- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
W bałkańskim kotle dzień 22
Sobota, 14 lipca 2012 | dodano:25.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 133.79km
- Czas: 06:27
- VAVG 20.74km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temp.: 40.0°C
- Kalorie: 2006kcal
- Podjazdy: 482m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Variko - Katerini - autostrada - Chalastra - autosrada - Saloniki - Epanomi - Potamos
Pierwotny plan na dziś był taki, że dojeżdżamy nad morze połowę drogi do Salonik, a jutro dojeżdżamy.
Równolegle do autostrady biegnie przyjemna szosa, z której widzimy, znaki, że do Salonik jeszcze 80 km, więc już kombinujemy, jak tu przejechać całość jeszcze dziś.
W pewnym momencie nasza droga się kończy, zostaje nam tylko autostrada albo stara droga do Salonik, która nadkłada ładnych kilkadziesiąt kilometrów, no więc wszystko jasne, jedziemy autostradą :P
Ruch niezbyt duży, wielkie pobocze (w Macedonii nie było wcale, gwoli przypomnienia :P), wysokie ukwiecone krzaki odgradzające autostradę od reszta świata i oba kierunki od siebie, i płasko, (omijamy koszmarne górki sprzed dwóch dni) no jechać nie umierać! :)
To jedziemy :) pierwsze bramki omijamy wjeżdżając w Chalastrę i wyjeżdżając w innym miejscu :P
drugie okazują się nieczynne B-) chociaż najpierw sprawdzamy to od dołu :P szutrową dróżką, która jedzie poniżej autostrady ;)
Przez 100 km szosą ilość samochodów, które na nas trąbnęły można zliczyć na palcach jednej ręki :) super :)
Przed samym Salonikami światła, chociaż znaku o końcu autostrady nie było :P mija nas też spokojniutko policja :P
Przejeżdżamy przez centrum Salonik, rzucić okiem na miasto, które ma jakiś taki krótki deptaczek nad morze, a samo jest pobudowane bez ładu i składu, w środku sklepowo - hotelowo - wieżowcowej ulicy nagle jakieś budowle średniowieczne czy inne jakieś takie. No niezbyt teSaloniki, niezbyt ;)
Znajdujemy jeszcze lotnisko i zagłębie handlowe, a potem wyjeżdżamy za miasto do Epanomi, gdzie ma być nasz kemping?
Kemping? Kemping w Epanomi zamknięto wiele lat temu... Ja już nie mam siły nawet tego komentować, a co dopiero się denerwować. Musimy jechać do Potamos, ale do Potamos ciężko trafił, facet na stacji benzynowej, od którego się o tym wszystkim znajdujemy,strasznie się natłumaczył jak tam trafić...
Po drodze pytamy jeszcze jakąś panią czy dobrze jedziemy i stajemy w sklepie, pod którym łapie nas samochodem właśnie ta pani z mężem. Mówią, że pojadą z nami do Potamos, bo tam ciężko trafić.
Rzeczywiście droga nad morze wyjątkowo pokręcona, a najlepsze, że tam gdzie był znak na Potamos prosto, trzeba było skręcić w prawo :P
Nie wiem co by było, gdybyśmy mieli sami tam jechać, robi się coraz ciemniej, jesteśmy zmęczeni, zdenerwowani, a tu jeszcze taka droga..
W końcu para nas zostawia mówiąc, że teraz 3 kilometry cały czas prosto. Jesteśmy na totalnym odludziu, czasem tylko znaki na kemping, ale bez odległości jaka jeszcze została.
Wreszcie udaje nam się dojechać, jesteśmy wykończeni, mijamy recepcję, która schowana jest gdzieś z boku i rozbijamy się gdzieś na tyłach.
Pierwotny plan na dziś był taki, że dojeżdżamy nad morze połowę drogi do Salonik, a jutro dojeżdżamy.
Równolegle do autostrady biegnie przyjemna szosa, z której widzimy, znaki, że do Salonik jeszcze 80 km, więc już kombinujemy, jak tu przejechać całość jeszcze dziś.
W pewnym momencie nasza droga się kończy, zostaje nam tylko autostrada albo stara droga do Salonik, która nadkłada ładnych kilkadziesiąt kilometrów, no więc wszystko jasne, jedziemy autostradą :P
Ruch niezbyt duży, wielkie pobocze (w Macedonii nie było wcale, gwoli przypomnienia :P), wysokie ukwiecone krzaki odgradzające autostradę od reszta świata i oba kierunki od siebie, i płasko, (omijamy koszmarne górki sprzed dwóch dni) no jechać nie umierać! :)
To jedziemy :) pierwsze bramki omijamy wjeżdżając w Chalastrę i wyjeżdżając w innym miejscu :P
drugie okazują się nieczynne B-) chociaż najpierw sprawdzamy to od dołu :P szutrową dróżką, która jedzie poniżej autostrady ;)
Przez 100 km szosą ilość samochodów, które na nas trąbnęły można zliczyć na palcach jednej ręki :) super :)
Przed samym Salonikami światła, chociaż znaku o końcu autostrady nie było :P mija nas też spokojniutko policja :P
Przejeżdżamy przez centrum Salonik, rzucić okiem na miasto, które ma jakiś taki krótki deptaczek nad morze, a samo jest pobudowane bez ładu i składu, w środku sklepowo - hotelowo - wieżowcowej ulicy nagle jakieś budowle średniowieczne czy inne jakieś takie. No niezbyt teSaloniki, niezbyt ;)
Znajdujemy jeszcze lotnisko i zagłębie handlowe, a potem wyjeżdżamy za miasto do Epanomi, gdzie ma być nasz kemping?
Kemping? Kemping w Epanomi zamknięto wiele lat temu... Ja już nie mam siły nawet tego komentować, a co dopiero się denerwować. Musimy jechać do Potamos, ale do Potamos ciężko trafił, facet na stacji benzynowej, od którego się o tym wszystkim znajdujemy,strasznie się natłumaczył jak tam trafić...
Po drodze pytamy jeszcze jakąś panią czy dobrze jedziemy i stajemy w sklepie, pod którym łapie nas samochodem właśnie ta pani z mężem. Mówią, że pojadą z nami do Potamos, bo tam ciężko trafić.
Rzeczywiście droga nad morze wyjątkowo pokręcona, a najlepsze, że tam gdzie był znak na Potamos prosto, trzeba było skręcić w prawo :P
Nie wiem co by było, gdybyśmy mieli sami tam jechać, robi się coraz ciemniej, jesteśmy zmęczeni, zdenerwowani, a tu jeszcze taka droga..
W końcu para nas zostawia mówiąc, że teraz 3 kilometry cały czas prosto. Jesteśmy na totalnym odludziu, czasem tylko znaki na kemping, ale bez odległości jaka jeszcze została.
Wreszcie udaje nam się dojechać, jesteśmy wykończeni, mijamy recepcję, która schowana jest gdzieś z boku i rozbijamy się gdzieś na tyłach.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!