- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.621
- Rekordy.6
- Wiedeń.90
- wycieczka.134
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
Jak nie wiadomo dokąd jechać, to do Łagiewnik ;)
Niedziela, 13 marca 2011 | dodano:13.03.2011 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 35.02km
- Czas: 01:40
- VAVG 21.01km/h
- VMAX 37.60km/h
- Temp.: 16.0°C
- Kalorie: 479kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Szczęśliwie życie mi nie kolidowało z planami, więc po zrobionych zakupach skoczyłam na randkę z Trekiem;)
W pewnym momencie (żeby połechtać swoje próżne ego;) ) sprawdziłam wszelkie dane na liczniku, ale jemu chyba spadła forma po zimie, bo się pokasował :o więc jako wybitna pani filolog - matematyczka szybko umyśliłam jak policzyć całość dystansu i tak też zrobiłam i nawet utrzymałam średnią sprzed resetu :)
Celem były w teorii Łagiewniki (albo Arturówek), ale do Łagiewnik wpadłam tylko na chwilę

bo chociaż w terenie fajnie to jakoś nie bawiło mnie to tak, jak szosa (zaraz sobie wszyscy pomyślą, wariatka jakaś, jak szosa może bawić;) )
więc wypadłam z nich czym prędzej, gnana dodatkowo Małym Głodem który stawał się coraz Większy Głodem w zastraszającym tempie i już później tylko dzięki muzyce nie słyszałam jak mi burczy w brzuchu, ale za to czułam;)

A na drodze wielu rowerzystów których obecność prowokowała mnie do prześcigania ich :D
Fajna sprawa jak prześcignięty rowerzysta jeden z drugim dopiero po jakimś czasie dojeżdżają do mnie na światłach :D
A kurtałka świetna! :))
za to na spodnie było za ciepło i jechałam bez ;D
W pewnym momencie (żeby połechtać swoje próżne ego;) ) sprawdziłam wszelkie dane na liczniku, ale jemu chyba spadła forma po zimie, bo się pokasował :o więc jako wybitna pani filolog - matematyczka szybko umyśliłam jak policzyć całość dystansu i tak też zrobiłam i nawet utrzymałam średnią sprzed resetu :)
Celem były w teorii Łagiewniki (albo Arturówek), ale do Łagiewnik wpadłam tylko na chwilę

bo chociaż w terenie fajnie to jakoś nie bawiło mnie to tak, jak szosa (zaraz sobie wszyscy pomyślą, wariatka jakaś, jak szosa może bawić;) )
więc wypadłam z nich czym prędzej, gnana dodatkowo Małym Głodem który stawał się coraz Większy Głodem w zastraszającym tempie i już później tylko dzięki muzyce nie słyszałam jak mi burczy w brzuchu, ale za to czułam;)
A na drodze wielu rowerzystów których obecność prowokowała mnie do prześcigania ich :D
Fajna sprawa jak prześcignięty rowerzysta jeden z drugim dopiero po jakimś czasie dojeżdżają do mnie na światłach :D
A kurtałka świetna! :))
za to na spodnie było za ciepło i jechałam bez ;D
(wreszcie) rowerowo na Retknię :))
Sobota, 12 marca 2011 | dodano:12.03.2011 Kategoria poŁodzi się
- DST: 16.26km
- Czas: 00:56
- VAVG 17.42km/h
- VMAX 31.14km/h
- Temp.: 14.0°C
- Podjazdy: 61m
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wreszcie się zrobiło tak wiosennie, że ruszyłam Czerwonym w miasto :))
Zanim dotarłam na Retkinię to wpadłam do sklepu, gdzie mają najlepsze słuchawki na świecie, bo ja oczywiście notorycznie urywam kabelki w środku osłonek.
Ale dorwałam też jedyną kurtałkę w swoim rozmiarze (taka jestem szczupła, taka!:D)
rowerową :) znaczy nie wiem czy jest rowerowa, ale tak wygląda :D
I nawet dmuchałam w nią :D:D żeby sprawdzić, czy nie przepuszcza powietrza, no i nie przepuszcza tam gdzie nie trzeba, a tam gdzie trzeba to ma takie siateczkowe wstawki i tam już przepuszcza :D
i kolor ma taki brzydki błękitny. Ciuchy rowerowe zawsze są brzydkie, więc to na pewno kurtka na rower :D
poza tym ma stójkę;) i przedłużany tył i takie tam :)
Bardzo się z niej cieszę, bo zanim kupię sobie kurtkę z prawdziwego zdarzenia, to jeszcze trochę, a tu taka kurteluszka prawie za darmo na przeczekanie :)
Więc nie ma to tamto, jutro testy.
Bo M. sprowadził dla mnie rowerowe spodnie i też muszę je wypróbować w akcji :D
Zanim dotarłam na Retkinię to wpadłam do sklepu, gdzie mają najlepsze słuchawki na świecie, bo ja oczywiście notorycznie urywam kabelki w środku osłonek.
Ale dorwałam też jedyną kurtałkę w swoim rozmiarze (taka jestem szczupła, taka!:D)
rowerową :) znaczy nie wiem czy jest rowerowa, ale tak wygląda :D
I nawet dmuchałam w nią :D:D żeby sprawdzić, czy nie przepuszcza powietrza, no i nie przepuszcza tam gdzie nie trzeba, a tam gdzie trzeba to ma takie siateczkowe wstawki i tam już przepuszcza :D
i kolor ma taki brzydki błękitny. Ciuchy rowerowe zawsze są brzydkie, więc to na pewno kurtka na rower :D
poza tym ma stójkę;) i przedłużany tył i takie tam :)
Bardzo się z niej cieszę, bo zanim kupię sobie kurtkę z prawdziwego zdarzenia, to jeszcze trochę, a tu taka kurteluszka prawie za darmo na przeczekanie :)
Więc nie ma to tamto, jutro testy.
Bo M. sprowadził dla mnie rowerowe spodnie i też muszę je wypróbować w akcji :D
zbiorowy z M. ;)
Piątek, 11 marca 2011 | dodano:11.03.2011 Kategoria do M.
- DST: 12.40km
- Czas: 00:40
- VAVG 18.60km/h
- VMAX 27.47km/h
- Temp.: 3.0°C
- Podjazdy: 24m
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
na razie kolejny wpis z od-do, ale ostrzę już zębatki ;) na normalne przejażdżki, najbliższa planowana w niedzielę, podobno ma się zgrać ładna pogoda z moim wolnym czasem, którego nie mam ale skądś wytrzasnę;)
no, chyba, że znowu w tym planowaniu przytrafi się życie i będzie do rzyci i nigdzie nie pojadę ;)
no, chyba, że znowu w tym planowaniu przytrafi się życie i będzie do rzyci i nigdzie nie pojadę ;)
hura! pierwsza wycieczka w sezonie :D
Niedziela, 13 lutego 2011 | dodano:13.02.2011 Kategoria wycieczka
- DST: 71.66km
- Czas: 03:29
- VAVG 20.57km/h
- VMAX 30.40km/h
- Temp.: -3.0°C
- Podjazdy: 272m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Szarpnęliśmy się z M. na przejażdżkę.
Podstępem wywlókł mnie tak daleko, że trzasnęło siedem dych ;);)
Najpierw jakaś stara fabryka w Zgierzu,

(cudownie artystycznie nieostre zdjęcie z mostu nad torami fabrycznymi ;))
później fantastyczna stara cegielnia, również w Zgierzu,

do której środka oczywiście weszliśmy :)

i jakieś opuszczone mieszkanie w pobliżu (może kogoś związanego z cegielnią?) z wybitym oknem, więc od razu wsadziłam nos do środka ;) oj lubię takie miejsca:)
ale że niestety zimno bardzo to zdjęć mało.
Potem Aleksandrów, Konstantynów, Pabianice, Łódź.
Taka przejażdżka to niestety nie to co latem;) wcale nie jest jakoś szczególnie przyjemnie, ciągle za zimno albo za gorąco.
Ale jak na pierwszą wycieczkę w sezonie w niesprzyjających temperaturach to właściwie uważam, że nie jest ze mną tak tragicznie, żeby załamać ręce ;)
Myślałam, że będzie tak jak na początku tamtego sezonu, ale nie :) nie aż tak, chociaż idealnie też nie jest;)
(Jakby było, to na ostatnich kilometrach przed Ikeą nie klęłabym na czym świat stoi, pod nosem, gdzie ta pieprzona Ikea, bo od niej już tylko 7km do domu :D )
Co prawda pod koniec letko;) nie było, chociaż to chyba wina bardziej ubrania i zimna, no i zaczęłam odczuwać kolano :/ trochę mnie to martwi.
Aaale tak czy inaczej, było fajnie :) ale chyba nie polubię zimowych wyjazdów :p
a tyłek to mnie tak boli, że o Jezusie Nazareński ;D
Podstępem wywlókł mnie tak daleko, że trzasnęło siedem dych ;);)
Najpierw jakaś stara fabryka w Zgierzu,


(cudownie artystycznie nieostre zdjęcie z mostu nad torami fabrycznymi ;))
później fantastyczna stara cegielnia, również w Zgierzu,

do której środka oczywiście weszliśmy :)

i jakieś opuszczone mieszkanie w pobliżu (może kogoś związanego z cegielnią?) z wybitym oknem, więc od razu wsadziłam nos do środka ;) oj lubię takie miejsca:)
ale że niestety zimno bardzo to zdjęć mało.
Potem Aleksandrów, Konstantynów, Pabianice, Łódź.
Taka przejażdżka to niestety nie to co latem;) wcale nie jest jakoś szczególnie przyjemnie, ciągle za zimno albo za gorąco.
Ale jak na pierwszą wycieczkę w sezonie w niesprzyjających temperaturach to właściwie uważam, że nie jest ze mną tak tragicznie, żeby załamać ręce ;)
Myślałam, że będzie tak jak na początku tamtego sezonu, ale nie :) nie aż tak, chociaż idealnie też nie jest;)
(Jakby było, to na ostatnich kilometrach przed Ikeą nie klęłabym na czym świat stoi, pod nosem, gdzie ta pieprzona Ikea, bo od niej już tylko 7km do domu :D )
Co prawda pod koniec letko;) nie było, chociaż to chyba wina bardziej ubrania i zimna, no i zaczęłam odczuwać kolano :/ trochę mnie to martwi.
Aaale tak czy inaczej, było fajnie :) ale chyba nie polubię zimowych wyjazdów :p
a tyłek to mnie tak boli, że o Jezusie Nazareński ;D
dwa razy M.
Sobota, 12 lutego 2011 | dodano:13.02.2011 Kategoria do M., poŁodzi się
- DST: 17.32km
- Czas: 01:10
- VAVG 14.85km/h
- VMAX 28.00km/h
- Temp.: 0.0°C
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
do M.
Miasto z M.:)
to właściwie trzy razy M. ;)
ale nie, z Peiperem nie ma nic wspólnego.
co najwyżej z pepperem ;)
Miasto z M.:)
to właściwie trzy razy M. ;)
ale nie, z Peiperem nie ma nic wspólnego.
co najwyżej z pepperem ;)
z cyklu Jezda do M... ;)
Wtorek, 11 stycznia 2011 | dodano:11.01.2011 Kategoria do M.
- DST: 4.74km
- Czas: 00:25
- VAVG 11.38km/h
- VMAX 24.50km/h
- Temp.: 1.0°C
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Z przyczyn sił wyższych wsiadłam na rower ;)
i okazało się, że nie jest tak źle w taką odwilżową pogodę :) szkoda tylko, że tak mokro. (i przez to mam zachlapaną całą dupę i kurtkę i twarz i w ogóle! ;) )
Myślałam, czy by nie przetrzymać i wpisać jakieś chociaż 10 km, ale tak rzadko robię wpisy zimą, że nie mogłam ;)
Gdzie ta wiosna i to lato?;)
Wydaje mi się prawie niemożliwie, że można jeździć w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączka. i nie odczuwać zimna! ani nawet chłodu!
już by mogło być ciepło, nooo ;)
i mogłyby też przestać boleć obite żebra po grzebnięciu w sylwestra.
Pewnie musiało boleć, całe szczęście, że byłam pijana... :DD ;)
i okazało się, że nie jest tak źle w taką odwilżową pogodę :) szkoda tylko, że tak mokro. (i przez to mam zachlapaną całą dupę i kurtkę i twarz i w ogóle! ;) )
Myślałam, czy by nie przetrzymać i wpisać jakieś chociaż 10 km, ale tak rzadko robię wpisy zimą, że nie mogłam ;)
Gdzie ta wiosna i to lato?;)
Wydaje mi się prawie niemożliwie, że można jeździć w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączka. i nie odczuwać zimna! ani nawet chłodu!
już by mogło być ciepło, nooo ;)
i mogłyby też przestać boleć obite żebra po grzebnięciu w sylwestra.
Pewnie musiało boleć, całe szczęście, że byłam pijana... :DD ;)
Na rozpoczęcie roku
Sobota, 1 stycznia 2011 | dodano:01.01.2011 Kategoria ni to ni sio
- DST: 2.57km
- Czas: 00:14
- VAVG 11.01km/h
- VMAX 25.70km/h
- Temp.: 0.0°C
- Kalorie: 200kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Zamiast obchodzić nowy rok - objechaliśmy go z M. ;) (po parku ;D ) oczywiście wypieprdoliłam się na pierwszej prostej, bo M. na dzień dobry powitał mnie chlebem i wódką (a w zasadzie samą wódką ;) ) i nadal poi :o
Na koniec roku
Piątek, 31 grudnia 2010 | dodano:31.12.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 20.86km
- Czas: 01:28
- VAVG 14.22km/h
- VMAX 27.00km/h
- Temp.: 0.0°C
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
W ostatni dzień roku zaszaleliśmy z M. ;) i wyruszyliśmy na Masę :)
ostatnich 10 km po Śródmieściu :) + w tę i z powrotem :) żeby sylwestrować ;)
ostatnich 10 km po Śródmieściu :) + w tę i z powrotem :) żeby sylwestrować ;)
bezkilometrowy wpis na zakończenie sezonu
Planowałam sezon zakończyć jakąkolwiek przejażdżką, ale, że nastała zima

to machnę zamykający wpis bezkilometrowo, bo głupio tak pierwszy sezon zakończyć bez słowa ;)
Oczywiście, że mogłabym trzasnąć chociaż jakieś dwie dyszki (co nie jest wykluczone, ale mało prawdopodobne) ale z różnych wymówek pewnie nie trzasnę.
Dlatego rower śpi, a ja chodzę po mieście szczelnie opatulona :D

i wystawam ;) na przystankach, kto wie, może przyjedzie tramwaj ;)
Ale ale
żeby nie było zupełnie blogowo i bezrowerowo to sezon (cokolwiek uważany przeze mnie jednak za udany, zwłaszcza, że ze sportem miałam sporadycznie do czynienia,a zatem jestem z siebie zadowolona i pełna podziwu dla się ;) ) zamykam wizytami u lekarzy, którzy powinni się znać na kolanach, ale się na nich nie znają.
Ogólna definicja brzmi - przeciążenie, przetrenowanie.
Dostałam receptę na ogólnie rzecz biorąc glukozaminę i nie wiem, czy ją wykupię. Wolę jeść galaretki ;D
No i poradę, żebym chodziła na basen, zanim zacznę jeździć. no to może pochodzę.
Nic więc się nie dowiedziałam innego, niż sama wymyśliłam, zatem od wiosny będę musiała może robić więcej krótszych wyjazdów, a może wolniej (akurat), a może szybciej przebierać nogami, zamiast dogniatać pedały (tylko nie to :/ )
no ale póki co to jest zima, sesja za pasem i nie ma powodów do
;)

to machnę zamykający wpis bezkilometrowo, bo głupio tak pierwszy sezon zakończyć bez słowa ;)
Oczywiście, że mogłabym trzasnąć chociaż jakieś dwie dyszki (co nie jest wykluczone, ale mało prawdopodobne) ale z różnych wymówek pewnie nie trzasnę.
Dlatego rower śpi, a ja chodzę po mieście szczelnie opatulona :D

i wystawam ;) na przystankach, kto wie, może przyjedzie tramwaj ;)
Ale ale
żeby nie było zupełnie blogowo i bezrowerowo to sezon (cokolwiek uważany przeze mnie jednak za udany, zwłaszcza, że ze sportem miałam sporadycznie do czynienia,a zatem jestem z siebie zadowolona i pełna podziwu dla się ;) ) zamykam wizytami u lekarzy, którzy powinni się znać na kolanach, ale się na nich nie znają.
Ogólna definicja brzmi - przeciążenie, przetrenowanie.
Dostałam receptę na ogólnie rzecz biorąc glukozaminę i nie wiem, czy ją wykupię. Wolę jeść galaretki ;D
No i poradę, żebym chodziła na basen, zanim zacznę jeździć. no to może pochodzę.
Nic więc się nie dowiedziałam innego, niż sama wymyśliłam, zatem od wiosny będę musiała może robić więcej krótszych wyjazdów, a może wolniej (akurat), a może szybciej przebierać nogami, zamiast dogniatać pedały (tylko nie to :/ )
no ale póki co to jest zima, sesja za pasem i nie ma powodów do

;)
z dojazów do M. :)
Sobota, 27 listopada 2010 | dodano:27.11.2010 Kategoria do M.
- DST: 10.03km
- Czas: 00:37
- VAVG 16.26km/h
- VMAX 27.60km/h
- Temp.: 3.0°C
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
A miej sobie swoją kategorię, a co! :)
szaleństwo dystansowe, nie ma to tamto ;)
oj cienko będę piszczeć na początku sezonu i ciężko dyszeć z braku formy.
ale teraz trochę mi się nie chce, trochę nie mam czasu, a dzień krótki (złej baletnicy)
a w ogóle to nie wiem jak się ubrać na rower w taką temperaturę, o!
szaleństwo dystansowe, nie ma to tamto ;)
oj cienko będę piszczeć na początku sezonu i ciężko dyszeć z braku formy.
ale teraz trochę mi się nie chce, trochę nie mam czasu, a dzień krótki (złej baletnicy)
a w ogóle to nie wiem jak się ubrać na rower w taką temperaturę, o!