- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Tour de France dz.10
Poniedziałek, 24 czerwca 2013 | dodano:10.07.2013 Kategoria Wyprawy i Wylewy ;)
- DST: 133.85km
- Czas: 06:07
- VAVG 21.88km/h
- VMAX 41.10km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 2077kcal
- Podjazdy: 564m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
St.Laurent - Cruas - Viviers - Bollene - Mornas - Orange (niesamowity amfiteatr Rzymski) - Carpentras.
Jedziemy dalej oszołomieni Doliną Rodanu.
W okolicach odpowiedniego momentu na postój napatacza nam się brama bez furtki, no to bez większych refleksji skręcamy w nią. Odnajdujemy posiadłość z wielkim czereśniowym sadem (z pysznymi czereśniami), wielką aleją platanów i wielkim budynkiem, przypominającym szkołę. Zaczynamy zatem naszą eksplorację, zaglądając w okna i dziwując się, co to może być za budynek :P
Aż w końcu w oknie staje kobieta z mężczyzną wyraźnie niezadowoleni, krzyczą do nas, że nie wolno robić zdjęć (jeszcze nie mamy żadnych, na razie tylko oglądamy, wszystko jest tak wielkie, że nie nie mieści się w kadrze). Wychodzimy więc z podwórza, ale mieszkańcy nie odpuszczają i wychodzi do nas jakiś facet, chcąc zobaczyć nasz aparat. Pokazujemy mu zdjęcia od początku wyprawy :P chyba nie ma ochoty wszystkich oglądać. Dowiadujemy się przy okazji, że to zamek i niestety musimy się zabierać, bo gotowi napuścić na nas policję ;)
W dalszej części dnia czeka nas Orange wraz ze swoim niesamowitym rzymskim amfiteatrem :)
Wieczorem zrywa się straszliwa wichura i niestety w najbliższych dniach nie będzie zamierzała przestać wiać....
Tymczasem postanawiamy zrobić sobie dzień restowy i kupujemy różne pyszności do objadania się nimi :)))
Jedziemy dalej oszołomieni Doliną Rodanu.
W okolicach odpowiedniego momentu na postój napatacza nam się brama bez furtki, no to bez większych refleksji skręcamy w nią. Odnajdujemy posiadłość z wielkim czereśniowym sadem (z pysznymi czereśniami), wielką aleją platanów i wielkim budynkiem, przypominającym szkołę. Zaczynamy zatem naszą eksplorację, zaglądając w okna i dziwując się, co to może być za budynek :P
Aż w końcu w oknie staje kobieta z mężczyzną wyraźnie niezadowoleni, krzyczą do nas, że nie wolno robić zdjęć (jeszcze nie mamy żadnych, na razie tylko oglądamy, wszystko jest tak wielkie, że nie nie mieści się w kadrze). Wychodzimy więc z podwórza, ale mieszkańcy nie odpuszczają i wychodzi do nas jakiś facet, chcąc zobaczyć nasz aparat. Pokazujemy mu zdjęcia od początku wyprawy :P chyba nie ma ochoty wszystkich oglądać. Dowiadujemy się przy okazji, że to zamek i niestety musimy się zabierać, bo gotowi napuścić na nas policję ;)
W dalszej części dnia czeka nas Orange wraz ze swoim niesamowitym rzymskim amfiteatrem :)
Wieczorem zrywa się straszliwa wichura i niestety w najbliższych dniach nie będzie zamierzała przestać wiać....
Tymczasem postanawiamy zrobić sobie dzień restowy i kupujemy różne pyszności do objadania się nimi :)))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!