- Kategorie bloga:
- Amicidebici.229
- do M..94
- jadę sam, jak palec albo coś tam.36
- ni to ni sio.36
- poŁodzi się.621
- Rekordy.6
- Wiedeń.90
- wycieczka.134
- Wypad.54
- Wyprawy i Wylewy ;).396
bardziej mniej niż więcej w terenie
Wtorek, 17 sierpnia 2010 | dodano:17.08.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam, poŁodzi się
- DST: 36.93km
- Czas: 01:58
- VAVG 18.78km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temp.: 19.0°C
- Podjazdy: 200m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
Najpierw z M. w terenie - M. testował nowy rower,
a potem z M. na mieście ;) w poszukiwaniu licznika dla N. ;) bo N. wzgardziła zaoferowanym przez M. licznikiem ;)
ale poszukiwania zakończone sukcesem :D
teraz będę sprawdzała spalone kalorie i tłuszcz, o, właśnie tak! ;DD
taki jest bajerancki licznik, taki! ;D
a potem z M. na mieście ;) w poszukiwaniu licznika dla N. ;) bo N. wzgardziła zaoferowanym przez M. licznikiem ;)
ale poszukiwania zakończone sukcesem :D
teraz będę sprawdzała spalone kalorie i tłuszcz, o, właśnie tak! ;DD
taki jest bajerancki licznik, taki! ;D
prawie jak setka;)
Niedziela, 15 sierpnia 2010 | dodano:15.08.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 93.47km
- Czas: 04:03
- VAVG 23.08km/h
- VMAX 41.95km/h
- Temp.: 26.1°C
- Podjazdy: 321m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
z M. :)
Łódź - Pabianice - Pawłówek - Bełchatów - Pabianice - Łódź
Pierwszy dłuższy dystans na treku, który buczy jak autobus ;) i przez to stawia pewne opory (też jak autobus;) )
i nie boli mnie kolano! :D
a podczas drogi trafił się opuszczony dom (właściwie sam się nie trafił, M. o nim wiedział wcześniej;)) który zwiedziliśmy od środka :))
o, a tu jeszcze przed środkiem;)

i Krasna Kanioła (czy jak kto woli Krasnaja Szapoczka :D), czyli M. :P ;)
Łódź - Pabianice - Pawłówek - Bełchatów - Pabianice - Łódź
Pierwszy dłuższy dystans na treku, który buczy jak autobus ;) i przez to stawia pewne opory (też jak autobus;) )
i nie boli mnie kolano! :D
a podczas drogi trafił się opuszczony dom (właściwie sam się nie trafił, M. o nim wiedział wcześniej;)) który zwiedziliśmy od środka :))
o, a tu jeszcze przed środkiem;)

i Krasna Kanioła (czy jak kto woli Krasnaja Szapoczka :D), czyli M. :P ;)
próba terenowa ;)
Sobota, 14 sierpnia 2010 | dodano:14.08.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 37.27km
- Czas: 02:05
- VAVG 17.89km/h
- VMAX 39.59km/h
- Temp.: 27.0°C
- Podjazdy: 174m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom - Łagiewniki - Arturówek - dom
Więc wzięliśmy się z Trekiem ;) na przejażdżkę, żeby się poznać (wiadomo, że we dwoje łatwiej, żadna tam przyzwoitka ;) ).
o proszę, tu leniuchujemy nad wodą;)

Kiedy tylko nadarzyła się możliwość, z szosy zjechaliśmy na szlak rowerowy(okazało się, że droga należy do zielonego szlaku rowerowego, który został wpisany w moich planach jako jeden z celi do przejechania;) ).

zdecydowanie rower czuje się lepiej w terenie, niż na asfalcie, a może to tylko takie wrażenie. wydaje się, jakby był toporniejszy, choć jest lżejszy, jednakowoż mniej zwinny/nerwowy (jak bym była rowerem klasy zero też bym była nerwowa ;) )
i może stąd to odczucie.
bardzo, bardzo fajnie, ba! rewelacyjnie! jechało się po lesie :) po leśnych drogach pełnych korzeni, kamieni, uskoków, po duktach wyłożonych kocimi łbami. nie jest to rower co prawda na teren z prawdziwego zdarzenia, ale jeśli chodzi o właśnie takie coś to jest super!:D
i chyba fajniej niż na szosie :o
muszę nadmienić również, iż była to najlepsza moja przejażdżka rowerowa do tej pory. (mam na myśli komfort jazdy i zabawę oraz przyjemność z niej:) )i świetnie się w lesie bawiłam, zwłaszcza jak trasa zaczynała być trochę bardziej wymagająca np. przez ustępy porobione przez wodę.
a także, co ważne, wreszcie czuję się na rowerze bezpiecznie :)
nic nie grzechocze, nic nie trzaska po wstrząsie, jakby się miało rozlecieć a rower bajecznie znosi wszelakie nierówności, nawet te, które wyrastają nagle pod kołami (na bank leżałabym dziś pod tamtym rowerem, bo nie zaważyłam ogromnego kociego łba) no i nie boję się, że pójdzie zaraz opona :)
i!
hamulce działają a nie udają :D ;)
po prostu super! :)
Więc wzięliśmy się z Trekiem ;) na przejażdżkę, żeby się poznać (wiadomo, że we dwoje łatwiej, żadna tam przyzwoitka ;) ).
o proszę, tu leniuchujemy nad wodą;)

Kiedy tylko nadarzyła się możliwość, z szosy zjechaliśmy na szlak rowerowy(okazało się, że droga należy do zielonego szlaku rowerowego, który został wpisany w moich planach jako jeden z celi do przejechania;) ).

zdecydowanie rower czuje się lepiej w terenie, niż na asfalcie, a może to tylko takie wrażenie. wydaje się, jakby był toporniejszy, choć jest lżejszy, jednakowoż mniej zwinny/nerwowy (jak bym była rowerem klasy zero też bym była nerwowa ;) )
i może stąd to odczucie.
bardzo, bardzo fajnie, ba! rewelacyjnie! jechało się po lesie :) po leśnych drogach pełnych korzeni, kamieni, uskoków, po duktach wyłożonych kocimi łbami. nie jest to rower co prawda na teren z prawdziwego zdarzenia, ale jeśli chodzi o właśnie takie coś to jest super!:D
i chyba fajniej niż na szosie :o
muszę nadmienić również, iż była to najlepsza moja przejażdżka rowerowa do tej pory. (mam na myśli komfort jazdy i zabawę oraz przyjemność z niej:) )i świetnie się w lesie bawiłam, zwłaszcza jak trasa zaczynała być trochę bardziej wymagająca np. przez ustępy porobione przez wodę.
a także, co ważne, wreszcie czuję się na rowerze bezpiecznie :)
nic nie grzechocze, nic nie trzaska po wstrząsie, jakby się miało rozlecieć a rower bajecznie znosi wszelakie nierówności, nawet te, które wyrastają nagle pod kołami (na bank leżałabym dziś pod tamtym rowerem, bo nie zaważyłam ogromnego kociego łba) no i nie boję się, że pójdzie zaraz opona :)
i!
hamulce działają a nie udają :D ;)
po prostu super! :)
YESt YESt YESt!! :D
Piątek, 13 sierpnia 2010 | dodano:13.08.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 28.61km
- Czas: 01:38
- VAVG 17.52km/h
- VMAX 39.59km/h
- Temp.: 26.4°C
- Podjazdy: 154m
- Sprzęt: Rower Czarny
- Aktywność: Jazda na rowerze
po przemyśleniach i przetestowaniach i wyjeżdżeniach ładnych paru metrów przed sklepem już jest! :D
wreszcie rower nie na niby:)
(specyfikacja i zdjęcia jutro)
... ze sklepu śmignąwszy ulicami miasta na przedmieścia (powiedzmy), żeby potestować treka na szosie i terenie jako takim.
Trek zasuwa aż buczy (tak, to TEN dźwięk! :D aczkolwiek buczeć ma wytracana energia, no niestety;) ) ładnie się ugina gdzie trzeba a jak nie trzeba to się nie ugina ;) wygodny jest bardzo, a nie pedałuje się na nim, tylko sunie ;D
i tyle biegów! co ja mam z nimi robić! ;)
jeździ się bajecznie po prostu :)
i jest taki przepiękny, że ach! :D
a także niniejszym Rower Czerwony zostaje mianowany z przeznaczenia na rower miejski (miastowy;)). ;)
wreszcie rower nie na niby:)
(specyfikacja i zdjęcia jutro)
... ze sklepu śmignąwszy ulicami miasta na przedmieścia (powiedzmy), żeby potestować treka na szosie i terenie jako takim.
Trek zasuwa aż buczy (tak, to TEN dźwięk! :D aczkolwiek buczeć ma wytracana energia, no niestety;) ) ładnie się ugina gdzie trzeba a jak nie trzeba to się nie ugina ;) wygodny jest bardzo, a nie pedałuje się na nim, tylko sunie ;D
i tyle biegów! co ja mam z nimi robić! ;)
jeździ się bajecznie po prostu :)
i jest taki przepiękny, że ach! :D
a także niniejszym Rower Czerwony zostaje mianowany z przeznaczenia na rower miejski (miastowy;)). ;)
miejsko - kuriersko ;)
Piątek, 13 sierpnia 2010 | dodano:13.08.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 12.45km
- Czas: 00:50
- VAVG 14.94km/h
- VMAX 28.00km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
najpierw pośmigawszy od punktu do punktu w celu załatwiania spraw, krążąc jak kurier ;)
a następnie...
... z M. :) aby zakupić rower pożądania ;)
a następnie...
... z M. :) aby zakupić rower pożądania ;)
szukając obiektu do skoku w bok...
Czwartek, 12 sierpnia 2010 | dodano:12.08.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 20.04km
- Czas: 01:06
- VAVG 18.22km/h
- VMAX 34.50km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
... czyli rozglądając się za rowerem :)
ale trochę wstyd pokazywać się na moim rowerze-na-niby w sklepach z prawdziwymi rowerami;)
rozglądanie się przy pomocy M. :)
ale trochę wstyd pokazywać się na moim rowerze-na-niby w sklepach z prawdziwymi rowerami;)
rozglądanie się przy pomocy M. :)
Marianek;)
Środa, 11 sierpnia 2010 | dodano:11.08.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 56.54km
- Czas: 02:53
- VAVG 19.61km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temp.: 26.0°C
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
dom - Łagiewniki - Łagiewniki Nowe - Smardzew - Maciejów - Rozalinów (czy coś takiego) Dąbrówka Marianka - Łagiewniki - dom
Miało być Podole - Wołyń - Ukraina, a wyszła właśnie:

rozumiem, że duży Marian ma dużą dąbrowę ;)
a także znalazłam tajemne przejście do Zgierza ;D

trasa miała być prosta jak w mordę strzelił, ale zupełnie nie wiem skąd się na mojej drodze wziął Rozalinów i Marianek. nie ma ich nawet na mapie.
pojechałam trochę w głąb wsi, ale droga była cała piaszczysta (wykonałam nawet kilka przyzwoitych driftów ;) ) poza tym już nie miałam ochoty jechać w dzicz ;)
inna sprawa, że jakby coś się stało z rowerem w jakiejś takiej dziczy, to jestem w czarnej dupie. powinnam chyba zainwestować w osprzęt naprawczy.
jadąc DO ciągle było z górki;) myślałam, że umrę, kiedy będę musiała wracać, ale poza podjechaniem na Łagiewnicką (na którą kiedyś podjechałam w konwulsyjnych bólach, a dziś tylko wolniej :) ) nawet nie zwróciłam większej uwagi na "podgórki" :)
inna sprawa, że sama jeżdżę trochę wolniej. i być może póki co, to moje samotne tempo jest odpowiednie? kolano nie boli, nawet nie dało o sobie znać, a przecież w granicach 40 - 50 km już czułam, że będzie bolało.
to trochę kiepsko, jeśli tak.
(z drugiej strony lepiej tak, niż coś gorszego)
Miało być Podole - Wołyń - Ukraina, a wyszła właśnie:

rozumiem, że duży Marian ma dużą dąbrowę ;)
a także znalazłam tajemne przejście do Zgierza ;D

trasa miała być prosta jak w mordę strzelił, ale zupełnie nie wiem skąd się na mojej drodze wziął Rozalinów i Marianek. nie ma ich nawet na mapie.
pojechałam trochę w głąb wsi, ale droga była cała piaszczysta (wykonałam nawet kilka przyzwoitych driftów ;) ) poza tym już nie miałam ochoty jechać w dzicz ;)
inna sprawa, że jakby coś się stało z rowerem w jakiejś takiej dziczy, to jestem w czarnej dupie. powinnam chyba zainwestować w osprzęt naprawczy.
jadąc DO ciągle było z górki;) myślałam, że umrę, kiedy będę musiała wracać, ale poza podjechaniem na Łagiewnicką (na którą kiedyś podjechałam w konwulsyjnych bólach, a dziś tylko wolniej :) ) nawet nie zwróciłam większej uwagi na "podgórki" :)
inna sprawa, że sama jeżdżę trochę wolniej. i być może póki co, to moje samotne tempo jest odpowiednie? kolano nie boli, nawet nie dało o sobie znać, a przecież w granicach 40 - 50 km już czułam, że będzie bolało.
to trochę kiepsko, jeśli tak.
(z drugiej strony lepiej tak, niż coś gorszego)
zusammen do kupy dwa tysiące ;)
Niedziela, 8 sierpnia 2010 | dodano:08.08.2010 Kategoria wycieczka
- DST: 105.19km
- Czas: 04:19
- VAVG 24.37km/h
- VMAX 42.60km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
setka z M. :)
Łódź - Eufeminów - Gałkówek - Brzeziny - Rogów - Jeżów - Wierzchy - Koluszki - Różyca - Gałków - Andrespol - Wiśniowa Góra - Kolumny - Łódź.
mimo tego, że ruszyliśmy po 14 zrobiliśmy setkę z ładną średnią :)
nawet zahaczyliśmy o dwa stare cmentarze:)
ale niestety koło 50 kilometra zaczęło boleć kolano, mimo opaski. no i bolało momentami tak, że wyrwało mi się nie raz i nie dwa jęknięcie z bólu, ale na tyle ciche, że nie zakłóciło to pedałowania ;D
i mimo tego, udało się nam utrzymać ładną prędkość, ba, nawet przegoniliśmy jakiegoś rowerzystę.
a co dziwne, kolano w pewnym momencie przestało boleć.
i teraz boli trochę tylko.
może nabrałam formy szybciej niż kolano?;D
Łódź - Eufeminów - Gałkówek - Brzeziny - Rogów - Jeżów - Wierzchy - Koluszki - Różyca - Gałków - Andrespol - Wiśniowa Góra - Kolumny - Łódź.
mimo tego, że ruszyliśmy po 14 zrobiliśmy setkę z ładną średnią :)
nawet zahaczyliśmy o dwa stare cmentarze:)
ale niestety koło 50 kilometra zaczęło boleć kolano, mimo opaski. no i bolało momentami tak, że wyrwało mi się nie raz i nie dwa jęknięcie z bólu, ale na tyle ciche, że nie zakłóciło to pedałowania ;D
i mimo tego, udało się nam utrzymać ładną prędkość, ba, nawet przegoniliśmy jakiegoś rowerzystę.
a co dziwne, kolano w pewnym momencie przestało boleć.
i teraz boli trochę tylko.
może nabrałam formy szybciej niż kolano?;D
Pięta Natalii ;)
Sobota, 7 sierpnia 2010 | dodano:07.08.2010 Kategoria jadę sam, jak palec albo coś tam
- DST: 15.21km
- Czas: 00:41
- VAVG 22.26km/h
- VMAX 34.50km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
Śmieszna wręcz ilość kilometrów jak na wolną sobotę.
No ale tak się nieszczęśliwie złożyło.
całość z M. byłoby pewnie więcej, ale podczas łażenia po gzymsie opuszczonego domu wlazłam w szkło, które przebiło mi podeszwę i piętę.
krew i posoka broczyły rzęsiście ;) (ale nie polały się łzy czyste ;) ani żadne;) )
i niestety nie splądrowałam willi, chociaż w końcu bardzo zechciałam ;(
;)
No ale tak się nieszczęśliwie złożyło.
całość z M. byłoby pewnie więcej, ale podczas łażenia po gzymsie opuszczonego domu wlazłam w szkło, które przebiło mi podeszwę i piętę.
krew i posoka broczyły rzęsiście ;) (ale nie polały się łzy czyste ;) ani żadne;) )
i niestety nie splądrowałam willi, chociaż w końcu bardzo zechciałam ;(
;)
dosiadłszy tego i owego ;)
Czwartek, 5 sierpnia 2010 | dodano:05.08.2010 Kategoria poŁodzi się
- DST: 31.16km
- Czas: 01:36
- VAVG 19.47km/h
- VMAX 35.50km/h
- Sprzęt: Rower Czerwony
- Aktywność: Jazda na rowerze
zapłaciwszy za trzecią rękę (telefon czyli ;) ) i wydawszy na antykotageny ;) pojechaliśmy (zasuwaliśmy aż miło, to znaczy, aż nie zostałam w tyle :D ) z M. do Piasty obejrzeć rowery i dowiedzieć się, czego w sumie szukać. teraz już nie tylko M. wie czego potrzebuję :D ;) ale ja też (tak trochę) ;)