy: 14m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Od rana M. skoczył sobie na biga a ja nie robię nic :D wysypiam się, czytam sobie i takie tam różne restujące rzeczy :)
Jest ekstra :)

Kiedy M. wraca robimy wielkie pranie i jedziemy na zakupy.
Trochę się krzątamy, robiąc różne drobne czynności, na które nie było czasu wcześniej. Ale ogólnie to się lenimy :))


bella Italia dz. 12

Czwartek, 4 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 112.98km
  • Czas: 06:16
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 53.53km/h
  • Temp.: 27.0°C
  • Kalorie: 1762kcal
  • Podjazdy: 1213m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Arezzo (pociąg) - Orvieto - Albinia

Korzystamy z tego, że znów jesteśmy w rejonie pociągowym i postanawiamy uciec przed złą pogodą. Przedtem oglądamy jeszcze przyjemne Arezzo :)


1,5 godziny i jesteśmy po drugiej stronie gór, ciepło i słonecznie :)) super! :)
Orvieto robi na nas bardzo duże wrażenie, wybudowane na skale, całe z kamienia, stare miasto. Coś fantastycznego :)



Kiedy docieramy do miasteczek, okazuje się, że wjechaliśmy w strefę sjesty, a my nie mamy zupełnie nic do jedzenia (no, mieliśmy dwie suszone kiełbaski, ale M. twardo ich nie brał pod uwagę, bo stwierdził, że choćby miał umrzeć, to takimi kiełbaskami trzeba się delektować a nie je zeżreć :P), w związku z czym zatrzymaliśmy się na jeżyny z krzaków a chwilę dalej na winogrona z winnicy ;P i też było fajnie  :))

Oszukując trochę głód dotrwaliśmy do pory otwarcia sklepów, gdzie w jednym z marketów M. wynajduje lasagne na ciepło. Matko bosko jaka ona była przepyszna...

Kiedy ruszyliśmy w końcu dalej naszym oczom ukazuje się Pitigliano.. Orvieto przy nim to mały Pikuś ;)






Potem jeszcze Manciano i wreszcie zjazd do morza :)) niestety z niewielkimi hopkami, ale w końcu udaje nam się dotrzeć do Albinii :)
Kemping jest okej, niezbyt drogi, mamy miejsce tuż przy morzu, jest naprawdę fajnie. Dochodzimy do wniosku, że jesteśmy zmęczeni i potrzeba nam dnia restowego, a dodatkowo tu jest pralka, więc jutro zrobimy wielkie pranie naszych śmierdzących rzeczy :P (niestety pranie ręczne to tylko odświeżenie)
Nareszcie restowanie z prawdziwego zdarzenia :D




bella Italia dz. 11

Środa, 3 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 92.21km
  • Czas: 04:35
  • VAVG 20.12km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temp.: 19.0°C
  • Podjazdy: 740m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Piobbico - Citta di Castello - San Giustino - Arezzo.

Całą noc lało.
Od rana M. jedzie na biga i wraca przemoczony, wysoko w górach nadal pada.
Kiedy udało mu się rozgrzać ruszamy w dalszą trasę, trochę pokropuje, jest zimno i okropnie. Na przełęczy znowu zaczyna padać i szlag mnie w końcu trafia. Nigdzie jutro nie jadę jak będzie padać! Słoneczna Italia, myślałby kto...

Pogoda się jednak trochę poprawiła w ciągu dnia, M. strzelił sobie jeszcze biga ;)  i dojechaliśmy do Arezzo starą krajówką, podziwiając włoską infrastrukturę :) wielkie autostrady - estakady nad miastami, dolinami, tunele, mosty. Robi naprawdę ogromne wrażenie.

Lądujemy na kwaterze, w b&b.




bella Italia dz. 10

Wtorek, 2 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 43.99km
  • Czas: 02:18
  • VAVG 19.13km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temp.: 17.0°C
  • Podjazdy: 696m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Carpegna - Lunano - Santangelo - Urbania - Piobbico


Od rana M. rusza na biga, ja chyba powinnam była wstać w międzyczasie ale śpię ;) więc, kiedy on wraca o 9 zastaje mnie jeszcze w łóżku :P i przyznam, że mnie obudził ;P

Rano niebo było dość przejrzyste, ale szybko się zasnuło, żeby nam nie robić nadziei, że może dziś to będzie lepiej.
Było dość zimno i ponuro. Dzień niewymagający, ale za to na zjeździe z przełączki rozpadał się na dobre deszcz.
Jest koło godziny 14, kiedy w ulewie zajeżdżamy do Piobbico. Tu jest "albergo", coś w rodzaju hoteliku, bierzemy przytulny i ciepły pokoik. Nie ujechaliśmy zbyt dużo, ale trudno, postanawiamy się dzisiaj wybyczyć.
Kupujemy smakołyki i wino, odpalamy film na tablecie i się restujemy. Jest super! :)

Przy okazji dowiadujemy się, że naszą granicą są 2,5 litry wina :P




bella Italia dz. 9 Klątwa San Marino

Poniedziałek, 1 września 2014 | dodano:14.09.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 38.80km
  • Czas: 03:14
  • VAVG 12.00km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temp.: 13.0°C
  • Podjazdy: 1067m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
San Marino - Carpegna

W nocy straszliwa burza i ulewa.
Rano nadal pada, raz mży, raz leje i zimno.

Bardzo długo się guzdraliśmy ze zwijaniem obozu, ale zostawanie w tym chorym państwie - mieście, w którym strach się gdziekoliwiek ruszyć, bo w każdą stronę minimum 12% nachylenie :P a nie wiadomo, gdzie jest najbliższy sklep, żadnemu z nas się nie podobało. W dodatku na recepcji pracował straszliwy burak - Polak :] który najwidoczniej miał chętkę zawierać z nami bliższą znajomość i nam zawracać głowę swoją dość beznadziejną osobą.

W końcu zwinęliśmy mokry obóz i... przenieśliśmy się do kempingowego baru :D

Tam trochę posiedzieliśmy, zmieniliśmy gumę w przednim kole Treka, zjedliśmy coś ciepłego (jakieś takie kanapko - tortille) i w końcu postanowiliśmy jechać. Ja niezbyt chętnie, ale co miałam robić. Zostać tu na pewno nie chcę, a ulewa coraz większa, według prognoz ma tak lać cały tydzień, dziękuję bardzo, trzeba stąd spadać.

W końcu pojechaliśmy, poza kempingiem okazało się, że poza niewiarygodną ulewą jeszcze bardzo mocno wieje, a do tego podjazd 12%. Przyznam, że to było ponad moje nerwy. W takich chwilach jestem zdumiona ile znam niecenzuralnych słów :D:D ale wtedy nie było mi zupełnie do śmiechu;)

Zatrzymaliśmy się w McDonaldzie, cali przemoknięci, chociaż ujechaliśmy może 3 km. M. pojechał zdobywać sobie biga San Marino, a ja ociekałam :P

Kiedy w końcu wrócił ruszamy dalej, uciec z tego przeklętego San Marino, które ciągnie się w nieskończoność i uciec na drugą stronę gór, gdzie miała być lepsza pogoda.

No więc jedziemy w deszczu, raz większym raz jeszcze większym, czasem wieje tak,że chybocze rowerem. Kiedy z obu stron robi się pole muszę zejść i poprowadzić rower, bo chce mnie przewrócić.

Podjazd w deszczu i takiej wichurze jest straszny, ale jeszcze gorszy jest zjazd, kiedy deszcz leje prosto w twarz i oczy.

Jest po prostu masakrycznie, jesteśmy cali, caluteńcy mokrzy.

Docieramy w końcu do Carpegni, gdzie bierzemy na kempingu bungalow za 20 euro, tanio:))
Jest tu ciepło (nagrzaliśmy gazem z kuchenki :P), możemy się wreszcie przebrać w suche rzeczy, ogrzać. Mamy też wino, zrobiliśmy malutkie zakupy w sklepiku przed miastem.

Ciekawe co myśleli sobie o nas ludzie widząc nas w tym deszczu i takich zmokniętych :P

Niestety w międzyczasie okazało się, że M. zostawił ładowarkę do epapierosa w San Marino... Dziewczyna z recepcji ma ją odesłać na post restante do Orbetello, ale zanim tam będziemy to jeszcze kilka dni..

Koszmarny dzień. Dobrze, że się skończył przyjemnym noclegiem (chociaż pod prysznicem znalazłam pająka wielkości mojej dłoni, nie przesadzam;), szczęście, że nie był to jedyny prysznic :P, no i prysznice na żetony, niefajnie, ale dało się umyć bez problemu w sumie:) )