- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
małe odkurzanie Treka
Sobota, 25 lutego 2012 | dodano:25.02.2012 Kategoria wycieczka
- DST: 46.18km
- Czas: 02:21
- VAVG 19.65km/h
- VMAX 37.50km/h
- Temp.: 4.0°C
- Kalorie: 644kcal
- Podjazdy: 189m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Łódź - Konstantynów - Lutomiersk - Porszewice - Górka Pabianicka - Łaskowice - Łódź
Wybralimy się na przejażdżkę, ale jak to zwykle bywa oczekiwania w starciu z rzeczywistością roztrzaskały się w drobny mak ;)
Fajnie było wsiąść na Treka, ale 20 kilka kilometrów pod silny wiatr już nie było takie fajne. Wskutek tego odechciało mi się zupełnie jazdy i rzucałam na tenże wiatr obelgi na czym świat stoi.
Od Lutomierska już było z wiatrem, ale co z tego, jak się rozpadało, no, nie był to jakiś przeszkadzający deszcz, w sumie nawet fajny, ale byłam zbyt zmęczona, żeby było odpowiednio przyjemnie.
Czy w tym kraju nie może być jakiejś pogody normalnej na weekend? Fantastycznie się sunęło na Treku przez krótką chwilę, kiedy wiatr nie przeszkadzał a deszcz nie dokładał.
A uda zapomniały co to znaczy jeździć i podjeżdżać nawet marne 2%! :O
Natomiast kolano nie zapomniało i lekko kuło (w sumie to nie jest dobre określenie, bo to trochę bardziej tępe uczucie), ale to chyba wina podniesionego kiedyś tam eksperymentalnie siodła, mam nadzieję :S
No cóż, morał z tego taki,
nie jeźdź pod wiatr
kiedy masz w formie braki :P
Edit: po całym wieczorze stwierdzam niestety, że kolano sobie pobolewa nieprzyjemnie, nie bardzo ale i nie miło. No i przy schodzeniu trochę je czuć.
Wyziębiłam zatem i nasmarowałam Voltarenem.
Trochę się boję, że moja kariera rowerowa może się skończyć równie nagle, jak się zaczęła...
Wybralimy się na przejażdżkę, ale jak to zwykle bywa oczekiwania w starciu z rzeczywistością roztrzaskały się w drobny mak ;)
Fajnie było wsiąść na Treka, ale 20 kilka kilometrów pod silny wiatr już nie było takie fajne. Wskutek tego odechciało mi się zupełnie jazdy i rzucałam na tenże wiatr obelgi na czym świat stoi.
Od Lutomierska już było z wiatrem, ale co z tego, jak się rozpadało, no, nie był to jakiś przeszkadzający deszcz, w sumie nawet fajny, ale byłam zbyt zmęczona, żeby było odpowiednio przyjemnie.
Czy w tym kraju nie może być jakiejś pogody normalnej na weekend? Fantastycznie się sunęło na Treku przez krótką chwilę, kiedy wiatr nie przeszkadzał a deszcz nie dokładał.
A uda zapomniały co to znaczy jeździć i podjeżdżać nawet marne 2%! :O
Natomiast kolano nie zapomniało i lekko kuło (w sumie to nie jest dobre określenie, bo to trochę bardziej tępe uczucie), ale to chyba wina podniesionego kiedyś tam eksperymentalnie siodła, mam nadzieję :S
No cóż, morał z tego taki,
nie jeźdź pod wiatr
kiedy masz w formie braki :P
Edit: po całym wieczorze stwierdzam niestety, że kolano sobie pobolewa nieprzyjemnie, nie bardzo ale i nie miło. No i przy schodzeniu trochę je czuć.
Wyziębiłam zatem i nasmarowałam Voltarenem.
Trochę się boję, że moja kariera rowerowa może się skończyć równie nagle, jak się zaczęła...
Komentarze
Miało być coś ciekawego na trasie, tylko z powodu takiej sobie pogody odpuściliśmy zwiedzanie opuszczonej fabryki w Pabianicach :)
aard - 06:41 środa, 29 lutego 2012 | linkuj
No to gratuluje odkurzania, podoba mi się, ładnie.
Tylko jestem troszkę zawiedziona z powodu braku zdjęć.
A kolana bolą, bo pewnie odkurzałaś na kolanach? Tymoteuszka - 14:02 wtorek, 28 lutego 2012 | linkuj
Tylko jestem troszkę zawiedziona z powodu braku zdjęć.
A kolana bolą, bo pewnie odkurzałaś na kolanach? Tymoteuszka - 14:02 wtorek, 28 lutego 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!