- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Bleeeeegrad :p
Piątek, 26 sierpnia 2011 | dodano:30.08.2011 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 36.28km
- Czas: 02:19
- VAVG 15.66km/h
- VMAX 33.10km/h
- Temp.: 38.0°C
- Kalorie: 494kcal
- Podjazdy: 165m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Belgrad
max climb 18%
Rano przedłużyliśmy pobyt o kolejny dzień, tym razem w namiocie, ludzie się zebrali i nie mógł powiedzieć, że nie ma miejsca. Dodatkowo zapłaciliśmy za rowery…
Wybraliśmy się obejrzeć Belgrad, który dużo tracił w świetle dnia. Kiedy ruszaliśmy wczorajszego dnia z Placu, świeciły już światła ulicy i było jednak całkiem ładnie, ale teraz widać było jaki wielki i brzydki jest Belgrad z porujnowanymi budynkami i brzydkimi rzeźbami, na które szkoda było wyciągać nawet aparat.
Okropnie zatłoczone i ruchliwe ulice wygoniły mnie, histeryczkę, na chodnik, a przecierpliwy M. bez słowa krytyki jechał ze mną po nich.
Na campingu okazało się po raz kolejny, że jest po prostu żenujący. W campingowym barze, gdzie stała pusta lodówka na napoje odmówiono nam wstawienia na chwilę do schłodzenia się naszych butelek, a na dużym daszku ocieniającym stolik wisiała kartka „for camp stuff only” (właśnie tak;) ), którą i tak zbytnio się nie przejęliśmy.
max climb 18%
Rano przedłużyliśmy pobyt o kolejny dzień, tym razem w namiocie, ludzie się zebrali i nie mógł powiedzieć, że nie ma miejsca. Dodatkowo zapłaciliśmy za rowery…
na(mio)talia;)© Carmelliana
Wybraliśmy się obejrzeć Belgrad, który dużo tracił w świetle dnia. Kiedy ruszaliśmy wczorajszego dnia z Placu, świeciły już światła ulicy i było jednak całkiem ładnie, ale teraz widać było jaki wielki i brzydki jest Belgrad z porujnowanymi budynkami i brzydkimi rzeźbami, na które szkoda było wyciągać nawet aparat.
zniszczone budynki© Carmelliana
Okropnie zatłoczone i ruchliwe ulice wygoniły mnie, histeryczkę, na chodnik, a przecierpliwy M. bez słowa krytyki jechał ze mną po nich.
Na campingu okazało się po raz kolejny, że jest po prostu żenujący. W campingowym barze, gdzie stała pusta lodówka na napoje odmówiono nam wstawienia na chwilę do schłodzenia się naszych butelek, a na dużym daszku ocieniającym stolik wisiała kartka „for camp stuff only” (właśnie tak;) ), którą i tak zbytnio się nie przejęliśmy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!