Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7846 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36259 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

ożeż w mordę.

Piątek, 8 kwietnia 2011 | dodano:09.04.2011 Kategoria wycieczka
  • DST: 95.63km
  • Czas: 05:20
  • VAVG 17.93km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Temp.: 10.0°C
  • Kalorie: 1270kcal
  • Podjazdy: 441m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
(8km po mieście z rana)

Mieliśmy z M. dotrzeć do Konopnicy i sobotę spędzić na zwiedzaniu Załęczańskiego Parku Krajobrazowego.

Ruszyliśmy zatem pełni werwy w stronę Łasku, chociaż od samego początku łatwo nie było. Z trudem dawało się jechać powyżej 20km/h, mieliśmy prosto pod koszmarnie silny wiatr. Później okazało się, że może być zdecydowanie gorzej.

Zaczęło wiać z boku z taką siłą, że spychało nas na środek pasa, prosto pod auta, albo w ogóle uniemożliwiało jazdę.
Było więc nieźle, kiedy udawało nam się utrzymać prędkość powyżej 10 km/h, a jak czasem w miejscu osłoniętym od wiatru przycisnęliśmy do 20 to wydawało nam się, że prujemy jak szaleni ;)

Nie udało nam się jednak dojechać do celu, załamanie dopadło nas w szczerym polu, około 20 kilku km przed Konopnicą. Chyba wtedy wiatr przybrał na sile (jeszcze bardziej) i nie sposób było jechać (rowerem bujało i musiałam nieraz całkowicie się zatrzymać, żeby nie znaleźć się gdzieś na poboczu albo pod kołami auta), dalsza droga nie za wiele osłonięta, skręcała prosto pod wiatr. Podjęliśmy więc decyzję o powrocie (40 km jechaliśmy w 4 godziny!!!) mając nadzieję, że może chociaż z powrotem trochę nam ten huragan pomoże. no cóż,nadzieja matką głupich ;)

W drodze powrotnej też wiało tak, że strasznie się bałam, że zaraz mnie wywali razem z rowerem i będzie koniec pieśni ;)
(zresztą,strach strachem, ale tak wściekła dawno nie byłam, nawet bachory w szkole mnie tak nie denerwują, jak ten wiatr - a one robią to po mistrzowsku, wstrętne, małe potwory.)

Serdecznie mieliśmy dość i kilometry do domu ciągnęły się niemiłosiernie i w nieskończoność, ostatecznie udało nam się dojechać po 23 do domu. Zrypani byliśmy jak dzikie osły;) po koszmarnej walce w obie strony.

To był zdecydowanie najgorszy dzień na rowerze ;)

Komentarze
No i może słusznie, że dałeś sobie spokój, to żadna przyjemność, jak tak wieje;) a jeśli o dzieciaki chodzi i o ADHD no to to jest zmora dzisiejszego szkolnictwa. Jakiś wymysł mający na celu usprawiedliwienie niewychowania i jakichś odchyleń psychicznych, a szkół specjalnych już nie ma!(sic!) a dzieciory oczywiście wykorzystują wszystkie "przywileje" jakie mają w związku z lekarskim stwierdzeniami.
Carmeliana
- 20:21 sobota, 9 kwietnia 2011 | linkuj
Gratuluję wytrwałości. Ja siedziałem przez dwa dni w piwnicy i składałem od nowa Waganta. Dziś chciałem zrobić mały test, ale raniutko zaliczyłem barierkę na skraju chodnika i dałem sobie spokój. Wieje solidnie. Może jutro będzie lepiej. A co do bachorów; masz rację. Teraz jest modne, chyba to się nazywa ADHD. Widziałem bachora z ADHD u lekarza. Tragedia. A ja mysle, że solidny wp....ol załatwia sprawę definitywnie. I tak lekarz powinien wypisać receptę. O!
Dario
- 14:34 sobota, 9 kwietnia 2011 | linkuj
hehe :D wczoraj niewiele brakowało :D:D
Carmeliana
- 11:05 sobota, 9 kwietnia 2011 | linkuj
No fakt.. wczoraj mocno wiało.. ale dzisiaj jest jeszcze gorzej.. :/ Niezależnie, takie wyjazdy nieźle ćwiczą wytrzymałość :)

http://www.joemonster.org/filmy/33907/Wydawalo_ci_sie_ze_to_u_nas_wieje - polecam :D
raptor
- 10:20 sobota, 9 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!