Info

button stats bikestats.pl
Sezony poprzednie:
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl

 Moje rowery

Rower Zielony 7950 km
Obcy :) 143 km
Rower Czerwony 3954 km
Rower Czarny 36671 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(14)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Carmeliana.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:7044.48 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:350:50
Średnia prędkość:20.02 km/h
Maksymalna prędkość:50.80 km/h
Suma podjazdów:22031 m
Suma kalorii:67679 kcal
Liczba aktywności:130
Średnio na aktywność:54.19 km i 2h 43m
Więcej statystyk

wszystko, tylko nie teren;)

Sobota, 11 września 2010 | dodano:12.09.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 37.07km
  • Czas: 01:49
  • VAVG 20.41km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temp.: 19.0°C
  • Kalorie: 574kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Do Łagiewnik (zholowana po drodze przez M.)
i do domu z M.

Odrobina łagiewnickiego terenu ostatecznie utwierdziła mnie w przekonaniu, że terenu nie lubię ;)
Może to wina opon też, w tamtych jechało mi się jakoś lepiej? a może teren wolę sobie dobierać indywidualnie w indywidualnej jeździe.

Jeżdżę se w terenie ....

Niedziela, 5 września 2010 | dodano:05.09.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 80.42km
  • Czas: 04:10
  • VAVG 19.30km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Temp.: 16.0°C
  • Kalorie: 1877kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
... i coraz większe ogarnia mnie wkurwienie ;D

Z M. wybraliśmy się w teren (wyszło chyba około 40%)
No i z początku było super, zwłaszcza w lesie, który mi najbardziej podchodzi, ale dość szybko zrobiłam się zmęczona terenem i zaczął mnie wkurwiać ;)
zwłaszcza piach (który jest fajny, ale kiedy mam siłę i nie w za dużych ilościach :p) i jakieś gruntowe drogi całe w kamieniach.
Ponadto w terenie poruszam się tempem ślimaczym, niczym żółw stepowy (tylko nie stepuję:P). Więc w końcu z niecierpliwością oczekiwałam asfaltu.

Kiedy wreszcie wyjechaliśmy nań, ja z wywieszonym ozorem, to owszem było lepiej, ale bez szaleństw, poruszałam się prędkością wręcz haniebną ;)

Dotarłszy do domu byłam głodna okrutnie, senna i zmarznięta.
Przewiało mnie do tego stopnia, że leżałam w swetrze pod kocem! :o
Na niewiele się zdały gorąca herbata i porządna kolacja;)
Koniec końców padłam jak kawka i przespałam wieczór ;)

Morał z tego taki, że ciężko mi się współpracuje z taką pogodą ;)

ale ale, zdarzyły się też ciekawe osobliwości osadnicze;)

Pierwsza ponad setka;)

Niedziela, 22 sierpnia 2010 | dodano:22.08.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 127.34km
  • Czas: 05:25
  • VAVG 23.51km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temp.: 30.0°C
  • Kalorie: 1981kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Z M. J. i D. ;)

Łódź - Baby - Poniatów - Przygłów - Piotrków Tryb. - Czarnocin - Wola Rakowa - Łódź
(zupełnie nie pamiętam, przez jakie jeszcze wsie jechaliśmy ;p )

Rekord, ale nie taki, żebym pękła z dumy, jednak wystarczający, do bycia z siebie naprawdę zadowoloną, zwłaszcza, że ma ładną średnią a dzień wcześniej zrobiłam setkę:) (za jakiś czas to będzie żadne wyzwanie ;) )i byłabym w stanie jeszcze trochę ujechać:)

Szczerze mówiąc około 50tki myślałam, czy by nie zgłosić zmęczenia i zawrócić, a na 60tce sądziłam, że z powrotem będę się wlokła tempem leniwca ;)
Ale stwierdziłam weź nie pierdol, bejbe ;) i że chcę zrobić cały dystans i zobaczyć jak sobie z nim poradzę.

Kiedy zatrzymaliśmy się na postój, posilenie się i napojenie oraz na odpoczynek pod - myślę, że to miało jednak największe znaczenie ;) - kapliczką to zrobiliśmy tylko wzium i tyle nas było;) (no dobra, wiatr też pomógł ;) )

Mam trochę zmęczone uda i kolana, ale nic nie boli:))
Nie wiem z jakich przyczyn, czy dobry rower i pozycja, czy kolana nabrały formy, czy jeszcze coś innego.

no, ale generalnie jestem super i już:D ;)

Hej szable w dłoń! Hajda na koń!

Sobota, 21 sierpnia 2010 | dodano:21.08.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 106.34km
  • Czas: 05:44
  • VAVG 18.55km/h
  • VMAX 35.60km/h
  • Temp.: 28.0°C
  • Kalorie: 1561kcal
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Łuki w juki, a łupy wziąć w troki
:D

czyli XII Turniej Rycerski na Zamku w Łęczycy :)

Łódź - Zgierz - Grotniki (las) - Ozorków - Łęczyca - Borki - Parzęczew - Orła - Grotniki (asfalt;) ) - Jedlicze - Zgierz - Łódź
z Marcinem

Najpierw Marcin urządził pokaz mody "ochraniaczy górskich" ;) a potem ruszyliśmy do Łęczycy.
Zahaczając o Jeża Ze Zgierza :D:D:D


Przez las grotnicki, gdzie okazałam się cieniasem do kwadratu ;p
no ale co, miałam przejechać przez błoto po pas?:P albo zjechać z krótkiego zjazdu w dołek i od razu w ostry podjazd i się zabić po drodze? hę? no chyba nie! :P

dalej już jechaliśmy szosą (uf;) teren z Marcinem jeszcze nie dla mnie ;P )

aż dotarliśmy do Łęczycy:)

i obejrzeliśmy turniej łuczniczy ;) ale trochę byliśmy strudzeni i ulokowaliśmy się za straganami z mieczami i innymi wyrobami rzemieślniczymi ;)

z zimnymi piwami (ja się raczyłam prosto z ziemi łęczyckiej wyrobem warmińsko-mazurskim :D:D Rześkim;) przepyszny:) )
I obejrzeliśmy też turniej konny:) fajny :) ale szkoda, że tak mało miejsca było na cały turniej, no i był tak trochę amatorski,
ale,
jaki zamek, taki turniej;)

a tu zamek we własnej osobie i nasze rumaki :D

a później jeszcze obejrzeliśmy uroki Łęczycy:)
tu: Natalia przypomina sobie, że kiedyś była małą modelką:D (poważnie:p)

następnie ruszyliśmy ile sił w nogach, w szaleńczym pędzie 22km/h :D



a po drodze wpadliśmy na wioskę indiańską :D



Kiedy mieliśmy odjeżdżać, z wioski wyszła pani i spytała
czy nie biegała tędy świnia?
właściwie, tośmy się tarzali ze śmiechu:D

dalsza droga przebiegła już bez sensacji, choć wracaliśmy po zmierzchu w końcu, a ja nawet po ciemku ;)
a kolano dalej nie boli :D

prawie jak setka;)

Niedziela, 15 sierpnia 2010 | dodano:15.08.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 93.47km
  • Czas: 04:03
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 41.95km/h
  • Temp.: 26.1°C
  • Podjazdy: 321m
  • Sprzęt: Rower Czarny
  • Aktywność: Jazda na rowerze
z M. :)
Łódź - Pabianice - Pawłówek - Bełchatów - Pabianice - Łódź

Pierwszy dłuższy dystans na treku, który buczy jak autobus ;) i przez to stawia pewne opory (też jak autobus;) )

i nie boli mnie kolano! :D

a podczas drogi trafił się opuszczony dom (właściwie sam się nie trafił, M. o nim wiedział wcześniej;)) który zwiedziliśmy od środka :))

o, a tu jeszcze przed środkiem;)

i Krasna Kanioła (czy jak kto woli Krasnaja Szapoczka :D), czyli M. :P ;)

zusammen do kupy dwa tysiące ;)

Niedziela, 8 sierpnia 2010 | dodano:08.08.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 105.19km
  • Czas: 04:19
  • VAVG 24.37km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Sprzęt: Rower Czerwony
  • Aktywność: Jazda na rowerze
setka z M. :)

Łódź - Eufeminów - Gałkówek - Brzeziny - Rogów - Jeżów - Wierzchy - Koluszki - Różyca - Gałków - Andrespol - Wiśniowa Góra - Kolumny - Łódź.

mimo tego, że ruszyliśmy po 14 zrobiliśmy setkę z ładną średnią :)
nawet zahaczyliśmy o dwa stare cmentarze:)
ale niestety koło 50 kilometra zaczęło boleć kolano, mimo opaski. no i bolało momentami tak, że wyrwało mi się nie raz i nie dwa jęknięcie z bólu, ale na tyle ciche, że nie zakłóciło to pedałowania ;D
i mimo tego, udało się nam utrzymać ładną prędkość, ba, nawet przegoniliśmy jakiegoś rowerzystę.
a co dziwne, kolano w pewnym momencie przestało boleć.
i teraz boli trochę tylko.
może nabrałam formy szybciej niż kolano?;D

poPrawdzie ... ;)

Sobota, 31 lipca 2010 | dodano:31.07.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 80.08km
  • Czas: 03:41
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Sprzęt: Rower Czerwony
  • Aktywność: Jazda na rowerze
dom - coś - Pabianice - dom M. - Prawda - Tuszyn - Modlica - dom

z M. wybraliśmy się na wycieczkę (oczywiście M. nie byłby sobą gdyby na dzień dobry nie wciągnął mnie na jakieś podwyższenie, więc tym razem, z językiem u ziemi, wjechałam na Raduńską, tylko po to, żeby się dowiedzieć, że to tak sobie o, bo się musimy wrócić, bo jedziemy w przeciwnym kierunku :D
no tak to się nie robi! ;) )
ale mniej więcej w połowie drogi złapał nas deszcz i stwierdziliśmy, że tak to my nie chcemy i pojechaliśmy do domu :)

i może byśmy leniuchowali resztę dnia, ale wyciągnął nas Janusz, coby mu stuknął lipcowy tysiąc :)
więc jemu stuknął, mnie prawie osiemset, a M.-owi;) jakieś milion pięćset sto dziewięćset chyba :D ;)

tylko, że znowu boli kolano :/
właściwie ponad połowę trasy przejechałam w opasce na owe kolano, może dzięki niej teraz już prawie nie boli, i nie rozbolało się;) w czasie jazdy, tak, żeby doprowadzić mnie chociaż do krzywienia się z bólu:)

CzarnoCiN.?;D

Niedziela, 18 lipca 2010 | dodano:18.07.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 70.80km
  • Czas: 03:17
  • VAVG 21.56km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Sprzęt: Rower Czerwony
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiliśmy z Marcinem, że pojedziemy sobie do Czarnocina, smażyć się nad wodą, żeby wyrównać opaleniznę rowerową (jak się okazało, Marcin też nie lubi bezsensownie leżeć i się grzać, więc pomysł trafiony był w dziesiątkę ;D). Nie przeszkodziła nam w tym dzisiejsza pochmurna pogoda(Słoneczko nasze rozchmurz pyska,
Bo nie do twarzy ci w chmurzyskach)
i uzbrojeni po zęby w ręczniki i kostiumy (lub co poniektórzy w kąpielówki;)) pojechaliśmy:

z Ronda Lotników Lwowskich - Stróża - Wola Rakowa - Dalków - Czarnocin

(zahaczyliśmy też o Paryż ;) )
po drodze dopadły nas pewne wątpliwości, ale Marcin zaopatrzony w mapę nie pozwolił nam zaginąć i z bożą pomocą daliśmy radę dojechać;D

a kiedy już znaleźliśmy się nad wodą nieśmiało zaczęliśmy moczyć nogi;)

Marcin jednak, jak na prawdziwego twardziela przystało, nie bał się czarnej czarnocińskiej wody (aha!to stąd ta nazwa!;)) pełnej zielonych glistowatych glonów i z pełną gracją wlazł aż po uda;)

(ależ jakość)
a później poszedł pływać ;) a ja nie wytrzymałam presji i nacisku, jakie na mnie wywierał;);) i w końcu dołączyłam do niego:)
i tu nie będzie zdjęć bo nie miał nam kto zrobić:P

niestety, trzeba było w końcu wracać

wracając wiało nam prościuteńko w pysk, dodatkowo byliśmy trochę zmęczeni pływaniem i nieco głodni(jak się okazało w domu)a mnie jeszcze zaczęło boleć kolano ( w związku z czym jutro planuję zakręcić się koło fachowca;) bo Marcinowy klucz był za duży (hm....:P )

ale i tak daliśmy radę, przejeżdżając trasę:
Czarnocin - Żeromin - Tuszyn - Modlica - Łódź

wypad nieduży dystansowo, (u mnie, bo Marcin strzelił ładny;)) ale za to jaki udany:)

Alkohol szkodzi zdrowiu

Niedziela, 11 lipca 2010 | dodano:11.07.2010 Kategoria wycieczka
  • DST: 100.08km
  • Czas: 05:03
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Sprzęt: Rower Czerwony
  • Aktywność: Jazda na rowerze
a zatem wybraliśmy się dziś z Marcinem na wycieczkę. (zarówno Marcin jak i wycieczka okazały się mimo wszystko ;) bardzo fajnymi:) )

trasa co następuje:

dom - Plac Wolności - z nadmiaru czasu kurs do kiosku gdzieś w połowie Pietryny - Plac Wolności - Arturówek - Łagiewniki - Modrzew? jakaś mieścina z pubem :D i dobrym piwem;) - Kalonka - Borchówka - Dobieszków - Stary Imielnik - Dobra-Nowiny - Łagiewniki - Arturówek.

Najpierw Marcin wymyślił Śmieciową Górkę ;), zaraz po tym, jak mnie przeciągnął po lesie ;) ale nie było źle:) tylko mnie wytrzęsło za wszystkie czasy, swoją drogą, że rower przetrwał i nie rozleciał się w drobny mak, ba! nawet gumy nie złapałam ;)
więc na tę Górkę rowery wprowadziliśmy, a na Górce padłam ;)
szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia śmieci, zamiast pożalsiębożepanoramy ;)



Później ruszyliśmy gdzieś w drogę

(po prawo mały Marcin;))
mniej więcej sprawdziwszy gdzie możemy być




i przepuściwszy niepowtarzalną okazję


ruszyliśmy w dalszą drogę, która już raczej wiodła normalną drogą, a nie jakimiś korzeniami i kamorami ;)

gdzieś po drodze władowaliśmy się w jakieś pole (żeby nie jechać Strykowską)
(a oto i pole;) )



ale dzięki mapie Marcina były same



i się nie pogubiliśmy;)


i mniej więcej stąd kierowaliśmy się już prosto(?) do Arturówka, zażyć błogiego wypoczynku w cieniu z zimnym piwem ;)

wybraliśmy miejsce do byczenia się z taaaakim gwoździem(o co chodzi z tymi gwoździami?;))


przy okazji dołączył do nas kolejny Marcin

hm. tak. gwóźdź może być programu. czyli ja. oczywiście;)
podczas drugiego kursu po piwo(no kto mógł przewidzieć, że będziemy mieć ochotę na kolejne;) ) zjeżdżając z jakiegoś ustępu omijając cegły(!) które tam leżały nie przewidziałam w swoich manewrach nagle wychodzącego z lasu drzewa i wrypałam się w nie czołowo ;)
chyba wyglądało to groźnie, ale co tam, pierwsza moja myśl oczywiście ROWER!Rower cały?! :D niestety koło do centrowania.

ale nie było tragedii i nawet nie jechałam przeraźliwie wolno w drodze powrotnej,
ba!przy Pabianickiej stwierdziłam, że mam 80 km i szkoda tak, żeby nie dokręcić małej dwudziesteczki;) więc pojechałam przez Stawy Stefańskiego i klucząc trochę osiedlowymi ulicami dobiłam do setki :)

w międzyczasie bardzo dało znać o sobie stłuczone kolano i jednocześnie nadwyrężyło się to miejsce w prawym dolnym rogu pod rzepką;) znów.
więc teraz ledwo chodzę i wyję z bólu, jak się zastanie kolano.
a i jeszcze miałam z tego słońca stan podgorączkowy wieczorem, no ofiara losu,po prostu ofiara;)

aaale, warto było:) a kolano ma czas do środy bo nie mam zamiaru dłużej czekać z centrowaniem;)

z M. Pierwsza Setka obalona! :D

Niedziela, 13 czerwca 2010 | dodano:13.06.2010 Kategoria wycieczka, Rekordy
  • DST: 104.14km
  • Czas: 05:07
  • VAVG 20.35km/h
  • VMAX 36.30km/h
  • Sprzęt: Rower Czerwony
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dom - Młynek - Jędrzejowska - Wiśniowa Góra - Wola Rakowa - Pałczew - Wola Kutowa - Dalków - Zamość - Sługocice - Ceniawy - Lubiatów - Ceniawy - Będków - Prażki - Teodorów - Dalków - Wardzyń - Wola Rakowa - Stróża - Giemzów - Bronisin - Młynek - dom.