Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7978 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36671 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

W bałkańskim kotle dzień 25 powrót

Wtorek, 17 lipca 2012 | dodano:26.07.2012 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
  • DST: 35.51km
  • Czas: 02:04
  • VAVG 17.18km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temp.: 23.0°C
  • Podjazdy: 241m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Potamos - Saloniki, samolotem do Berlina i Polskim Busem do Łodzi.

Wszystkie zdjęcia z wyprawy

Wichura rankiem trochę zelżała, na tyle, że nie strach było się krzątać wokół namiotu ;)

Na lotnisku składanie rowerów i chowanie ich do pudeł. Wszystko przebiega sprawnie, póki nie dochodzi do bramek na samolot, obsłudze się nie chciało chyba zmienić napisów z naszych bramek z Aten i Norymbergi na Berlin. Skutek był taki, że na 20 minut przed odlotem M. poszedł sprawdzić czy nam nie zmienili bramek, a w tym czasie przyszedł nasz bagażowy, który odbierał rowery i mówi, że to nasze bramki, żeby iść już szybko!
A panie w bramkach nagle zaczęły powiadamiać, że one tu są z EasyJeta i że lot do Berlina i czy są jeszcze może jacyś pasażerowie??
No są! Jak ma nie być, skoro bramki nie zmienione!
To mi mówią, że proszę już wchodzić i się w ogóle pospieszyć bo zamykają. Czy Ci Grecy naprawdę są tacy beznadziejni, czy co? Mówię, że jeszcze jedna osoba, ale nie wiem czy do nich dotarło i mnie ponaglają, żeby wchodzić, bo już wszyscy są na pokładzie i zamykają bramki... a M. nie ma i nie ma...

Na szczęście w końcu się zjawia i właściwie w biegu wychodzimy do autobusu, który nas podwozi pod samolot. Lotniskowa obsługa zapewniła nam atmosferę ciężką jak sytuacja polityczna samej Grecji...

Lot okazuje się świetną sprawą :) To mój pierwszy raz ;)
Aczkolwiek musiało minąć kilka minut, zanim przestało być mi niedobrze po starcie :P
Ale później ... :) Fajna sprawa :)

W Berlinie jesteśmy chyba po 3 godzinach :)
I jest zimno :P
Ciągle się chmurzy, w końcu też pada. Mamy przed sobą kilka godzin czekania na Polski Bus. W pewnym momencie podjeżdża z trasy w drugą stronę, M. jedzie sprawdzić o co chodzi(nie wiemy, że to w drugą stronę), okazuje się, że nieprzyjemny kierowca na pytanie o rower odpowiada, że jak będzie miejsce to weźmie. Decydujemy się więc rowery schować z powrotem w samolotowe pudła.

Kiedy za jakiś czas przyjeżdża znów na nasz widok kierowca strasznie się pieni. Ogólnie sprawia wrażenie nie do końca poczytalnego. Nie dość, że się indorzy na ilość naszych bagaży i rowery, to jeszcze stwierdza, że nas w Poznaniu wyrzuci, jak ktoś nie będzie mógł się zmieścić. To nic, że cały bus jest obsadzony i jak nikt nie wysiądzie to i tak nikt nie wsiądzie, bo nie ma miejsc. W końcu nas zabiera, robiąc przy okazji zdjęcie bagaży. Ciekawe, czy dostanie premię, że tak się lituje nad pasażerami.

Cóż, w Polskim Busie miało być bezproblemowo z rowerami, okazało się bardzo problemowo i nieprzyjemnie, mam nadzieję, że nie będziemy więcej musieli być zdani na łaskę i nie łaskę kierowcy autobusowego i nie będziemy zmuszeni korzystać z busów z rowerami.

W Łodzi jesteśmy o 3 rano, spaaać... :P

Podsumowanie krajoznawcze

Węgry - już drugi raz byłam częściowo w Węgrzech, ani wtedy ani teraz mnie nie ujmują, spotkani ludzie są nawet bardziej "oschli" niż w Polsce. A podobno to taki gościnny i przyjazny naród.A, w Rumunii tacy byli ;)

Chorwacja - byliśmy tam tylko dwa dni i nic nie zobaczyliśmy poza zamkniętymi na cztery spusty wszystkimi sklepami w niedzielę :P
Wszędzie zaś wiszą flagi chorwackie.
Chorwaci, których spotkaliśmy absolutnie przesympatyczni. :)

Bośnia i Hercegowina - opuszczone domy robią niesamowite wrażenie, jeśli ma się świadomość, że to przez wojnę, chociaż zapewne nie wszystkie.
Bośnia zdumiewająco piękna o niewiarygodnym potencjale. Świetna, bardzo mi się podobała. I tu również ludzie bardzo mili :) Chociaż jeżdżą tak, że jazda przy nich to jazda na krawędzi, że tak to ujmę ;)

Czarnogóra - do Podgoricy absolutnie przepiękna :) Później już tylko ładna ;) no i ludzie też przemili :)

Kosowo - okropnie brzydkie :P (poza kanionem z Czakoru, fantastyczny, tam bym chciała wrócić, ale bez tego całego Kosowa :P) a za to ludzie chyba najsympatyczniejsi :) Potrafili się zatrzymać,kiedy siedzieliśmy na poboczu i pytać, czy wszystko w porządku, czy nie potrzebujemy pomocy :)
Zaś na ulicach w miastach dzieje się to co się chce :P Samochody trąbią, kiedy będą wyprzedzać, trąbią pozdrawiając się nawzajem i trąbią w ogóle.
Za miastami jednak raczej spokój :)

Macedonia - ładna, chociaż szału nie zrobiła, poza okolicami Jeziora Ohrydzkiego. Ludzie przeciętni w swojej przyjazności.

Albania - tylko przez nią przelecieliśmy, to co widzieliśmy mnie osobiście wydało się dość intrygujące:) I jeszcze ten właściciel stacji:) no pozostawia miłe wspomnienia.

Grecja - uch....krajobrazowo nie powaliła, ludzie w większości zwyczajnie grzecznie mili. Prawdziwą zmorą było niewydawanie reszty, nie tylko centów ale i całych euro. (może ratują budżet państwa:P) oraz sjesta. Z zakupami trzeba było zdążyć do 13/14 bo później miasta wymierały i sklepu otwartego nie uświadczysz do 17/18 chyba, że jest piątek lub sobota, wtedy można zapomnieć już w ogóle.
Na szczęście sieciówki nie miały tych zwyczajów.

grecka sjesta © Carmelliana


Wszędzie świetne (np. Bośnia niesamowicie zaskoczyła:) Same nowe szosy:)) albo chociaż dobre asfaltowe drogi! :) (poza tą przy granicy czarnogórsko - kosowskiej :P

I wszędzie też rodzinny sposób spędzania wieczorów do późna w nocy - biesiadując, ale poza drobnymi wyjątkami w taki sposób, że nie było to drażniące ani przeszkadzające.

Podsumowanie liczbowo - odczuciowe

całkowity dystans: 2072,54
całkowita suma podjazdów: 19.170

Wyprawa była dla mnie ciężka, momentami nawet bardzo, chociaż świetna i przepiękna.
Stopień trudności znacznie zawyżył koszmarny upał, mam nadzieję, że nigdy więcej nie będziemy musieli w takich temperaturach odbywać wyprawy.
Dodatkowo trudnym dla mnie do przełknięcia był fakt istnienia tureckich kibli. Może to się wydaje komuś dziwne i śmieszne, ale nic na to nie poradzę :P nienawidzę tego ustrojstwa i nie rozumiem też jak można nie montować zamków w drzwiach.

Całość wyprawy okraszona bardzo miłymi ludźmi :) i doborowym towarzystwem ;)

Ponadto dumna z siebie jestem z dziarskiego zdobycia Czakoru i kilku następnych przełęczy :) Okazuje się, że jestem w stanie dotrzymać na podjeździe koła M. B-) co prawda dopiero wtedy, kiedy jest załadowany po dach, ale zawsze to jakieś osiągnięcie :P

No, a skoro mowa o M., to chciałam mu przede wszystkim bardzo podziękować za niesamowite wsparcie, troskę i ogromnie dzielne znoszenie moich słabszych momentów, których trochę jednak było. Za to, że czekał na zjazdach i podjazdach na mnie ;) i w ogóle za świetną zabawę (chociaż ciężko nazwać tę wyprawę zabawą :P) :) i że tak jest fajnie z nim, o :)

Komentarze
Ważne rzeczy dwa razy ;-) Polecam mapki na bikemap (u mnie w poniższym linku są właśnie takie mapki), łatwo się toto robi, a potem są fajne profile trasy.
meteor2017
- 20:52 sobota, 9 lutego 2013 | linkuj
Mam tylko jedną uwagę - za mało zdjęć! :-)
meteor2017
- 17:13 czwartek, 7 lutego 2013 | linkuj
No to prawda, stanowczo za mało :(
Mam nadzieję, że się na przyszłych wyprawach poprawimy :)
Carmeliana
- 16:53 czwartek, 7 lutego 2013 | linkuj
Mam tylko jedną uwagę - za mało zdjęć! :-)
meteor2017
- 16:41 czwartek, 7 lutego 2013 | linkuj
Fajna relacja :-) Polecam zatem dla porównania moją relację z rejonów bardziej na zach ód: http://meteor2017.bikestats.pl/c,23938,L-Yugo-2012.html trochę utknąłem, ale ostatnio zacząłem na nowo ładować fotki na Picasę i może nim wiosna będzie pełną gębą, to uda mi się uzupełnić.... bo jak nie, to potem nie mam szans ;-P
meteor2017
- 16:41 czwartek, 7 lutego 2013 | linkuj
Ja też dziękuję :******
aard
- 16:33 czwartek, 26 lipca 2012 | linkuj
No, kochana. Gratuluję tak dłuuugiej i pięknej wyprawy, mimo tych niespodzianek, które mieliście po drodze :)
Czytałam i czytałam i czytałam, a tu nagle koniec.
A na koniec ten samolot, hmhm, marzę by móc latać :p
Odpoczywajcie.
Pozdrawiam.
Tymoteuszka
- 12:02 czwartek, 26 lipca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!