- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Kaszubska majówka dzień 1
Niedziela, 28 kwietnia 2013 | dodano:07.05.2013 Kategoria Wypad
- DST: 81.33km
- Czas: 04:02
- VAVG 20.16km/h
- VMAX 36.80km/h
- Temp.: 16.0°C
- Kalorie: 1203kcal
- Podjazdy: 288m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pociągiem za Piłę (konkretnie do Ptuszy), potem już rower: Ptusza - Annopole - Złotów - Debrzno - Człuchow - Rychnowy.
Naszą majówkę rozpoczynamy od walki z PKP :]
W pierwszym pociągu konduktorzy przegonili nas z przedziału, gdyż albowiem pociąg zmieniał kierunek i nasz przedział stał się przedziałem konduktorskim, a przedział konduktorski z drugiego końca pociągu stał się przedziałem dla rowerzystów.
Zaś w drugim pociągu na dzień dobry pani konduktorka powiedziała, żebyśmy spadali.
Przedział rowerowy był całkowicie wypchany wraz z korytarzem, więc chcieliśmy się wstawić na przód pociągu, do, o zgrozo, przedziału konduktorskiego.
No więc walcząc z rowerami,żeby je w ogóle wstawić, lawirując między ciemną ludzką masą, która się choćby o krok nie przesunie, kłócąc się z babą, która powiedziała, że mamy sobie jechać innym pociągiem, że tu nie pozwala, tu jest przedział konduktorski i ona się ocierać nie będzie, wstawiliśmy rowery do jej królestwa (pustego, obszernego, gdzie była tylko ona i druga taka sama urocza niewiasta).
O rowery się nie ocierała, ale o tłum ludzi owszem, bo głupie ludzie postanowili jechać PKP na majówkę. a PKP nie ma odpowiednio długich składów, no przecież.
Kiedy wreszcie wysiedliśmy z pociągu ruszyliśmy w stronę Człuchowa, pogoda była piękna, dość ciepło i bardzo fajnie :)
Nawet fajna była walka z drogą wyjeżdżoną i rozjeżdżoną przez traktory, w rozkopach momentami do połowy łydki ;)
A że BS jest jednak głupim i złośliwy miejscem, i nie chce wyświetlić zdjęć skądinąd niż jeszcze głupszy photobikestats oto link do kilku zdjęć:
Majówka 2013
Naszą majówkę rozpoczynamy od walki z PKP :]
W pierwszym pociągu konduktorzy przegonili nas z przedziału, gdyż albowiem pociąg zmieniał kierunek i nasz przedział stał się przedziałem konduktorskim, a przedział konduktorski z drugiego końca pociągu stał się przedziałem dla rowerzystów.
Zaś w drugim pociągu na dzień dobry pani konduktorka powiedziała, żebyśmy spadali.
Przedział rowerowy był całkowicie wypchany wraz z korytarzem, więc chcieliśmy się wstawić na przód pociągu, do, o zgrozo, przedziału konduktorskiego.
No więc walcząc z rowerami,żeby je w ogóle wstawić, lawirując między ciemną ludzką masą, która się choćby o krok nie przesunie, kłócąc się z babą, która powiedziała, że mamy sobie jechać innym pociągiem, że tu nie pozwala, tu jest przedział konduktorski i ona się ocierać nie będzie, wstawiliśmy rowery do jej królestwa (pustego, obszernego, gdzie była tylko ona i druga taka sama urocza niewiasta).
O rowery się nie ocierała, ale o tłum ludzi owszem, bo głupie ludzie postanowili jechać PKP na majówkę. a PKP nie ma odpowiednio długich składów, no przecież.
Kiedy wreszcie wysiedliśmy z pociągu ruszyliśmy w stronę Człuchowa, pogoda była piękna, dość ciepło i bardzo fajnie :)
Niepozowane ;)© Carmelliana
Nawet fajna była walka z drogą wyjeżdżoną i rozjeżdżoną przez traktory, w rozkopach momentami do połowy łydki ;)
A że BS jest jednak głupim i złośliwy miejscem, i nie chce wyświetlić zdjęć skądinąd niż jeszcze głupszy photobikestats oto link do kilku zdjęć:
Majówka 2013
Komentarze
U nas przygoda pierwszego dnia wyprawki długomajowej zaczęła się od tego zaczęła się od tego, że na Chojnach ciapong się zatrzymał na chwilę, więc:
1. wsiadłem ja z rowerem swoim osakwionym ustawiając go w przedziale bagażowym na końcu
2. wysiadłem, by wstawić rower osakwiony M. do ciapongu
3. ciapong zabrzęczał, syknął drzwiami, które się zaczęły zamykać (a my i rower M. nadal na zewnątrz; Merida w środku)
4. w ostatniej chwili zaklinowałm przednie koło roweru M. w automatycznie zatrzaskujących się z obu stron drzwiach (to był ten typowy skład bezprzedziałowy)
5. mając niezamknięte drzwi pociąg nie ruszył (ale mógł, prawda? z rowerem wczepionym przednim kołem w drzwi, a resztą zwisającą na zewnątrz
6. po czym przyleciał pan conducatore Czauczesku i nas zjebał, że ''co, wsiadają, wysiadają, machają sobie czy co robią?!''
7. grzecznie mu odpowiedziałem, że z etosu kolejarza to już im tylko czapeczki i mundurki zostały, a jeszcze przed wojną z automatu raczej pomógłby pani z dużym bagażem wsiąść, bo wtedy nawet jak zatrudniali chamów (w sensie warstwy społecznej), to przynajmniej ich szkolili na lokajów, a nie zostawiali takie ''nieoszlifowanie dyamenty'' ku postrachowi reszty społeczeństwa
8. go - zatkało, drzwi się nie otworzyły, ale otworzyły się sąsiednie, przegalopowaliśmy do nich z rowerem M. - i wreszcie znaleźliśmy się wszyscy w czwórkę (M., ja, Merida i Trinity w Trójcy Jedyna) wewnątrz. Pan Cham też. Jeszcze poburczał na koniec, że się "przez nas" spóźni, po czym ujechalim 5 km i pociąg zaległ na dobre 20 minut na stacji... Olechów. huann - 19:02 środa, 8 maja 2013 | linkuj
1. wsiadłem ja z rowerem swoim osakwionym ustawiając go w przedziale bagażowym na końcu
2. wysiadłem, by wstawić rower osakwiony M. do ciapongu
3. ciapong zabrzęczał, syknął drzwiami, które się zaczęły zamykać (a my i rower M. nadal na zewnątrz; Merida w środku)
4. w ostatniej chwili zaklinowałm przednie koło roweru M. w automatycznie zatrzaskujących się z obu stron drzwiach (to był ten typowy skład bezprzedziałowy)
5. mając niezamknięte drzwi pociąg nie ruszył (ale mógł, prawda? z rowerem wczepionym przednim kołem w drzwi, a resztą zwisającą na zewnątrz
6. po czym przyleciał pan conducatore Czauczesku i nas zjebał, że ''co, wsiadają, wysiadają, machają sobie czy co robią?!''
7. grzecznie mu odpowiedziałem, że z etosu kolejarza to już im tylko czapeczki i mundurki zostały, a jeszcze przed wojną z automatu raczej pomógłby pani z dużym bagażem wsiąść, bo wtedy nawet jak zatrudniali chamów (w sensie warstwy społecznej), to przynajmniej ich szkolili na lokajów, a nie zostawiali takie ''nieoszlifowanie dyamenty'' ku postrachowi reszty społeczeństwa
8. go - zatkało, drzwi się nie otworzyły, ale otworzyły się sąsiednie, przegalopowaliśmy do nich z rowerem M. - i wreszcie znaleźliśmy się wszyscy w czwórkę (M., ja, Merida i Trinity w Trójcy Jedyna) wewnątrz. Pan Cham też. Jeszcze poburczał na koniec, że się "przez nas" spóźni, po czym ujechalim 5 km i pociąg zaległ na dobre 20 minut na stacji... Olechów. huann - 19:02 środa, 8 maja 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!