Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7978 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36671 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

W bałkańskim kotle dzień 17

Poniedziałek, 9 lipca 2012 | dodano:23.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 123.60km
  • Czas: 06:44
  • VAVG 18.36km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temp.: 35.0°C
  • Kalorie: 1921kcal
  • Podjazdy: 1395m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Ljubaniste - Albania - Pogradec - Zwezde - Bilisht - Grecja - Antartikos - Pisoderi (przeł.) - Grecja - Florina

Wyjeżdżamy z ostatniego kempingu w Macedonii i ruszamy w stronę granicy. Macedonia szybko się kończy i znajdujemy się w Albanii, piękne widoki na olbrzymie jezioro, którego na zdjęciach oczywiście nie ma :P

Udaje nam się wylawirować przez miasto do głównej drogi i stajemy na stacji benzynowej, żeby zmoczyć koszulki, kiedy dostrzega nas właściciel stacji od razu przybiega z butelką zimnej wody i szklankami "no money, no money!" :)

Ruszmy dalej, jest przyjemnie (poza wściekłym psem który na mnie wyskoczył z krzaków, czy ja przyciągam te durne stworzenia? i przy okazji inne dziwne sytuacje?) i płasko :)

albania © Carmelliana


W pewnym momencie wyrastają przed nami przeolbrzymie góry, a za nimi Grecja.

Zanim jednak Ellada, przejeżdżamy przez dużą wieś u podnóży tych gór, ja obawiam się dzikich dzieci :P tyle się nasłuchałam o nich w takich kulturach, że mam tylko nadzieję, że nie rzucają zbyt celnie kamieniami :P
Ale dzieci nie ma prawie żadnych, a jak są, to tak zdumione naszym widokiem, że stoją jak wmurowane :P

Wyjeżdżamy z Albanii, która jest bardzo ciekawa, ale przynajmniej ja, jestem już zmęczona tą beztroską kulturą, cieszymy się, że wracamy do Unii i państwa na poziomie :P z tym poziomem to tak różnie ale o tym nie przekonamy się jeszcze dziś, na razie mamy taryfę ulgową na przywitanie :P

Dzień mamy skończyć we Florinie, a zanim Florina to podjazd.
Pierwsza grecka przełęcz daje przedsmak tego, jak się lubią bawić na podjazdach Grecy :P chociaż mnie to już nie dotyczy, to jest mój ostatni BIG.

W momencie, gdy Pisoderi uzyskała swoją rzekomo maksymalną wysokość ona wciąż się ciągnęła w górę! I to jeszcze dosyć długo.

Na samej przełęczy próbujemy się wywiedzieć, czy w mieście jest kemping? Akurat trwał tam jakiś remont, więc zagadujemy robotnika, który stwierdza, że jest, tak nam się wydaje, bo stwierdza po grecku, w języku nie podobnym do niczego :P

Zjeżdżamy więc do miasta i rozpytujemy o kemping. Okazuje się, że nic nie ma, jest kilka hoteli, wskazują nam najtańszy (wcale nie tani), gdzie się lokujemy. Niestety nie ma klimatyzacji, jest wiatrak, który nam buczy przez cały czas i lodówka chłodząca do 17 stopni :P

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!