- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.621
- Rekordy.6
- Wiedeń.90
- wycieczka.134
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
nieChceMiSięstwo
Sobota, 4 września 2010 | dodano:04.09.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 18.00km
- Czas: 00:55
- VAVG 19.64km/h
- VMAX 30.10km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Okres szkoleniowy czas rozpocząć ;)
czyli dom - Retkinia - dom
i koniec. ani sensownej wycieczki, ani nawet skoczyć do sklepu nie chce mi się.
(a wypada, bo słuchawki wydają właśnie ostatnie tchnienie)
Ale to bardzo mi się nie chce, chyba musiałabym się najpierw rozgrzać, bo znów przemarzłam, ale jeszcze nie wymyśliłam patentu, żeby mnie wiatr nie przewiewał.
Poza windstopperem pewnie.
a poza tym to się najadłam i mam gorącą herbatę i jest mi tak leniwie dobrze :D ;)
czyli dom - Retkinia - dom
i koniec. ani sensownej wycieczki, ani nawet skoczyć do sklepu nie chce mi się.
(a wypada, bo słuchawki wydają właśnie ostatnie tchnienie)
Ale to bardzo mi się nie chce, chyba musiałabym się najpierw rozgrzać, bo znów przemarzłam, ale jeszcze nie wymyśliłam patentu, żeby mnie wiatr nie przewiewał.
Poza windstopperem pewnie.
a poza tym to się najadłam i mam gorącą herbatę i jest mi tak leniwie dobrze :D ;)
trochę sama trochę z samcem ;D ;)
Piątek, 3 września 2010 | dodano:03.09.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 59.52km
- Czas: 03:22
- VAVG 17.68km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 877kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Udało mi się przezwyciężyć lenia i ruszyłam rano z domu.
Zimno było jak jasna cholera pieruńsko!
Wiatrzysko zimne wiało mi prosto w twarz i uszy (i wiem, że do długiej listy zakupów dopisać należy opaskę na uszy, bądź raczej uniwersalnego buffa.)
Zimno było przez cały czas, nawet jak podjechałam sobie na bałucką górkę przy Drewnowskiej/Włókniarzy.
No, poza momentem, kiedy wjechałby we mnie wan.
Jadę sobie jak człowiek, spokojnie, ścieżką! na zielonym, patrzę - a tu na lewo, przez trawnik i tory, na skos pędzi wan. Co prawda zahamował, ale zrobił to jak ja już się zatrzymałam. Jakby mnie trzasnął to bym chyba na drugim końcu Łodzi wylądowała.
Ponadto dotarłam do Arturówka, w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem, ani jednej żywej duszy ;)
A później wyjechałam na jakąś ulicę, chyba na Wycieczkową i jechałam sobie aż tu nagle drogowskaz Radegast Bahnhof.
Nie miałam pojęcia, że takie coś w ogóle w Łodzi jest, więc się bardzo zdumiałam, kiedy na miejsce dojechałam;)




(a tu chyba tablice jakieś pamiątkowe, nie wiem):

Kiedy wreszcie dotarłam zziębnięta do domu, senna (spadek cukru?) i głodna
na liczniku było 37. Kolejne 22 dokręciliśmy z M.
Trochę jeżdżąc po lesie przy lotnisku:) fajosko się przedzierać przez łąki i las ;) ale większość jednak na drodze, żeby się dostać do lasu i z powrotem.
Relacja z przejażdżki z M. niewspółmierna do samotnej, gdyż albowiem skupiałam się na tym, żeby unikać gałęzi i manewrować między korzeniami,a jednocześnie nie zostać za bardzo w tyle, co się dziś zdarzało nagminnie. znowu. o co chodzi?
i zimno dalej jak diabli!
Zimno było jak jasna cholera pieruńsko!
Wiatrzysko zimne wiało mi prosto w twarz i uszy (i wiem, że do długiej listy zakupów dopisać należy opaskę na uszy, bądź raczej uniwersalnego buffa.)
Zimno było przez cały czas, nawet jak podjechałam sobie na bałucką górkę przy Drewnowskiej/Włókniarzy.
No, poza momentem, kiedy wjechałby we mnie wan.
Jadę sobie jak człowiek, spokojnie, ścieżką! na zielonym, patrzę - a tu na lewo, przez trawnik i tory, na skos pędzi wan. Co prawda zahamował, ale zrobił to jak ja już się zatrzymałam. Jakby mnie trzasnął to bym chyba na drugim końcu Łodzi wylądowała.
Ponadto dotarłam do Arturówka, w pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem, ani jednej żywej duszy ;)
A później wyjechałam na jakąś ulicę, chyba na Wycieczkową i jechałam sobie aż tu nagle drogowskaz Radegast Bahnhof.
Nie miałam pojęcia, że takie coś w ogóle w Łodzi jest, więc się bardzo zdumiałam, kiedy na miejsce dojechałam;)




(a tu chyba tablice jakieś pamiątkowe, nie wiem):

Kiedy wreszcie dotarłam zziębnięta do domu, senna (spadek cukru?) i głodna
na liczniku było 37. Kolejne 22 dokręciliśmy z M.
Trochę jeżdżąc po lesie przy lotnisku:) fajosko się przedzierać przez łąki i las ;) ale większość jednak na drodze, żeby się dostać do lasu i z powrotem.
Relacja z przejażdżki z M. niewspółmierna do samotnej, gdyż albowiem skupiałam się na tym, żeby unikać gałęzi i manewrować między korzeniami,a jednocześnie nie zostać za bardzo w tyle, co się dziś zdarzało nagminnie. znowu. o co chodzi?
i zimno dalej jak diabli!
Jak spędzić niedzielę...?
Niedziela, 29 sierpnia 2010 | dodano:29.08.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 16.22km
- Czas: 00:51
- VAVG 19.08km/h
- VMAX 31.10km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
...Pojechać do Manufaktury ;)
gdzie udało nam się znaleźć Tiggera (czyli Rower Czerwony;) ) w wersji full ;D

bardzo leniwy dzień z M. :), no bo w końcu nie na darmo niedziela to niedziela, w końcu nieDzialaj! ;)
gdzie udało nam się znaleźć Tiggera (czyli Rower Czerwony;) ) w wersji full ;D

bardzo leniwy dzień z M. :), no bo w końcu nie na darmo niedziela to niedziela, w końcu nieDzialaj! ;)
licha kicha ;)
Sobota, 28 sierpnia 2010 | dodano:29.08.2010 Kategoria ni to ni sio
- DST: 44.70km
- Czas: 02:15
- VAVG 19.87km/h
- VMAX 35.90km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 653kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
z M.
Miała być mała przejażdżka, ale absolutnie pokpiłam sprawę i wyszła śmiesznie mała;)
a na końcu w deszczu, jakby tego było mało.
morała z tego taka - nie jeździj na głodniaka;)
Miała być mała przejażdżka, ale absolutnie pokpiłam sprawę i wyszła śmiesznie mała;)
a na końcu w deszczu, jakby tego było mało.
morała z tego taka - nie jeździj na głodniaka;)
Pada deszcz...
Czwartek, 26 sierpnia 2010 | dodano:27.08.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 12.71km
- Czas: 00:40
- VAVG 19.07km/h
- VMAX 30.50km/h
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
... tak już było wczoraj ;)
W celu załatwiania i przygotowywania - na treku.
Przy okazji test błotników i licznika (mógł się sprawdzić w deszczu po raz pierwszy;) ) a także nowych gripów.
błotniki w końcu spełniają swoją funkcję, fajnie nie mieć mokrych pleców :D
licznik przetrwał bez szwanku deszcz :)
a gripy superanckie;)
szkoda tylko, że leje jak głupie i psuje plany.
W celu załatwiania i przygotowywania - na treku.
Przy okazji test błotników i licznika (mógł się sprawdzić w deszczu po raz pierwszy;) ) a także nowych gripów.
błotniki w końcu spełniają swoją funkcję, fajnie nie mieć mokrych pleców :D
licznik przetrwał bez szwanku deszcz :)
a gripy superanckie;)
szkoda tylko, że leje jak głupie i psuje plany.
Miasto
Środa, 25 sierpnia 2010 | dodano:25.08.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 10.56km
- Czas: 00:45
- VAVG 14.08km/h
- VMAX 23.30km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
znowu tylko zakupy,
a różnego rodzaju inne czynności i pogoda zapowiadają, że w tym tygodniu La Bicicleta Negra będzie w stanie reposo ;)
a wieje przeokrutnie, poodpoczywam więc sobie przed tym co mnie czeka niebawem :)
a jakby ktoś był ciekawy, jaka jest średnia tocząc się po chodniku i rozglądając za pożądanymi sklepami to już wie:D
a Stawy Jana wyjątkowo dziś ładne z okien autobusu.
a jeśli Stawy Jana mogą być skądkolwiek ładne, to znaczy, że muszę być mucho amor, innego wyjaśnienia nie ma ;D
a różnego rodzaju inne czynności i pogoda zapowiadają, że w tym tygodniu La Bicicleta Negra będzie w stanie reposo ;)
a wieje przeokrutnie, poodpoczywam więc sobie przed tym co mnie czeka niebawem :)
a jakby ktoś był ciekawy, jaka jest średnia tocząc się po chodniku i rozglądając za pożądanymi sklepami to już wie:D
a Stawy Jana wyjątkowo dziś ładne z okien autobusu.
a jeśli Stawy Jana mogą być skądkolwiek ładne, to znaczy, że muszę być mucho amor, innego wyjaśnienia nie ma ;D
Miasto
Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 | dodano:23.08.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 13.10km
- Czas: 00:47
- VAVG 16.72km/h
- VMAX 28.40km/h
- Temp.: 22.0°C
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
zakupy różne i podłużne;)
Kilometrów tyle co jest i więcej dziś nie będzie :p
Strrraaasznie mi się nie chciało jechać (co widać po średniej ;D). Zdecydowanie czuję w nogach rowerowy weekend;)
ale chociaż mam spodenki za kolano, takie o jakich marzył dla mnie M. ;D
Wsiadłam dzisiaj na Czerwonego;) i pierwsze co mnie "uderzyło" to to, jaki ten rower jest hm mały?kruchy?;)
Dziwnym też było, jak to przód roweru nie uginał się, kiedy hamowałam ;)
Nie wspominając o hamulcach i trzeszczeniu roweru;)
ale jedno trzeba mu przyznać, jest chyba zwinniejszy ;)
Kilometrów tyle co jest i więcej dziś nie będzie :p
Strrraaasznie mi się nie chciało jechać (co widać po średniej ;D). Zdecydowanie czuję w nogach rowerowy weekend;)
ale chociaż mam spodenki za kolano, takie o jakich marzył dla mnie M. ;D
Wsiadłam dzisiaj na Czerwonego;) i pierwsze co mnie "uderzyło" to to, jaki ten rower jest hm mały?kruchy?;)
Dziwnym też było, jak to przód roweru nie uginał się, kiedy hamowałam ;)
Nie wspominając o hamulcach i trzeszczeniu roweru;)
ale jedno trzeba mu przyznać, jest chyba zwinniejszy ;)
Pierwsza ponad setka;)
Niedziela, 22 sierpnia 2010 | dodano:22.08.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 127.34km
- Czas: 05:25
- VAVG 23.51km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temp.: 30.0°C
- Kalorie: 1981kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Z M. J. i D. ;)
Łódź - Baby - Poniatów - Przygłów - Piotrków Tryb. - Czarnocin - Wola Rakowa - Łódź
(zupełnie nie pamiętam, przez jakie jeszcze wsie jechaliśmy ;p )
Rekord, ale nie taki, żebym pękła z dumy, jednak wystarczający, do bycia z siebie naprawdę zadowoloną, zwłaszcza, że ma ładną średnią a dzień wcześniej zrobiłam setkę:) (za jakiś czas to będzie żadne wyzwanie ;) )i byłabym w stanie jeszcze trochę ujechać:)
Szczerze mówiąc około 50tki myślałam, czy by nie zgłosić zmęczenia i zawrócić, a na 60tce sądziłam, że z powrotem będę się wlokła tempem leniwca ;)
Ale stwierdziłam weź nie pierdol, bejbe ;) i że chcę zrobić cały dystans i zobaczyć jak sobie z nim poradzę.
Kiedy zatrzymaliśmy się na postój, posilenie się i napojenie oraz na odpoczynek pod - myślę, że to miało jednak największe znaczenie ;) - kapliczką to zrobiliśmy tylko wzium i tyle nas było;) (no dobra, wiatr też pomógł ;) )
Mam trochę zmęczone uda i kolana, ale nic nie boli:))
Nie wiem z jakich przyczyn, czy dobry rower i pozycja, czy kolana nabrały formy, czy jeszcze coś innego.
no, ale generalnie jestem super i już:D ;)
Łódź - Baby - Poniatów - Przygłów - Piotrków Tryb. - Czarnocin - Wola Rakowa - Łódź
(zupełnie nie pamiętam, przez jakie jeszcze wsie jechaliśmy ;p )
Rekord, ale nie taki, żebym pękła z dumy, jednak wystarczający, do bycia z siebie naprawdę zadowoloną, zwłaszcza, że ma ładną średnią a dzień wcześniej zrobiłam setkę:) (za jakiś czas to będzie żadne wyzwanie ;) )i byłabym w stanie jeszcze trochę ujechać:)
Szczerze mówiąc około 50tki myślałam, czy by nie zgłosić zmęczenia i zawrócić, a na 60tce sądziłam, że z powrotem będę się wlokła tempem leniwca ;)
Ale stwierdziłam weź nie pierdol, bejbe ;) i że chcę zrobić cały dystans i zobaczyć jak sobie z nim poradzę.
Kiedy zatrzymaliśmy się na postój, posilenie się i napojenie oraz na odpoczynek pod - myślę, że to miało jednak największe znaczenie ;) - kapliczką to zrobiliśmy tylko wzium i tyle nas było;) (no dobra, wiatr też pomógł ;) )
Mam trochę zmęczone uda i kolana, ale nic nie boli:))
Nie wiem z jakich przyczyn, czy dobry rower i pozycja, czy kolana nabrały formy, czy jeszcze coś innego.
no, ale generalnie jestem super i już:D ;)
Hej szable w dłoń! Hajda na koń!
Sobota, 21 sierpnia 2010 | dodano:21.08.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 106.34km
- Czas: 05:44
- VAVG 18.55km/h
- VMAX 35.60km/h
- Temp.: 28.0°C
- Kalorie: 1561kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Łuki w juki, a łupy wziąć w troki
:D
czyli XII Turniej Rycerski na Zamku w Łęczycy :)
Łódź - Zgierz - Grotniki (las) - Ozorków - Łęczyca - Borki - Parzęczew - Orła - Grotniki (asfalt;) ) - Jedlicze - Zgierz - Łódź
z Marcinem
Najpierw Marcin urządził pokaz mody "ochraniaczy górskich" ;) a potem ruszyliśmy do Łęczycy.
Zahaczając o Jeża Ze Zgierza :D:D:D

Przez las grotnicki, gdzie okazałam się cieniasem do kwadratu ;p
no ale co, miałam przejechać przez błoto po pas?:P albo zjechać z krótkiego zjazdu w dołek i od razu w ostry podjazd i się zabić po drodze? hę? no chyba nie! :P
dalej już jechaliśmy szosą (uf;) teren z Marcinem jeszcze nie dla mnie ;P )
aż dotarliśmy do Łęczycy:)

i obejrzeliśmy turniej łuczniczy ;) ale trochę byliśmy strudzeni i ulokowaliśmy się za straganami z mieczami i innymi wyrobami rzemieślniczymi ;)

z zimnymi piwami (ja się raczyłam prosto z ziemi łęczyckiej wyrobem warmińsko-mazurskim :D:D Rześkim;) przepyszny:) )
I obejrzeliśmy też turniej konny:) fajny :) ale szkoda, że tak mało miejsca było na cały turniej, no i był tak trochę amatorski,
ale,
jaki zamek, taki turniej;)

a tu zamek we własnej osobie i nasze rumaki :D

a później jeszcze obejrzeliśmy uroki Łęczycy:)
tu: Natalia przypomina sobie, że kiedyś była małą modelką:D (poważnie:p)

następnie ruszyliśmy ile sił w nogach, w szaleńczym pędzie 22km/h :D


a po drodze wpadliśmy na wioskę indiańską :D


Kiedy mieliśmy odjeżdżać, z wioski wyszła pani i spytała
czy nie biegała tędy świnia?
właściwie, tośmy się tarzali ze śmiechu:D
dalsza droga przebiegła już bez sensacji, choć wracaliśmy po zmierzchu w końcu, a ja nawet po ciemku ;)
a kolano dalej nie boli :D
:D
czyli XII Turniej Rycerski na Zamku w Łęczycy :)
Łódź - Zgierz - Grotniki (las) - Ozorków - Łęczyca - Borki - Parzęczew - Orła - Grotniki (asfalt;) ) - Jedlicze - Zgierz - Łódź
z Marcinem
Najpierw Marcin urządził pokaz mody "ochraniaczy górskich" ;) a potem ruszyliśmy do Łęczycy.
Zahaczając o Jeża Ze Zgierza :D:D:D

Przez las grotnicki, gdzie okazałam się cieniasem do kwadratu ;p
no ale co, miałam przejechać przez błoto po pas?:P albo zjechać z krótkiego zjazdu w dołek i od razu w ostry podjazd i się zabić po drodze? hę? no chyba nie! :P
dalej już jechaliśmy szosą (uf;) teren z Marcinem jeszcze nie dla mnie ;P )
aż dotarliśmy do Łęczycy:)

i obejrzeliśmy turniej łuczniczy ;) ale trochę byliśmy strudzeni i ulokowaliśmy się za straganami z mieczami i innymi wyrobami rzemieślniczymi ;)

z zimnymi piwami (ja się raczyłam prosto z ziemi łęczyckiej wyrobem warmińsko-mazurskim :D:D Rześkim;) przepyszny:) )
I obejrzeliśmy też turniej konny:) fajny :) ale szkoda, że tak mało miejsca było na cały turniej, no i był tak trochę amatorski,
ale,
jaki zamek, taki turniej;)

a tu zamek we własnej osobie i nasze rumaki :D

a później jeszcze obejrzeliśmy uroki Łęczycy:)
tu: Natalia przypomina sobie, że kiedyś była małą modelką:D (poważnie:p)

następnie ruszyliśmy ile sił w nogach, w szaleńczym pędzie 22km/h :D


a po drodze wpadliśmy na wioskę indiańską :D


Kiedy mieliśmy odjeżdżać, z wioski wyszła pani i spytała
czy nie biegała tędy świnia?
właściwie, tośmy się tarzali ze śmiechu:D
dalsza droga przebiegła już bez sensacji, choć wracaliśmy po zmierzchu w końcu, a ja nawet po ciemku ;)
a kolano dalej nie boli :D
na letko;)
Piątek, 20 sierpnia 2010 | dodano:20.08.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 23.77km
- Czas: 01:06
- VAVG 21.61km/h
- VMAX 31.10km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 316kcal
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom-jakiś park na przełaj :D - Młynek - dom
Tylko na rozruch :)
poza tym samej to jakoś mi się przestało lubić jeździć.
teraz kiedy M. zwęszył, że dotrzymuję mu koła, to mnie tak rozbestwił wspólnymi wycieczkami, że samej to mi się nie chce :p
Tylko na rozruch :)
poza tym samej to jakoś mi się przestało lubić jeździć.
teraz kiedy M. zwęszył, że dotrzymuję mu koła, to mnie tak rozbestwił wspólnymi wycieczkami, że samej to mi się nie chce :p