- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
nie taka Korsyka ciepła, dz. 2
Wtorek, 22 kwietnia 2014 | dodano:04.05.2014 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 69.55km
- Czas: 04:25
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 46.80km/h
- Temp.: 23.0°C
- Kalorie: 1012kcal
- Podjazdy: 1026m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiejszy dzień na reszcie słoneczny i ciepły :)
Widoki w słońcu jeszcze piękniejsze :)
Po dniu wspinania się na przełęcze i górki chcieliśmy osiąść w górach, gdzie okazało się, że kempingu nie ma, no, to znaczy jest pod nazwą górskiego miasteczka, ale nad morzem :] Po długich poszukiwaniach i konsultacjach z miejscowymi uznaliśmy, że trzeba tam wrócić, tylko M. zdobędzie BIGa, ja tymczasem miałam poczekać na murku. No i czekałam, ale M. zawrócił z podjazdu, stwierdzając, że przełęcz zdobędzie rano a tymczasem ma dla nas nocleg, w namiocie na terenie Gity.
Kiedy tylko tam dotarliśmy, okazało się, że gospodyni szykuje dla nas jednak pokój, a do tego czasu towarzystwa nam dotrzymywał gospodarz :) Poczęstowali nas kanapeczkami z teryną z małego ptaszka, prawdopodobnie z kosa (M. wdał się w rozmowę po francusku na ten temat :D), oliwkami i sokiem z ich pomarańczy.
Cała Gites była bardzo ładnie urządzona, trochę w starym stylu.
Nasz pokój był więc bardzo przyjemny z własnym kącikiem prysznicowym ;)
A materac i pościel były przefatnastycznie wygodne, aż żal, że zatrzymaliśmy się tylko na wieczór ;) (chociaż, nasze portfele trochę żałowały nawet tego wieczoru ;) )
Widoki w słońcu jeszcze piękniejsze :)
Po dniu wspinania się na przełęcze i górki chcieliśmy osiąść w górach, gdzie okazało się, że kempingu nie ma, no, to znaczy jest pod nazwą górskiego miasteczka, ale nad morzem :] Po długich poszukiwaniach i konsultacjach z miejscowymi uznaliśmy, że trzeba tam wrócić, tylko M. zdobędzie BIGa, ja tymczasem miałam poczekać na murku. No i czekałam, ale M. zawrócił z podjazdu, stwierdzając, że przełęcz zdobędzie rano a tymczasem ma dla nas nocleg, w namiocie na terenie Gity.
Kiedy tylko tam dotarliśmy, okazało się, że gospodyni szykuje dla nas jednak pokój, a do tego czasu towarzystwa nam dotrzymywał gospodarz :) Poczęstowali nas kanapeczkami z teryną z małego ptaszka, prawdopodobnie z kosa (M. wdał się w rozmowę po francusku na ten temat :D), oliwkami i sokiem z ich pomarańczy.
Cała Gites była bardzo ładnie urządzona, trochę w starym stylu.
Nasz pokój był więc bardzo przyjemny z własnym kącikiem prysznicowym ;)
A materac i pościel były przefatnastycznie wygodne, aż żal, że zatrzymaliśmy się tylko na wieczór ;) (chociaż, nasze portfele trochę żałowały nawet tego wieczoru ;) )
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!