- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.614
- Rekordy.6
- Wiedeń.65
- wycieczka.131
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Wpisy archiwalne w kategorii
ni to ni sio
Dystans całkowity: | 1115.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 54:40 |
Średnia prędkość: | 20.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.30 km/h |
Suma podjazdów: | 2669 m |
Suma kalorii: | 13919 kcal |
Liczba aktywności: | 35 |
Średnio na aktywność: | 31.87 km i 1h 36m |
Więcej statystyk |
wycieczka spacerowa
Sobota, 9 lipca 2011 | dodano:09.07.2011 Kategoria ni to ni sio, wycieczka
- DST: 55.98km
- Czas: 03:08
- VAVG 17.87km/h
- VMAX 38.70km/h
- Temp.: 27.0°C
- Kalorie: 789kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Łódź - Łagiewniki - Smardzew - Zgierz - Łagiewniki - Łódź
Z forumowymi Bitelsami oraz Borafu.
Z Bitelsami tempo spacerowe, które później poprawiliśmy z Borafu o tyle o ile dało radę ;)
Aczkolwiek było bardzo sympatycznie :)
Z forumowymi Bitelsami oraz Borafu.
Z Bitelsami tempo spacerowe, które później poprawiliśmy z Borafu o tyle o ile dało radę ;)
Aczkolwiek było bardzo sympatycznie :)
wygrzewańsko w Arturówku :)
Czwartek, 19 maja 2011 | dodano:19.05.2011 Kategoria ni to ni sio
- DST: 31.73km
- Czas: 01:39
- VAVG 19.23km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 446kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
z Marcinem szarpnęliśmy się na popołudniową przejażdżkę,a że było ładnie i gorąco (wreszcie!:) ) to nie jeździliśmy za dużo,tylko od razu skierowaliśmy się do nad wodę, do Arturówka, gdzie zalegliśmy na piasku z zimnym piwkiem :)
Oczywiście, nie byłabym sobą gdybym czegoś nie odwaliła, tym razem wjechałam w krzaki i byłabym wpadła w nie całą sobą, na szczęście o minimetry ominęłam gałęzie. ;D
Oczywiście, nie byłabym sobą gdybym czegoś nie odwaliła, tym razem wjechałam w krzaki i byłabym wpadła w nie całą sobą, na szczęście o minimetry ominęłam gałęzie. ;D
Na rozpoczęcie roku
Sobota, 1 stycznia 2011 | dodano:01.01.2011 Kategoria ni to ni sio
- DST: 2.57km
- Czas: 00:14
- VAVG 11.01km/h
- VMAX 25.70km/h
- Temp.: 0.0°C
- Kalorie: 200kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Zamiast obchodzić nowy rok - objechaliśmy go z M. ;) (po parku ;D ) oczywiście wypieprdoliłam się na pierwszej prostej, bo M. na dzień dobry powitał mnie chlebem i wódką (a w zasadzie samą wódką ;) ) i nadal poi :o
bezkilometrowy wpis na zakończenie sezonu
Planowałam sezon zakończyć jakąkolwiek przejażdżką, ale, że nastała zima
to machnę zamykający wpis bezkilometrowo, bo głupio tak pierwszy sezon zakończyć bez słowa ;)
Oczywiście, że mogłabym trzasnąć chociaż jakieś dwie dyszki (co nie jest wykluczone, ale mało prawdopodobne) ale z różnych wymówek pewnie nie trzasnę.
Dlatego rower śpi, a ja chodzę po mieście szczelnie opatulona :D
i wystawam ;) na przystankach, kto wie, może przyjedzie tramwaj ;)
Ale ale
żeby nie było zupełnie blogowo i bezrowerowo to sezon (cokolwiek uważany przeze mnie jednak za udany, zwłaszcza, że ze sportem miałam sporadycznie do czynienia,a zatem jestem z siebie zadowolona i pełna podziwu dla się ;) ) zamykam wizytami u lekarzy, którzy powinni się znać na kolanach, ale się na nich nie znają.
Ogólna definicja brzmi - przeciążenie, przetrenowanie.
Dostałam receptę na ogólnie rzecz biorąc glukozaminę i nie wiem, czy ją wykupię. Wolę jeść galaretki ;D
No i poradę, żebym chodziła na basen, zanim zacznę jeździć. no to może pochodzę.
Nic więc się nie dowiedziałam innego, niż sama wymyśliłam, zatem od wiosny będę musiała może robić więcej krótszych wyjazdów, a może wolniej (akurat), a może szybciej przebierać nogami, zamiast dogniatać pedały (tylko nie to :/ )
no ale póki co to jest zima, sesja za pasem i nie ma powodów do
;)
to machnę zamykający wpis bezkilometrowo, bo głupio tak pierwszy sezon zakończyć bez słowa ;)
Oczywiście, że mogłabym trzasnąć chociaż jakieś dwie dyszki (co nie jest wykluczone, ale mało prawdopodobne) ale z różnych wymówek pewnie nie trzasnę.
Dlatego rower śpi, a ja chodzę po mieście szczelnie opatulona :D
i wystawam ;) na przystankach, kto wie, może przyjedzie tramwaj ;)
Ale ale
żeby nie było zupełnie blogowo i bezrowerowo to sezon (cokolwiek uważany przeze mnie jednak za udany, zwłaszcza, że ze sportem miałam sporadycznie do czynienia,a zatem jestem z siebie zadowolona i pełna podziwu dla się ;) ) zamykam wizytami u lekarzy, którzy powinni się znać na kolanach, ale się na nich nie znają.
Ogólna definicja brzmi - przeciążenie, przetrenowanie.
Dostałam receptę na ogólnie rzecz biorąc glukozaminę i nie wiem, czy ją wykupię. Wolę jeść galaretki ;D
No i poradę, żebym chodziła na basen, zanim zacznę jeździć. no to może pochodzę.
Nic więc się nie dowiedziałam innego, niż sama wymyśliłam, zatem od wiosny będę musiała może robić więcej krótszych wyjazdów, a może wolniej (akurat), a może szybciej przebierać nogami, zamiast dogniatać pedały (tylko nie to :/ )
no ale póki co to jest zima, sesja za pasem i nie ma powodów do
;)
na dzień dobry i na dobranoc;)
Poniedziałek, 4 października 2010 | dodano:04.10.2010 Kategoria ni to ni sio, jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 28.03km
- Czas: 01:26
- VAVG 19.56km/h
- VMAX 34.70km/h
- Temp.: 9.0°C
- Kalorie: 416kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Najpierw zrobiłam sobie poranne 20 km. (między 8:30 a 9:30!:D) żeby mieć wszystko za jednym razem, czyli się wyjeździć (trochę), mieć po powrocie ciągle święty spokój z racji tego, że nikogo przez długi czas w domu jeszcze miało nie być, przygotować się na spokojnie na korki i wybrać się na takowe mpka unikając walki z wiatrem.
plan się udał bardzo :) i ten wiatr udało się przechytrzyć ;D bo chociaż wiał koszmarnie rano to później było dużo gorzej, a nie chciałam na te korki przyjść spocona i zgrzana i zdyszana zmaganiami z wietrzyskiem ;)
A ubrałam się tak zmyślnie, że mi nie było zimno, ha! ;D
Natomiast wieczorem z M. zrobiliśmy małą bardzo rundkę do tam i z powrotem;)
plan się udał bardzo :) i ten wiatr udało się przechytrzyć ;D bo chociaż wiał koszmarnie rano to później było dużo gorzej, a nie chciałam na te korki przyjść spocona i zgrzana i zdyszana zmaganiami z wietrzyskiem ;)
A ubrałam się tak zmyślnie, że mi nie było zimno, ha! ;D
Natomiast wieczorem z M. zrobiliśmy małą bardzo rundkę do tam i z powrotem;)
licha kicha ;)
Sobota, 28 sierpnia 2010 | dodano:29.08.2010 Kategoria ni to ni sio
- DST: 44.70km
- Czas: 02:15
- VAVG 19.87km/h
- VMAX 35.90km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 653kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
z M.
Miała być mała przejażdżka, ale absolutnie pokpiłam sprawę i wyszła śmiesznie mała;)
a na końcu w deszczu, jakby tego było mało.
morała z tego taka - nie jeździj na głodniaka;)
Miała być mała przejażdżka, ale absolutnie pokpiłam sprawę i wyszła śmiesznie mała;)
a na końcu w deszczu, jakby tego było mało.
morała z tego taka - nie jeździj na głodniaka;)